Bingo Franciszka Smudy i podła wyrwa

Może piłkę mamy kiepską, ale EURO jest świetnie przygotowane i to jest sukces rządu. Polacy nadal, świetnie się nadal bawią, godnie znoszą porażkę, prawie jak Irlandczycy. Nie wiem, do czego piłkarze się zobowiązali przed mistrzostwami, ale zachowują się tak, jakby odpadli w półfinałach, mówiąc, "że powinniśmy dać z siebie więcej". Nie wiem też, co się mieści w głowie Franciszka Smudy, ale na pewno nie słowa klęska i przepraszam, bo winna jest, jak sam powiedział....porażka. „Porażka” to zapewne pseudonim jakiejś demonicznej kobiety, która tak jak „Łapówka” w „Piłkarskim pokerze” ustawia mecze, przekręca wyniki i rujnuje mężczyzn. Słowo klęska jest więc nieobecne, a główne media kładą akcent na zbiorowe przebudzenie Polaków wokół barw narodowych, nawołują by flag nie chować, bo EURO trwa, sukces jest, o czym pisze cała Europa i już nawet Czesi uważają, że nie jesteśmy zapyziałem krajem. No to jest chyba najważniejsze.

Należy się także spodziewać wyliczeń, z kim odpadliśmy w tych rozgrywkach. Proszę bardzo: Holendrzy! Potęga piłkarska, a my razem z nimi. Można się do nich przytulić i od razu jest raźniej. Sęk w tym, że wszystkie drużyny, które odpadną z mistrzostw w fazie grupowej to dla nas doborowe towarzystwo. Największym zwycięzcą polskiej batalii na EURO jest trener Franciszek Smuda. Zgarnął za swoją pracę ponad pięć milionów złotych i nabrał do tego cały rząd Donalda Tuska, że mamy najlepszą drużynę narodową od lat, świetnie przygotowaną do mistrzostw taktycznie i kondycyjnie, trenującą w przyjacielskiej, serdecznej atmosferze. Być może dlatego Grzegorz Schetyna zaryzykował przed EURO stwierdzeniem, że od wyniku Biało – Czerwonych zależy los całego rządu. Ponieważ Schetyna nie ryzykuje w głupi sposób, to znaczy, że miał absolutne przekonanie co do wyjścia z grupy, a może nawet i dojścia do półfinału. Smuda „nabrał” też dziennikarzy z wielkich studiów telewizyjnych. Słowo nabrał musi mieć tutaj cudzysłów, ponieważ jemu się wydawało, że on ich nabiera, a oni wcale się nie nabrali, tylko dostali kwity, że mają się nabrać. Tylko w fachowej prasie można było przeczytać o Franciszku Smudzie – Dyzmie, który ma tyle do powiedzenia w drużynie narodowej, co Julia Pitera miała w rządzie Tuska pierwszej kadencji.

Smuda, już zupełnie na serio, przy aktywnym udziale TVP i TVN, oszukał miliony kibiców w Polsce. Codzienne konferencje prasowe, Smuda po polsku, Smuda po niemiecku, Rząsa o kadrze, a minister Mucha nawet o finale. Ale to już historia. „Jest wyrwa medialna, proszę redakcji i trzeba tę wyrwę medialną zasypać, zdusić w zarodku” – mówi naczelny do reporterów. Czyli wariant B. Tomasz Lis proponuje przejście do IV RP Tomasza Lisa i Donalda Tuska, która jego zdaniem narodziła się podczas EURO. To nowa Polska, obywatelska i radosna, to nasze prawdziwe i ostateczne wejście do Europy i zerwanie z komunizmem, który do czasu pierwszego gwizdka drążył jeszcze nasze umysły i obniżał narodową samoocenę. Krótko mówiąc, do EURO było w nas jeszcze trochę homo sovieticus (wiadomo u kogo najwięcej), a kopanie piłki wybiło nam z głów resztki komunizmu i napompowało umysły prawdziwą Europą ze strefami kibica i jedną autostradą.

Trzeba jednak powrócić do Franciszka Smudy. Ten niepozorny człowiek, wykiwał cały naród, nie tylko rząd. Oczywiście, pomagała mu i Monika Olejnik, i Justyna Pochanke, cały sztab od sukcesu. Teraz mamy wyrwę, którą zasypują media, a społeczeństwo zdaje się godzić na ten jeden wielki pic, bo rzeczywiście idzie nam to EURO całkiem nieźle, nawet bez autostrad, dróg ekspresowych i zmodernizowanych kolei. Jak się skończy, wtedy dopiero powstanie prawdziwa wyrwa. A Franciszek Smuda i Grzegorz Lato pięknie rozegrali sobie EURO 2012, bez pudła.