Barack Obama w mroku polskiego piekła
Jeszcze Obama nie przyleciał do polskiego piekła, a już polskie piekło dało znać Obamie, że wcale nie będzie on tutaj najważniejszy. Cała uwaga piekielnych mediów skupiła się bowiem na Wałęsie i na najważniejszym od czasów zastygłego betonu pytaniu: „Wejdą, czy nie wejdą?”, które w odniesieniu do narodowej ikony przybrało postać: „Przyjdzie, czy nie przyjdzie ?” Piekielne media co pół godziny puszczały wypowiedź Wałęsy, którą Andrzej Wajda powinien wykorzystać w swojej nowej komedii o współczesnym nam Nikodemie Dyzmie: „Trudno być szefem supermocarstwa – mówił. - Jak jemu się nie uda reformowanie USA i świata, to będzie ciężko dla wszystkich. Ja mu pomogę w tym reformowaniu. Ale teraz jest taka sytuacja, że nie pasuje”.
Zatem jeszcze przed wylądowaniem w polskim piekle, Obama dowiedział się przez telefon satelitarny, że wprawdzie nasz Nikodem Dyzma pomoże mu w reformowaniu USA i świata, ale jeszcze nie teraz – bo Wałęsie nie pasuje… A miał być przełom, na który z zapartym tchem czekały całe Stany Zjednoczone i świat ! Wkrótce okazało się, że Wałęsa wybrał reformowanie portugalskiej Biedronki, która założyła w Polsce sieć siłowni dla pracujących kobiet, w celu poprawy ich muskulatury. Tak więc pierwszym efektem przyjazdu Obamy do polskiego piekła stało się podpisanie umowy pomiędzy Lechem Wałęsą a szefostwem Biedronki, w ramach którego utrzymywany będzie instytut imienia laureata nagrody Nobla. A utrzymanie instytutu Wałęsy przez Biedronkę wymaga utrzymania zarobków pracowników Biedronki na dotychczasowym poziomie. Dokument ten szeroko publikowała prasa i jest to na razie jedyny dokument, który podpisano w czasie wizyty Baracka Obamy w Polsce…
A mogło być inaczej, gdyby nakłaniający Wałęsę do spotkania z Obamą ambasador USA w Polsce, zaproponował dostojnemu mędrcowi europejskiemu satysfakcjonujące USA i cały świat rozwiązanie. Nic by się przecież nie stało – w perspektywie pomocy Wałęsy w reformowaniu USA i świata – gdyby Obama najpierw wylądował w Gdańsku swoim Air Force One, którym następnie - razem z Wałęsą polecieli by do Warszawy. A tak, nadal USA i świat tkwią w niepewności, czy reformowanie świata się uda, skoro nasz Wielki Reformator obraził się na Obamę…
Kolejnym, najważniejszym dylematem polskiego piekła i jego mediów, była zagadka, czy Jarosław Kaczyński poda rękę. „Poda, czy nie poda?’”: trwały dywagacje, a wysiadający z samochodu przed spotkaniem z prezydentem Obamą prezes Kaczyński, był pytany jedynie o to, czy poda rękę. I bynajmniej nie chodziło o to, czy Kaczyński poda rękę Obamie, tylko Komorowskiemu, który – jako prezydent III RP – od miesięcy bezskutecznie oczekuje na podanie ręki przez Kaczyńskiego, skutkiem czego były liczne gafy rezydenta pałacu Namiestnikowskiego. Mimo tego, że prezes Kaczyński zapewnił, że „żadnych niespodzianek” nie będzie, media z piekła rodem pozostały w dręczącej niepewności nadal dywagując, czy brak niespodzianek nie oznacza, że Kaczyński jednak ręki nie poda ? Szczęśliwie, Jarosław Kaczyński rękę Komorowskiemu podał, co natychmiast ulżyło rezydentowi Pałacu, który po zapowiedzi „dineru” przestał już puszczać swoje słynne „bronki”...
