Ślepi i kulawi chcą nas prowadzić

Obrazek użytkownika Piana
Kultura

Czy łatwo sugerujecie się opiniami znajomych? Złóżmy, iż znany nam portier zaczepia nas nagabując „Panie, głosuj Pan na Grzesia Napierniczalskiego. To fajny facet – młody, ma konto na Fejsbuku i na Tłiterze też. No i ma fajną żonę, hehe”. Jaka będzie wasza reakcja? Dobrze, a co powiecie gdy znana medialna postać nagabuje w telewizorni w podobny, nachalny, choć może ciut bardziej dystyngowany sposób?

Wpis poniższy poświęcam zatem medialnym personom. Kimże więc one są? Co ich upoważnia do wypowiadania się na tematy wszelakie i dawania dobrych rad naokoło? Przyglądnijmy się im, ale bez medialnej obudowy. No i co widzimy? Zwykłych ludzi, takich jak my, ludzi którzy wykonują swój fach. To znaczy reżyserów, piosenkarzy czy też aktorów. Zawody takie jak każdy inny. Kierowca, sprzątaczka, murarz, fryzjerka - to przecież to samo. Czy się kręci miotłą, tyłkiem czy kamerą – obojętnie. Jak ktoś chce za to płacić, to w porządku - zwykła wymiana usług, zwykły obrót pieniędzy. Nie ma co dorabiać sobie zbędnej ideologii, że jeśli człowiek pokazuje się na „szklanym ekranie” (w epoce elsidi oraz plazmy zwrot ten odchodzi do lamusa), to jest przez sam ten fakt bardziej wartościowy.

Gdy przyjrzymy się im bliżej, to obraz przestaje być różowy. Otóż tajemnicą poliszynela jest, iż towarzystwo artystyczno-medialne za kołnierz nie wylewa, a i inne „odlotowe” używki na imprezach pojawiają się nader często. Mamy zatem do czynienia z gośćmi, co im mózg wyżarły wóda i prochy i którzy, niczym artyści u Kazika, oddają się każdej władzy. O czymś tak banalnym i prozaicznym jak zdrady i rozwody po prostu wspominać nie trzeba, bo jest to sprawa oczywista niczym lód na Antarktydzie (co jednak nie przeszkadza nikomu wypowiadać się na tematy etyczno/moralne).

Poznęcajmy się jeszcze bardziej. Wystarczy zaprosić jednego medialnego pajaca z drugim do programu, gdzie będzie musiał się wykazać wiedzą na poziomie szkoły podstawowej, a tu klops. Program „Kocham Cię Polsko” (to brzmi prawie jak „Kocham cię Atlantydo”) po prostu ośmieszał ich wiedzę. Zatem goście, którzy nie zdaliby nawet egzaminu gimnazjalnego, pragną nauczać polskojęzyczny zaścianek, nieść im „europejskie” wartości niczym Prometeusz ogień.

Jakim prawem chcą pouczać całą resztę? Jedna aktoreczka z drugą dupę pokazały w filmie i od razu biegną do mediów ogłaszać swoje objawienia. Angażują się w różnej maści żałosne akcje, przy okazji po prostu się ośmieszając (żeby wspomnieć „godzinę dla ziemi” czy obronę Polańskiego). Parafrazując Chiraca – oni po prostu „tracą okazję, aby siedzieć cicho”.

Cóż jeszcze ciekawego może nam powiedzieć od siebie takowy „celebryta”? Że był ostatnio na wakacjach olinkluziw? Że się spotyka teraz z inną babką albo opowie nam dlaczego lubi grać w golfa? Informacje zbędne, rzekłbym nawet śmieciowe plus oczywiście pouczenia jaki to nadwiślański plebs jest mało „europejski”. Nie może on przecież powiedzieć (nawet gdyby chciał) czegoś poza utartym schematem. Po co zatem od razu wrzucać ich na panteon, ogłaszać gwiazdą i kolportować każdą opowiedzianą głupotę?

Gdy myślę o przekazie medialnym, serwowanym nam przez medialnych błaznów (co muszą się mizdrzyć do kamery), to dochodzę do wniosku, że przeciętny bloger z salonu24.pl czy niepoprawnych.pl (nie piszę tu oczywiście o sobie, gdyż jestem nudny i przewidywalny) miałby więcej do powiedzenia niż medialna gwiazda, co to nie powie nic, co by zaszkodziło jej „karierze”. Być może zwykły bloger nie wypadłby dobrze w kamerze, ale nie jest to tematem naszych dywagacji.

Medialne pajace to są tylko pajace – żyją z pokazywania tych i owych części ciała w telewizorni. Co jednak powiedzieć o tych, którzy wpatrują się w nich jak sroki w kość (jak to się dawniej mówiło) i łapią każde wypowiedziane słowo niczym prawdę objawioną? Hmm… pozwolę sobie przemilczeć swoja opinię o ludziach kierujących się swoim życiu wskazówkami medialnych klaunów. Fason należy trzymać – jak mawiała moja bliska Znajoma.

Brak głosów

Komentarze

http://3.bp.blogspot.com/_jLdEId-uwUE/S2yZ-nzKoyI/AAAAAAAABRM/0QmCGbJylWs/s1600-h/slepcy.jpg
od lewej: Grześ, Stasio, Bronek, Januszek, Donek, który za chwilę potknie się o Bogusia...

Vote up!
0
Vote down!
0
#63372

oburzeni są że zwykły szarak zabiera głos i chcą żeby nam ten głos koniecznie odebrać bo ważne są tylko ich bżdziny.Nagle się okazuje że zabiera głos  Wybitny Człowiek  i okazuje się że mówi to samo co my.Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

staryk

#63380

  a Honor trzeba mieć

Vote up!
0
Vote down!
0
#63429

[quote]Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych środkach masowego przekazu, a więc w dziennikach, periodykach, telewizji, radiu itp. jak sama nazwa wskazuje, zadaniem środków masowego przekazu jest przekazywanie masom informacji. Stąd dziennikarz jest sprawozdawcą i niczym innym. Jest specjalistą w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. Jak długo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest pożyteczna i nie można mu niczego zarzucić. Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. Nie tylko informują czytelników i słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co powinni myśleć i czynić. A że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmują uprzywilejowane stanowisko, mają niekiedy istny monopol na pouczanie ludzi, co jest dobre, a co niedobre.

Wiara, że tak ma być, że dziennikarz ma prawo tak się zachowywać, że należy mu wierzyć, gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Bo jeśli chodzi o pouczanie nas, dziennikarz nie ma żadnego autorytetu. Nie jest, jako taki, ani specjalistą w zadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym. Jest po prostu dobrym obserwatorem i umie pisać, względnie mówić. Co gorzej, sam zawód dziennikarza jest dla niego samego o tyle niebezpieczny, że musi pisać o najróżniejszych rzeczach, o których zwykle niewiele wie, a w każdym razie nie posiada głębszej wiedzy. Dziennikarz jest więc niemal z konieczności dyletantem. Uważać go za autorytet, pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie stale czyni, jest zabobonem.

Kiedy szukamy przyczyny szerzenia się tego zabobonu, wypada przyznać ze wstydem, że nie ma chyba innej, niż dziecinne wierzenie, że wszystko co drukowane jest prawdziwe - a zwłaszcza jeśli jest drukowane pięknymi słowami.

Patrz: artysta, autorytet, intelektualista.[/quote]

Cytat z: prof. ojciec Jozef Innocenty Maria Bochenski "Sto zabobonów"
http://www.polonica.net/Sto_zabobonow_JM_Bochenski.htm

Vote up!
0
Vote down!
0
#63444