Jak Tusk podpalił Polskę, choć miało być inaczej…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Na dzień 11 listopada 2013 roku policyjne państwo Donalda Tuska przygotowywało się długo. Ponad pół roku temu państwo to zaproponowało Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby właśnie w dzień Święta Niepodległości odbył się w stolicy III RP szczyt klimatyczny. Wprawdzie taka propozycja byłoby nie pomyślenia w każdym, normalnym państwie, ale III RP Donalda Tuska normalnym państwem nie jest. Jest to poza wszelką dyskusją…

Dodajmy, że nikt nam tego szczytu nie narzucał,a tym bardziej w dzień Święta Niepodległości, gdyż tylko koszt szczytu wynosi ponad 100 mln złotych i nie każde państwo stać na taką rozrzutność, z której nic nie wynika, poza rozróbami na ulicach. Ale władza Tuska nie sknerzy na podatkach podległych jej obywateli, z których to pieniędzy pokryte zostały wydatki nie tylko na szczyt, ale i na dozbrojenie policji. Władza Tuska stoi bowiem tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.

Nie trzeba udowadniać, że to jednak nie o szczyt klimatyczny Tuskowi chodziło, skoro dzisiaj żadna reżimowa telewizja nawet o szczycie nie wspomina. Tuskowi chodziło o zorganizowanie największej od czasu katastrofy pod Smoleńskiem politycznej prowokacji. Szczyt klimatyczny w Warszawie miał tylko uzasadniać wyprowadzenie na ulice Warszawy tysięcy dobrze wyposażonych policjantów, w tym tajniaków – w celu ostatecznej rozprawy z PIS-em na niezależnym od Bronisława pochodzie z okazji Święta Niepodległości…

Wszystko zostało do tej rozprawy misternie przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Kamery TVN-u zostały zainstalowane przy ulicy Skorupki, gdzie miało dojść do pierwszej prowokacji, gdy przy całkowitej bierności policji, grupa ludzi ubranych na czarno miała rzucać w tłum butelkami z benzyną – na co zareagowałby każdy uczestnik pochodu – może nawet i prezes Kaczyński ! Ochrona policyjna została przezornie zdjęta spod ambasady Rosji wraz z okalającymi ambasadę barierkami, aby ułatwić podpalenie ambasady Rosji przez prowokatorów, wmieszanych w tłum zwolenników PIS-u….Słowem: pełna perfekcja i perfidia...

Aż tu nagle i zupełnie niespodziewanie – niczym grom z jasnego nieba, spadła na policyjne państwo Donalda Tuska wiadomość, że Jarosław Kaczyński ogłosił, że przenosi 11- listopadowy pochód PIS-u do Krakowa !!! Nie trzeba przekonywać, jakim szokiem dla Donalda Tuska musiała być ta wiadomość, skoro już wpakował te 100 milionów w szczyt klimatyczny, a rozkazy dla policji i tajniaków już zostały wydane ! Ponadto, za te pieniądze policja została przeszkolona i dozbrojona, a cele dla PIS-u przygotowane !

W tej dramatycznej sytuacji dla policyjnego państwa Donalda Tuska, musiał zareagować sam minister spraw wewnętrznych, aby skłonić Jarosława Kaczyńskiego do powrotu na ulice Warszawy, gdzie czekali na niego ludzie ministra Sienkiewicza. Powołany niedawno minister od bezpieczenstwa ratował przecież 100 milionowy budżet, wydany na uratowanie rządu Tuska i jego Platformy ! Minister Sienkiewicz udzielił więc wywiadu dla "Tygodnika Powszechnego", który to wywiad przejdzie do annałów państwa policyjnego, gdyż min. spraw wewnętrznych III RP oskarżył w tym wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego i polityków Prawa i Sprawiedliwości o dezercję przed konfrontacją na ulicach Warszawy !

Ministrowi oczywiście nie chodziło o strach PIS-u przed konfrontacją w dniu 11 listopada ze służbami policyjnymi, wyposażonymi w broń gładko-lufową ! Co to, to nie ! Ministra spraw wewnętrznych zaniepokoiło to, że PIS obawia się konfrontacji z…. marszem narodowców, którzy nie odwołali swojego "Marszu Niepodległości". Słowa ministra spraw wewnętrznych, któremu tak zależało na doprowadzeniu do konfrontacji dwóch marszów na ulicach Warszawy – ujawniły desperację rządu Tuska w sytuacji, gdyby misternie przygotowana prowokacja polityczna miała spalić na panewce: „PiS, moim zdaniem, boi się konfrontacji liczebnej z czymś, co mu nagle wyrosło po prawej stronie. Nie chce wchodzić w licytację, czyja manifestacja jest większa. I ucieka od tej konfrontacji” – mówił rozgoryczony minister spraw wewnętrznych, ciągnąc dalej: – „Uciekają do Krakowa, przy argumencie dla mnie tyleż bolesnym, co humorystycznym. Mianowicie takim, że ponoć boją się prowokacji państwa policyjnego wymierzonej w manifestację pisowską. Uciekają więc do Krakowa, gdzie - jak rozumiem - państwo polskie nie działa... Taki jest wniosek z tego, co słyszałem z ust prominentnych polityków PiS-u – mówił w Tygodniku Powszechnym kompletnie załamany min. Sienkiewicz, którego służby przygotowały się przecież na konfrontację z PIS-em w Warszawie, a nie w Krakowie…

Dziś, gdy już opadł kurz bitewny wraz gejowską tęczą nad Placem Zbawiciela i gdy Rosja domaga się od policyjnego państwa Tuska przeprosin za spalenie budki wartownika - jest już oczywiste, że gdyby wcześniej rząd Tuska wiedział, że PIS będzie manifestować w Krakowie – szczyt klimatyczny odbyłby się właśnie w tym mieście. W sytuacji niespodziewanego przeniesienia manifestacji PIS-u do Krakowa, nie było już czasu na zmiany scenariusza, a wydane już 100 milionów złotych na polityczną prowokację poszło po prostu w błoto…

Jest już zatem oczywiste, że za Tuska lepszego klimatu w Polsce nie będzie. Za to długo będzie się unosił swąd podpalonej przez Tuska w dniu 11 listopada 2013 roku Polski, którą Tusk wykorzystuje wyłącznie dla obrony swojej władzy przed coraz bardziej gniewnym ludem. I ten gniewny lud - paradoksalnie widzieliśmy na ekranach reżimowych telewizji….

Brak głosów

Komentarze

i dalej obwinial Kaczora za to co sie dzialo w Wraszawie.
Zreszta Kaczor dla PObolszewi jest winny tez za zmiany klimatyczne i wybuchy na sloncu i napewno to MATOL oglosi w odpowiednim momencie.
A zta TVNowskim wozem transmisyjnym to stary numer maja jakiego wraka do zezlomowania to go wystwiaja do podpalenia ,a w;asciwie sami go podpalaja i dostaja nowy z kieszeni podatnikow.

Vote up!
0
Vote down!
0
#390052