Piekielne media natychmiast przerzuciły się, by dywagować "co powie Jarosław Kaczyński" w czasie jego i Marty Kaczyńskiej osobnego spotkania z prezydentem Obamą. Czy wręczony Obamie memoriał będzie zgodny z etykietą dyplomatyczną i co może on przynieść Polsce – a w dorozumieniu – władzy Tuska, zabiegającego o reelekcję. Piekielnym mediom wyszło, że nic to nie da i właściwie ten gest nie był potrzebny. Wiadomo, to co piekielne, trzeba utrzymać w piekła tajemnicy …
Większość komentatorów wizyty prezydenta Obamy w stolicy polskiego piekła zadziwił widok kompletnie pustych ulic Warszawy, tak jakby miał tu nastąpić atak Talibów, porównywalny do tego, co się stało w Nowym Jorku 11 września 2001 roku. Wszystkie trasy przejazdu prezydenta Obamy ( w tym trasy alternatywne) zostały zamknięte na 3 godziny przed wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ludność Warszawy została przedtem poinstruowana przez sprawującą władzę HGW, że najlepiej się z Warszawy na ten czas ewakuować. Przestraszeni mieszkańcy, już poprzedniego dnia lub o świcie opuszczali w popłochu Warszawę, widząc nad sobą przelatujące helikoptery, policję uzbrojoną po zęby i nie próbujących kamuflować się agentów służby bezpieczeństwa.
Wyludnienie Warszawy w czasie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych było zrozumiałe: Ludność polskiego piekła powinna okazywać radość wyłącznie tym, którym aktualnie panująca władza najbardziej ufa. Bo co to by było, gdyby w trakcie przejazdu amerykańskiego prezydenta doszło do niekontrolowanego wybuchu entuzjazmu na ulicach Warszawy ? Strach nawet pomyśleć, co by sobie o nas pomyśleli przyjaciele naszej władzy, którym władza polskiego piekła najbardziej zaufała po katastrofie pod Smoleńskiem?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2318 odsłon
Komentarze
Stosunki się dokonały
29 Maja, 2011 - 03:49
Wizytacja Obamy!?
Dzikie wino w zaplątaniu,tatar z dorsza i naczelny łupek w prezĘcie
W całym świecie będziesz znanym,Panie prezydĘcie.
Przy wspólpracy, z Kużnią Szechtera,
Wzrost słupów pewny,jak jasna cholera.
http://www.youtube.com/watch?v=2cU1bPYVy1w&feature=channel_video_title
JAN OLSZEWSKI
Mnie bardzo ujął taki trick POLSAT-u
29 Maja, 2011 - 08:20
którego celem było pokazać, że spotyka się ze sobą dwóch mężów stanu: rysunek, grafika twarzy Obamy (w stylu graffiti z klasą), a obok niego, w identycznej konwencji twarz kogo?
No naszego Bronka!
Z tego punktu widzenia żałuję, że nie było pierwszej damy USA, bo zestawienie jej wizerunku z naszą foką (która nota bene chyba się jeszcze zaokrągliła) byłoby bezcenne.
Komentarz fraszką
29 Maja, 2011 - 08:58
radykał Obama
w czerwonym czepku urodzony
marksizm, rewolucja to jego demony...
wódz Wałęsa
mit trybuna i wodza to zwykła sciema
poza żądzą forsy i władzy tam nic nie ma...
http://www.niepoprawni.pl/blog/1748/w-polskim-baracku
Czy to,że ktoś nie ma za grosz zaufania do UE Niemiec czy Rosji
29 Maja, 2011 - 11:45
oznacza, że wybuchnie entuzjazmem na widok Baraka? Za upominanie się o "zwrot mienia" organizacjom (osobom prawnym), które nie mogą być spadkobiercami osób fizycznych, które nawet do tych organizacji nie należały, a jedynie co ich łączy to jakaś tam wspólna etna.. Zgodnie z tresurą - pomijam nazwę grupy etnicznej, ale nazwa jej zaczyna się na ostatnią literę alfabetu....:)