Trudne życie antylopy w Polsce

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

I blogsfera, i prorządowe portale, tym razem wspólnie, podniecały się przełykaniem śliny przez Grasia, co w drugim przypadku jest kuriozalne, żeby podniecać się samemu z przełykania śliny. Przełknąłem i żyję. Ale to są właśnie sukcesy grasiowej ekipy. EURO za nami, a żaden most na autostradzie się nie zawalił. Używając średniej trudności technik psychologicznych do analizy twarzy i wypowiedzi rzecznika Pawła Grasia można powiedzieć, że on prawie cały czas kłamie lub co najwyżej udaje mu się użyć kilku prawdziwych słów, typu Donald Tusk, choć i tu nie wiemy do końca, czy Donald to Donald. Mało tego przyboczny premiera kłamie czasami nieświadomie, sądząc być może, że mówi prawdę, przez co jego postać jest niemal tragiczna. Być może przełykanie śliny przez Grasia ma wymiar symboliczny, ale w którym normalnym państwie na globie rzecznik rządu jest dozorcą w majątku firmy należącej do obcego kapitału? Gdzie tak jest, proszę o przykłady, przy czym nie mam nic do zawodu dozorcy.

Jak wiadomo przedmiotową sprawą przełykania śliny było zapewnienie, że Donald Tusk nie kłamie. Chodziło o jego zeznania w sprawie Katastrofy Smoleńskiej. Znów myślę sobie, jak to jest, że taką satysfakcję wzbudza w nas przyłapanie starego cynika na kłamstwie w prokuraturze, skoro cynik ten, już dawno, w ogóle, nie powinien być premierem polskiego rządu. Zauważmy, że w obliczu tak olbrzymiej tragedii dla państwa i narodu, jaką była Katastrofa Smoleńska, w krajach lekko cywilizowanych, niemal natychmiast lecą głowy kilku ministrów, a premiera tylko nieco później. Krótko mówiąc, po takiej tragedii nie zostaje kamień na kamieniu. Nie z zemsty, tylko dla zasady. Nie rozgrzeszajmy się, że u nas jest, jak jest, bo to, że Donald Tusk jest jeszcze premierem jest nienormalne, niezrozumiałe, nieprzyzwoite.

Przed EURO, skandal drogowy za skandalem na wszystkich budowanych autostradach w Polsce i praktycznie wywrotka całego programu modernizacji PKP, a minister infrastruktury Sławomir Nowak zgłasza Donaldowi Tuskowi gotowość i mówi o jakichś bzdetach typu czwórka, trójka. I ludzie to kupują. Bo cos jest. Faceta już dawno nie powinno być na stołku, zresztą w ogóle nie powinien go dostać, bo jego największym osiągnięciem pozostanie remont własnego gabinetu. Czy ktoś dzisiaj domaga się dymisji Nowaka? Nikt chyba, bo przecież gruba berta chlusnęła asfaltem na całej szerokości i na EURO mogli „se pojechać”. A Sławomir Nowak chodzi po ludziach i jest z siebie dumny. To jest dopiero paranoja, że minister odpowiedzialny w sumie za położenie kilkudziesięciu firm budowlanych, w tym tych największych na rynku posuwa do pracy codziennie i on nawet do niej „zdanża”.

Pojawiły się kanwie ostatnich wydarzeń w Rumunii różne komentarze i analizy, z których wynika, że u nas ze standardami rządzenia jest jednak lepiej. Nie wiem, czy lepiej, czy gorzej, bo nie mamy pełniej wiedzy o kulisach władzy. Nie wiem też, czy w Rumunii udałoby się tak długo kłamać, gdyby ich spotkała taka tragedia, jak nas 10 kwietnia. Jest to w ogóle średnio interesujące. Antylopy to mają dopiero ciężkie życie. Porównajmy więc życie w sawannie z życiem w Polsce, a w zasadzie standardy. Pewnie wyjdzie, że jednak w sawannie są wyższe.

I politycy, i publicyści z różnych opcji wskazują na to, że jednak pewne dokonania w sferze gospodarczej to ta III RP ma. W sferze budowy własnych, dużych, polskich inwestycji na razie jeszcze nic takiego nie ma, a jedyna taka inwestycja, czyli terminal LNG w Świnoujściu można powiedzieć, że wisi na włosku. Twierdzenie, że w dobie globalizmu, tak naprawdę nic nie jest nasze to bzdura. Po 23 latach wolnego rynku nie ma w Polsce dużych inwestycji polskiego kapitału, nie ma też poza LNG dużych inwestycji państwa. To może dziwne, a może nie, że moje zdanie potwierdziło wczoraj dwóch profesorów ekonomii, którzy jak sami mówią, mają tylko poglądy gospodarcze. I całe szczęście. Bo gdyby mieli również polityczne, to pewnie usłyszałbym o niewątpliwych sukcesach III RP. Niewątpliwym sukcesem III RP jest to, że sukcesami nazywamy często to, co powinno być traktowane jako zwykłe wydarzenie. Dlatego uważam, że trzeba wrócić z całą mocą do zasad, bo za chwilę okaże się, że słoneczny poranek w Polsce też jest sukcesem.

P.S. To najprawdopodobniej ostatnia notka przed bardzo długim ponad dwumiesięcznym urlopem, dlatego chciałbym Wszystkim Czytelnikom, różnych moich przemyśleń i wariacji, podziękować bardzo tak za życzliwe, jak i krytyczne uwagi.

Brak głosów

Komentarze

Niewątpliwym sukcesem III RP jest to, że sukcesami nazywamy często to, co powinno być traktowane jako zwykłe wydarzenie. Dlatego uważam, że trzeba wrócić z całą mocą do zasad, bo za chwilę okaże się, że słoneczny poranek w Polsce też jest sukcesem.

Celne spostrzeżenie. A ci, którzy dają sobie wmówić, że sukcesem jest to, "co powinno być traktowane jako zwykłe wydarzenie", nazwą je czepianiem się czy malkontenctwem.
Oby po wakacjach to się zmieniło, oby PR stracił swą moc!
Pozdrawiam

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#274249

Życzę długiego i relaksującego urlopu. Do zobaczenia we wrześniu.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#274398