Agent ubezpieczeniowy w fotoradarze
Zbliża się koniec roku a z nim nieuchronne noworoczne expose Jego Ekscelencji. Znów, jak rok temu, usłyszymy budujące słowa o zaufaniu oraz o tym, jak się z nami wszyscy liczą – a już zwłaszcza w Europie ! Nic tylko zacytować większe fragmenty przedświątecznego „Die Zeit”, który opisuje zaufanie polskiego społeczeństwa do władz III RP, w tym do Jego Ekscelencji: "Komu ufać? Co polski rząd wie o katastrofie? A co opozycja? Czy podejrzliwość może się tak spotęgować, aby wprowadzić zamęt w kraju? Wrak samolotu i rejestrator lotu znajdują się jeszcze w Rosji. Szef polskiej dyplomacji jak agent ubezpieczeniowy pukał do drzwi rosyjskiego ministra sprawiedliwości. Prezydenta. Premiera. Nic. Teraz poprosił o pomoc Unię Europejską”.
Bezskuteczne pukanie do moskiewskich drzwi przez szefa polskiej dyplomacji, przyrównanego do nieudolnego komiwojażera to nie jedyny „sukces” rządu Tuska w 2012 roku. Bo przecież tym komiwojażerem jest nie kto inny, jak Radek Sikorski - niedoszły kandydat na Sekretarza Generalnego NATO, czyli osoba od której każdy „w ciemno” powinien kupić polisę ubezpieczeniową ! A tu taki despekt : Rosja olała naszego agenta!
Jak zauważył „Die Zeit”, agent ubezpieczeniowy rządu Tuska poprosił o pomoc Unię Europejską. „Die Zeit” nie wiedział jednak, że wprawdzie baronessa Ashton przyjęła do wiadomości prośbę naszego agenta, aby podjęła rozmowy na temat zwrotu wraku samolotu TU-154M - ale już w agendzie zaplanowanego na 21 grudnia szczytu Unia- Rosja nie ma o tym jednego słowa. Czyżby baronessa Ashton uznała, że prośba Radosława Sikorskiego wywoła niekontrolowany rechot strony rosyjskiej, obniżając rangę szczytu oraz niewielki prestiż samej baronowej ? Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby car Rosji udławił się ze śmiechu w trakcie spożywania bażanta na brukselce, usiłując odnieść się do zabiegów niedoszłego kandydata na Sekretarza NATO…
Ale o tym, że temat oddania wraku TU-154M nie będzie podjęty na szczycie UE-Rosja nie wiedział jeszcze tygodnik „Die Zeit”, drwiąc sobie nie tylko z szefa naszej dyplomacji, ale i z prokuratora państwa Tuska, dla którego trotyl nie jest materiałem wybuchowym: „Po artykule Gmyza Polska otrzymała z Rosji zaplombowane próbki z wraku tupolewa - do zbadania w Warszawie – po dwóch i pół roku. Prokurator, który uprzednio zdementował, że cokolwiek znaleziono, przedstawił niedawno wyniki badań komisji parlamentarnej. Czy Pan teraz coś znalazł? Tak znalazł. I to ślady trotylu. To jednak nie oznacza, powiedział prokurator, że chodzi o ślady materiałów wybuchowych. Teraz brakuje rejestratora lotu i wraku. Ani jednego, ani drugiego Rosjanie nie chcą wydać. A w Polsce rośnie podejrzliwość: Właściwie, dlaczego nie?"
A przecież wynalezienie przez prokuraturę III RP niewybuchowego trotylu to sensacja na skalę światową, niemal jak przewrót kopernikański ! Odkrycie, że trotyl jest tak samo niebezpieczny jak perfumy jest niewątpliwym sukcesem ery Tuska, o czym pisze już „Die Zeit” a za nim zapewne napisze cała prasa światowa, w tym z ulubionej przez Jego Ekscelencję Jamajki !
A przecież to nie ostatnie sukcesy rządu Tuska w 2012 roku, zaobserwowane przez niemiecki tygodnik. „Die Zeit” pisze bowiem o sukcesach polskiego biznesmena po jego nocnym spotkaniu z rzecznikiem rządu RP Pawłem Grasiem. Alicja Bota z Die Zeit przedstawia wydawcę Rzeczpospolitej Grzegorza Hajdrowicza i jego niewzruszone przekonanie, że tak, jak udało mu się zarobić miliony na słodyczach, alkoholu i nieruchomościach, tak uda mu się zarobić na gazetach. Grzegorz Hajdarowicz, który myślał, że można zarobić pieniądze na gazetach, jak w aptece, stracił kontrolę – pisze Die Zeit. „Załamują się nakłady jego tytułów, spada ilość reklam i na jego oczach burzą się autorzy magazynu, który miał się rozwijać i przynosić dochody...” Mrożek już kiedyś pisał, że polskim naukowcom udało się wynaleźć przemakające szkło, ale nie mógł przewidzieć, że uda nam się wynaleźć trotyl o właściwościach perfum oraz przepis na biznes, który przynosi straty.
Jest jednak światełko w tunelu na dalszy, dynamiczny wzrost gospodarczy Zielonej Wyspy Donalda Tuska, czego nie dostrzegł jeszcze „Die Zeit”, a za nim cała Europa. W państwie Geniusza Kaszub wynaleziono bowiem genialny sposób na pokonanie kryzysu, co znalazło już swój wyraz w budżecie na 2013 rok. Tym sposobem jest dynamiczny wzrost foto-radarnictwa, najbardziej perspektywicznego sektora gospodarczego III RP - po szczęśliwej likwidacji polskiego przemysłu. Bo po co nam przemysł i nierentowna produkcja, skoro stopa zwrotu” z “inwestycji” zakupu fotoradarów, w tym tajnych samochodów, wyposażonych w fotoradary wyniesie 14,000% rocznie, czyli 140 razy ?! Ale jak mówił twórca naszego cudu gospodarczego: „Tylko facet który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1131 odsłon
Komentarze
Geniusz Kaszub
20 Grudnia, 2012 - 11:38
On ma prawo jazdy(?), ale mu jeździć nie wolno.
Pewnie dlatego, że musiałby jeździć przez Berlin
na meczyki w Sopocie.
Dlatego lata.
Na meczyki i coraz większej grupie Polaków...
Pozdrawiam
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze