Galopujący fiskalizm
Słyszeliśmy już zapewnienia, że premier Donald Tusk nie będzie podnosić żadnych podatków. Czego jednak spodziewać się po ugrupowaniu politycznym z "bandy czworga" jak nie kolejne porcji obiecanek-cacanek. Wiadomo, że niedługo podniesione zostaną podatki akcyzowe - UE przecież nam kazała. Wprowadzona zostanie jeszcze dodatkowa opłata do każdego litra benzyny. Podatków pośrednich jako tako nie widać, więc przeciętny człowiek nie zwraca na to uwagi. Gdyby Tusk wraz ze swoim "geniuszem ekonomii" Janem Vincentem Rostowskim zwiększyli skalę progresji podatkowej, wówczas dostrzegliby to wszyscy. Ostatnimi czasy pojawił się jednak kolejny "racjonalizatorski" pomysł. Otóż rząd chce opodatkować wzajemne świadczenia różnych osób. Jeżeli ktoś pomaluje sąsiadowi dom, będzie musiał za to zapłacić. Oczywiście tutaj pojawiają się pytania: a jak wyceniać koszty takiej pracy na przykład? Na to pytanie jednak rząd nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Jedno jest pewne, wzrośnie ilość biurokratów.
Przy okazji tego prawniczego absurdu na kółkach warto zastanowić się nad tym, jaki powinien być w państwie system podatkowy. Wiadomo bowiem, że jakieś taksy muszą istnieć. Gdyby były one dobrowolne, to zapewne nikt by podatków nie płacił. Postawić trzeba też założenia dotyczące rozmiaru państwa jako takiego. Implikuje to bowiem wysokość podatków. Im szerszy zakres kompetencji ma dane państwo, tym większe musi być opodatkowanie. Państwo według wykładni konserwatywnej powinno zajmować się zapewnianiem bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrzego, egzekucją i stanowieniem prawa oraz podstawową infrastrukturą. Dodatkowe jego uprawnienie stanowi ochrona środowiska. Cała reszta znajdować się ma w rękach prywatnych. Państwo takie zatem nie zajmuje się produkcją (brak tam państwowych przedsiębiorstw) ani różnymi socjalnymi funkcjami - nie wypłaca na przykład zasiłków dla bezrobotnych. Czy do utrzymania takiego państwa potrzeba olbrzymiego, galopującego fiskalizmu?
Wystarczyłyby tutaj zaledwie trzy podatki pobierane przez centralny rząd - pogłówny, ziemski oraz zryczałtowany podatek od działalności banku centralnego. Te wszystkie podatki dochodowe, czy to liniowe, czy z różnymi skalami progresji, czy to akcyzy, VAT, podatek Belki - to wszystko nie jest w ogóle potrzebne. Więcej, jeżeli spojrzymy na historię to stanowi stosunkowo niedawny wynalazek. Podatek dochodowy po raz pierwszy został wprowadzony w Wielkiej Brytanii w 1799 roku, no i in statu nascendi był już uznany za nieetyczny. To tylko taki skromny przypadek. W starożytnym Rzymie epoki pryncypatu funkcjonowały następujące podatki: pogłówny, ziemski i obrotowy od niektórych usług, jak budowa okrętów czy handel niewolnikami. Upadek tego państwa związany jest owszem z zepsuciem. Nie bez znaczenia było również to, co z obecnego punktu widzenia możemy nazywać socjalizmem, czyli między innymi wzrost fiskalizmu. Pojawić się może argument: a przecież państwo nie jest się w stanie z kilku prostych podatków utrzymać! Jest go bardzo łatwo zbić. Jak mianowicie przez kilka tysięcy lat istnienia cywilizacji robiły to niemal wszystkie państwa na świecie? Pokazać to może jeszcze jeden przykry fakt. Socjalistyczne myślenie o gospodarce wryło się w zasadzie w podświadomość. Ludzie nie potrafią sobie wyobrazić sytuacji, jak to jest, żeby nie było na przykład podatku dochodowego, a przy okazji nie istnieje żadna potrzeba wypełniania formulaża PIT. Tak dzieje się również w innych dziedzinach - choćby usprawiedliwianie bytności państwowych przedsiębiorstw stanowi tutaj dobitny przykład. Mniejsza jednak z tym.
Pogłówny powinien mieć stałą wysokość 2000 zł od każdego dorosłego, pracującego obywatela. Można by go rozłożyć na raty kwartalne lub półroczne. Prostota tego podatku pozwoliłaby ograniczyć biurokrację uczestniczącą w jego poborze. Bez większego problemu można by określić, czy dana osoba go zapłaciła, czy też zapłaciła za mało. Obecnie jest to bardzo ciężkie i wymaga zatrudniania sztabu ludzi. Wprowadzając pogłówny, można tak naprawdę zlikwidować znaczną część etatów w Urzędzie Skarbowym. Podatek ten ma również inną zaletę. Dlaczego milioner ma płacić wyższe podatki niż robotnik. Przecież obydwaj tak samo korzystają z usług chociażby sądów czy policji. Zapobiega zatem podatkowej ucieczce do rajów podatkowych.
W przypadku ziemskiego proponuję stawkę 1% od wartości nieruchomości określoną na bazie polisy ubezpieczeniowej lub indywidualnej wyceny właściciela. Byłby to podatek, który proponuje się czasem rozdzielić na dwa - łanowe i podymne. Taki podział jednak nie ma większego sensu, gdy będzie stosowany jednolity sposób jego naliczania. Tutaj też bardzo prosto sprawdzić, czy nie nastąpiło oszustwo. Tak więc po wprowadzeniu wyżej wymienionego podatku pogłównego oraz ziemskiego można zlikwidować Urząd Skarbowy. Tego typu instytucja nie będzie w ogóle potrzebna.
Trzecim rodzajem podatku to ryczałt od działalności banku centralnego w wysokości 20 mld złotych rocznie. Tutaj pojawia się pewien problem. Bank centralny powinien zostać uczyniony instytucją prywatną. Wówczas siłą rzeczy zacznie przynosić zyski w wysokości kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie; przy okazji zostanie ograniczona inflacja. Wówczas będzie go stać, żeby zapłacić 20 mld.
Czy takie państwo utrzymałoby się na powierzchni. Zatwardziali etatyści zaprzeczając historii stwierdziliby, że nie ma racji bycia, co jest jednak bzdurą. Przyjmijmy pesymistyczne założenia, próbując dokonać niejako dowodu nie wprost. Zatrudnionych jest mniej więcej 15 milionów. Po wymnożeniu razy 2000 zł dostajemy 30 miliardów złotych. Wpływy z ziemskiego będą wynosić około 50 miliardów złotych. Na koniec podatek zryczałtowany z działalności banku centralnego. Po zsumowaniu dostajemy 100 miliardów złotych. To jedna trzecia obecnego budżetu! Państwo nie będzie się tam jednak zajmować na przykład ubezpieczeniami społecznymi czy edukacją. Nakłady na armię czy policję można będzie wówczas nawet zwiększyć w porównaniu z obecnymi. Przyjąłem wyżej pesymistyczne założenia. Gdyby przyjąć inną optykę, należałoby przyjąć, że staniemy się rajem podatkowym, więc nawet miliony ludzi z innych państw będzie płacić u nas podatki. Prywatyzacja lasów, plaż czy nawet uwłaszczenie działkowców spowodowałoby wzrost wpływów z ziemskiego; tutaj też należy liczyć na rozbudowę osiedli w miastach. Pamiętać jeszcze trzeba, że do kraju, w którym nie ma żadnych pośrednich podatków, gdzie nie istnieje dochodowy, wyniosłyby się wszystkie firmy, rozkwitłaby przedsiębiorczość, a one gdzieś musiałyby się wybudować. Przewidywane zyski z tych podatków mogłyby być znaczenie większe.
Tego jednak nie można zrobić od tak. Przeprowadzić tutaj należy stopniowe zmiany polegające najpierw na eliminacji dochodowego i akcyz, prywatyzacji znacznej części sektora publicznego oraz likwidacji niepotrzebnej wówczas biurokracji, zastąpieniu VAT obrotowym, a dopiero potem wprowadzenia pogłównego i ziemskiego. Zryczałtowany od banku centralnego można by wprowadzić po prywatyzacji tegoż.
Obserwując jednak obecne trendy, należy spodziewać się wzrostu galopującego fiskalizmu. Kiedyś cesarz Tyberiusz wysłał do namiestnika jednej prowincji upomnienie: "Owce się strzyże, a nie goli". Tego niestety nie są w stanie zrozumieć obecne elity polityczne. Zamiast tego dokładają kolejne cegiełki w rozbudowie instytucji państwa opiekuńczego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5673 odsłony
Komentarze
"Można krowę doić, byle cycka nie urwać":)
18 Września, 2009 - 22:22
Pierwsza Unia nie pozwoliłaby nam zostać rajem podatkowym. Nawet, gdybyśmy dalej łożyli na jej biurokratów (co by nam się nadal opłacało). Nie co... nie i już.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
18 Września, 2009 - 22:29
przecież UE sama ustala minimalne stawki ceł, akcyz, VAT. Sam fakt istnienia takich ograniczeń powoduje, że nie będziemy rajem podatkowym.
Z drugiej strony chyba eurofederaści nie są tacy bezrozumni, aplikując ten socjalizm. W końcu ograniczają nasz rozwój tak, że nigdy nie dogonimy Niemiec czy Francji. Gdyby zrealizować to, co zaproponowałem, to w kilka lat byśmy te ociężałe, socjalne molochy przegonili. Oni na to jednak nie mogą pozwolić. Pierwszy powód to zostawienie ich w tyle. A drugi. Sami musieliby zacząć zmniejszać rozmiar sektora publicznego, na co by im nie pozwoliły tamtejsze roszczeniowe społeczeństwa. Znaleźliby się zatem w kropce.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
to włąsnie miałem na myśli.
18 Września, 2009 - 23:55
Eurosocjaliści nie chcą oddać władzy (i nic dziwnego), a duże (i silne) grupy społeczne (rolnicy na przykład, którzy, jak ci francuscy, w obronie swoich win gotowi są dosłownie zabijać)przyzwyczaiły się do dotacji.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 00:00
i dlatego mamy między tymi roszczeniowymi grupami a eurosocjalistami symbiozę. Rolnicy dostaną dotację, to zagłosują na tych, którzy im ją dadzą. Tak samo z ochroną miejsc pracy w państwowych przedsiębiorstwach, "związkokracją" et consortes.
We Francji jakakolwiek próba zmniejszenia sektora państwowego kończy się strajkami i paraliżem całego państwa. Tam dlatego żaden rząd się nie weźmie za pewne rzeczy. Niektórzy myśleli, że Sarkozy to będzie taki francuski odpowiednik Thatcher. Mylili się; teraz fotografuje się z Kapitałem Marksa.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
ale sobie basujemy, Kirker! :):):)
19 Września, 2009 - 00:24
Mam znajomych we Francji, których widuję od kilkudziesięciu lat raz na, powiedzmy pięć. Zwykli urzędnicy pocztowi, czyli klasa średnia. Dość reprezentatywni. Ile razy pytałem co we Francji? "Kris" i "kris"... co za czort? Wreszcie zrozumiałem. Kryzys! Dzieciom Rewolucji Francuskiej ( w czasie stanu wojennego widziałem w Paryżu napisy na murach: "Śmierć władzy i klerowi, jak w Polsce!", cżż za zrozumienie sytuacji!) nic nie dogodzi. Podpory Unii.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 11:00
bo socjalizm ludzi przyzwyczaja, że państwo da. Co z tego, że będą większe podatki, jak władza ma dawać kasę.
A ci, co pisali, "śmierć władzy i klerowi" to pewnie byli francuscy komuniści. Jak widzę, jak w zachodniej Europie panoszy się komunizm, to czasem żałuję, że radziecki żołnierz nie dotarł do Atlantyku. Wówczas tego "najlepszego systemu" doświadczyliby na własnej skórze.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
"Francuzi nie zrozumieją komunizmu, dopóki nie zabaczą ...
19 Września, 2009 - 19:23
...ruskich czołgów w Paryżu". Zawsze to mówiłem znajomkom z Francji. Swoją drogą Stalin miał właśnie takie plany, a Układ Warszawski nie inne. Żabojady mogą się tylko cieszyć, że ostatnia wizyta Rosjan była dawno temu, po czym zostało tylko słowo "bistro" (tyczące szybkości nalewania trunków). A propos, słowa "apasz" i "apaszka" pochodzą, od.... Apaczów. Tez czerwonych :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 19:46
ostatni raz tam Rosjanie byli z poważniejszą wizytą w czasie wojen napoleońskich.
Dixi i pamiętaj. Oni jeszcze mogą u siebie komunizm wprowadzić na drodze ewolucyjnej. Wiadomo bowiem w jakim kierunku dąży UE.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
biorąc pod uwagę ich plany wobec Ukrainy:
19 Września, 2009 - 19:55
protektorat, albo rozbicie na trzy części, czyli rosyjską, lenną i jakiś odseparowany kawałek, możemy się spodziewać najgorszego. Co za dupek z tego Obamy! Ruscy nawet nie potrzebują "kretów" w USA. Znalazł się Mulat-demokrata. Całe szczęście że nie lesbijka, tylko bezjajowiec. ("Ile jaj ma prezydent USA. Oba ma". Jak orzeszki)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 20:05
jeżeli chodzi o Ukrainę, to moim zdaniem Krym i Donbas wrócą do Rosji, a cała reszta zostanie zwasalizowana. Nie bardzo widzę, gdzie miałaby być ta "trzecia część".
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
ja też nie wiem, Kirkerze! Tyle wiem, co przeczytałem.
19 Września, 2009 - 22:05
Może... w Polsce. Ostatecznie roszczenia nacjonalistów Ukraińskich (a kto wie, ilu z nich ma etaty w GRU?) sięgają pod Kraków...
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 22:50
Kraków też na ich mapach figuruje jako "odwieczne miasto ukraińskie". Banderowcy jeszcze stosują lepsze sztuczki. Ich zdaniem Ruś Kijowska to była taka wielka Ukraina od Dźwiny po Morze Czarne i od Kaukazu po Nowy Sącz. Województwo ruskie opisywane jest przez nich tak, jakby to było niepodległe państwo.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
W gruncie rzeczy współczuje Ukraińcom. Może to dziwne, ale...
19 Września, 2009 - 23:20
... oni nie mieli właściwie nigdy prawdziwej państwowości, a przynajmniej bardzo krótko, co wobec historii stanowi mgnienie. Może dlatego ich nacjonalizm był tak gwałtowny, brutalny i krwawy. Na dodatek po wschodniemu...pardon, ale chamski (bo elity ukraińskie były spolszczone, albo, później, zruszczone i należały do "panów"). na dodatek, mimo poczucia odrębności narodowej, kultura i sztuka ukraińska nie może się poszczycić jakąś specjalną tradycją, poza ludową, albo... wymyśloną na potrzeby polityki. Nie pisze tego złośliwie, wrogo, tylko z maksymalnym możliwym zrozumieniem. Nasz nacjonalizm, szowinizm czy jak go zwał, to przy ukraińskim pikuś. Na razie Ukraińcy są głęboko w dupie (częściowo z powody zaszłości - czyli przesiedleń i wieloletniego osiedlania Rosjan oraz innych komunistycznych pachołków, częściowo z własnej winy, bo przywódcy ruchów "pomarańczowej rewolucji" są nie mniej szemrani niż ich konkurenci), bo Rosja niemal jawnie planuje aneksję, wasalizację, albo podział Ukrainy. To się dzieje tuż za naszą granicą. Tusk jest dupolizem i dupowłazem (a zdRadek tylko perfumowaną prezerwatywą Tuska) imperialnych władców, a ci, którzy chcieliby coś zdziałać na rzecz wolnej Ukrainy, nie bardzo mają z kim i o czym gadać. Fatalna sytuacja.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
19 Września, 2009 - 23:29
nacjonalizm ukraiński wcale taki młody nie jest. On już miał się dobrze w końcu dziewiętnastego stulecia. Ukraińcy dzielili się na dwie grupy. Jedna to była Starorusini, która prędzej dążyła do integracji z Rosją. A ta druga, to była właśnie ta nacjonalistyczna. Z tymi to już w czasach monarchii Franciszka Józefa były kłopoty. Nasz wybitny zoolog (przy okazji jeden z pionierów limnologii) Benedykt Dybowski wspominał na przykład burdę, do jakiej doszło po jego wykładzie dla publiczności.
Poza tym Ukraina była kiedyś nazwą dla terenów koło Kijowa. Tak to Halicz, Zbaraż, Kamieniec Podolski, Lwów - to wszystko była jeszcze Małopolska.
Jeżeli chodzi o obecną ekipę, to - jak już wielokrotnie mówiłem - nie pozwoliłbym im najmniejszym kurnikiem w najbardziej zaniedbanej wiosce zarządzać. Oni bowiem potrafią tylko wszystko spartolić.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
jakie pierwociny nacjonalizmu ukraińskiego sięgają nawet głębiej
20 Września, 2009 - 00:04
To wolne sicze uciekinierów (czyli raczej zamknięte wspólnoty, niż naród), a potem Chmielnicki. Mniejsza.
W naszym interesie leży, żeby Rosja nie rozwaliła, ani nie podporządkowała Ukrainy, bo znowu będziemy nawet nie "przedmurzem" (nawet obrotowym), ale kłopotliwym pasem ziemi zasiedlonej przez "polskich bandytów" między zaprzyjaźnioną IV Rzeszą i Nowym Cesarstwem Rosyjskim. Celowo przesadzam, ale tylko trochę. Już teraz jesteśmy tak traktowani, czego dowodem rurociąg bałtycki.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
20 Września, 2009 - 13:06
[quote="Dixi"]W naszym interesie leży, żeby Rosja nie rozwaliła, ani nie podporządkowała Ukrainy, bo znowu będziemy nawet nie "przedmurzem" (nawet obrotowym), ale kłopotliwym pasem ziemi zasiedlonej przez "polskich bandytów" między zaprzyjaźnioną IV Rzeszą i Nowym Cesarstwem Rosyjskim.[/quote]
Jak dla mnie, to już niedługo może nie istnieć strefa buforowa. Wybory wygra Partia Regionów, która jest jednoznacznie prorosyjska. No i co wtedy? Wówczas możemy powiedzieć, że na wschód od Bugu mamy jeden wielki żywioł rosyjski. Białorusi przecież jako samodzielnego państwa traktować nie można. To rosyjski satelita - Kreml, jak zachce, to i Łukaszenki się pozbędzie.
A wówczas do czego dojdzie? Znowu zaczną się strefy wpływów w Polsce, dzielenie na linii Narwii, Wisły i Sanu.
[quote="Dixi"]To wolne sicze uciekinierów (czyli raczej zamknięte wspólnoty, niż naród), a potem Chmielnicki. Mniejsza.[/quote]
Na Zaporożu osadnictwo uciekinierów zaczęło się już w XV w. Moim zdaniem również popełniliśmy głupotę nie godząc się na Rzeczpospolitą Trojga Narodów. Kozacy podpisali ugodę parejasławską z Rosją. Później Mazepa próbował z powrotem wciągnąć Zaporoże do Polski, ale bezskutecznie.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Bank centralny powinien należeć do państwa
19 Września, 2009 - 00:42
Bank centralny to kura znosząca złote jajka, bo normalnie gospodarka się rozwija, trzeba zwiększać podaż pieniądza i bank centralny ma bardzo duże dochody z kreacji pieniądza. Ponieważ jest to naturalny monopol (używanie wielu walut w państwie prowadzi do niepotrzebnego zwiekszenia kosztów transakcji) to najlepiej jak bank centralny należy do państwa. Ale jest jeszcze inny ważny warunek aby bank centralny dawał duże dochody do budżetu: należy odejść od kretyńskiej polityki niskiej stopy procentowej dla kredytów udzielanych przez bank centralny bankom komercyjnym - dopóki obowiązuje ta polityka prawie cały zyska banku centralnego jest wytransferowywany do kieszeni bankierów. Pisałem o tym: http://niepoprawni.pl/blog/404/polityka-stop-procentowych
Pozdrawiam
Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Baczu
19 Września, 2009 - 11:04
ale czy musi być koniecznie państwowy? Przed 1946 rokiem Bank of England był instytucją prywatną, no i nie było takich kłopotów z inflacją. Moim zdaniem wystarczy ściągać ten podatek - to już wymusi na nim normalne działanie.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Państwo nadaje wartość pieniądzowi fiducjarnemu
19 Września, 2009 - 11:46
Dawniej pieniądz był kruszcowy, nie było możliwości emitowania pieniędzy w dowolnych ilościach, tylko trzeba było zakładać kopalnie złota itd. czyli żeby puścić nowy pieniądz to musiał się ktoś nieźle napracować. Nie było inflacji, a nawet była deflacja, bo ogólnie producja rośnie szybciej niż jedna gałąź czyli kopalnie złota bo powstają ciągle nowe gałęzie gospodarki. Teraz pieniadz mamy fiducjarny i on ma wartość tylko dlatego że stoi za nim państwo, które wymusza posługiwanie się tym pieniądzem. Naturalne jest, że to ten kto produkuje jest właścicielem swojego produktu. Z monopolu na wypłukiwanie złota z powietrza powinien korzystać cały naród, a nie pojedynczy właściciel lub grupa właścicieli.
Bacz
Pozdrawiam. Bacz
A czy ja mówię, że będzie inaczej?
19 Września, 2009 - 18:48
Bank odprowadzi podatek w wysokości 20 mld złotych. Do tego jeszcze dojdzie opłata koncesyjna, co 10 lat w wysokości 50 mld zł. To zmusi bank do normalnego działania. Jego działalność może spokojnie przynosić kilkadziesiąt miliardów złotych zysku rocznie na obsłudze banków komercyjnych oraz innych banków centralnych.
Poza tym naród skorzysta na działalności banku - podatek pójdzie na armię, policję, sądy, więzienia czy też drogi.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Inflację trzeba utrzymać niską i stabilną
19 Września, 2009 - 19:41
Jak prywatny uzyska licencję na dodruk pieniędzy to momentalnie dodrukuje ileś tam set bilionów złotych bo co go obchodzi że będzie 1000% inflacji i rozłoży się gospodarka? Praktycznie każda nowa złotówka na rynku znajdzie się w ten sposób że on za nią coś kupi. Właściciel za te setki bilionów (minus śmieszny podatek i śmieszna opłata koncesyjna) wykupi 99% Polski. Niezła jazda.
Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Re: Inflację trzeba utrzymać niską i stabilną
19 Września, 2009 - 19:42
A czy teoretycznie państwo za pomocą NBP nie jest w stanie zrealizować podobnego numeru, a mianowicie kupić 99% kraju, powiedzieć "fora ze dwora"? Teoretycznie na czele NBP można umieścić człowieka, który by tak zrobił.
Wystarczy bankowi centralnemu zapewnić odpowiedni audyt, no i nie będzie problemu. Jakoś Bank of England czy szereg innych banków centralnych działało bez zarzutu, zanim zostały znacjonalizowane. Mówię tutaj już o epoce pieniądza fiduncjarnego. Parytet złota w UK zniesiono na przykład w 1931 roku, a Bank of England uległ upaństwowieniu w 1946 roku.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Widocznie były jakieś ograniczenia
20 Września, 2009 - 09:19
Ja nie znam dobrze historii banków centralnych, ale skoro nie było inflacji to musiały być jakieś sztywne ograniczenia w emisji pieniądza i wypłacie dywidendy bo normalnie to w interesie właściciela banku emisyjnego leży jak największa emisja, każdy dodatkowy wydrukowany funt to był jego funt.
Pozdrawiam. Bacz
czy nasz "ekspierd" nie zna innego słowa niż "powinien"?
19 Września, 2009 - 19:30
Na ogół łączy się z "odebrać". To czysty hujwenbinizm, pardon, hunwejbinizm, czyli po ludzku mówiąc - bolszewia :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
BRAWO
5 Października, 2009 - 23:21
Wspaniały tekst. Wpełni podzielam zdanie autora.
Co do komentarzy Bacza to wynika z jego nie wiedzy.
Nawet tej podstawowej czym jest pieniadz.
Nota Bene nie potrzeba zadnego banku centralnego. To co wypisuje Baczu to mi mrozi krew w zyłach.
Czy on naprawde wierzy ze mozna tworzyc pieniadze z powietrza? W sensie jakosci oczywiscie bo jesli chodzi o ilosc to banki centralne własnie to robia i przez co rozwadniaja wartosć!!!!
Dawidzie
5 Października, 2009 - 23:29
prywatny bank centralny mógłby wpaść na pomysł jakiegoś parytetu - złota, srebra, kamieni szlachetnych. Zauważ, jaki pieniądz w dziewiętnastym stuleciu był mocny - no i cały czas deflacja. Ceny więc cały czas spadały.
Poza tym ten system podatkowy zaproponowany przeze mnie to nie jest taka nowość. Coś podobnego działało w starożytnym Rzymie, średniowiecznej Europie, kalifatach arabskich. I popatrz, że ówczesne państwa mogły się utrzymać i jeszcze sprawnie działać.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Re: Dawidzie
11 Października, 2009 - 18:43
wiem ze nie jest nowy (pomysł)
pirwszej czesci nie rozumiem
przeciez własnie o to chodzi zeby była deflacja
wtedy pieniadz nabiera siły nabywczej i o to chodzi
ja jestem przeciwnikiem rozwadnianiu pieniedzy poprzez inflacje (kradzież)
nie wiem czy jestes za czy przeciw?