Prawo ulicy, szabelka i azjatycki tygrys

Obrazek użytkownika Spitfire
Blog

Miejska dżungla to teren wyjątkowo paskudny. Każdy skrawek ulicy rządzi się własnymi prawami. Podstawą tych praw jest siła, brutalność i bezwzględność. Kto się do tego nie stosuje ten jest jak płotka w akwarium z rekinami. Inteligencik na ulicy może zostać tylko ofiarą. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że inteligencika od kryminalisty odróżnia sposób postrzegania świata. To tylko i wyłącznie kwestia psychiki, ale mniejsza o to.

Dzisiaj w Chinach stracono Akmala Shaikha - obywatela Wielkiej Brytanii. Zrobiono to pomimo licznych apeli obrońców praw człowieka i samego premiera Gordona Browna. W Pekinie - podobnie jak w Rosji - od lat wielu u władzy są kryminaliści. Nie dziwią zatem metody przez nich stosowane. Rosja częstokroć posuwa się do szantażu, a Chiny łamią prawo międzynarodowe, mając gdzieś ONZ-owskie konwencje, które dotyczą na przykład zakazu handlu bronią. Do tygrysa nie mówi się - "tygrysie, proszę, nie zjadaj tego jagnięcia, bo to złe", lecz mówi się - "spróbuj je tknąć, a zastawimy na ciebie sidła, które przetrzasną twoją łapę".

Co mówi natomiast Gordon Brown? Gordon Brown napisał: "W najostrzejszych słowach potępiam egzekucję Akmala Shaikha; jestem wstrząśnięty i rozczarowany, że nasze wytrwałe apele o łaskę nie zostały rozpatrzone. Szczególnie niepokoi mnie to, że nie skontrolowano stanu zdrowia psychicznego skazańca" ("Rzeczpospolita") - i gdy to przeczytałem to nieomal nie wybuchnąłem śmiechem.

Zabrzmiało to jak głos inteligencika, który łysemu skinheadowi z baseballem w dłoni daje na ulicy wykład o moralności i etyce. Żałosne! Wyjątkowo żałosne i ani trochę nie dziwi mnie, że azjatycki tygrys wypiął się na Gordona i narobił mu na głowę. Szkoda tylko, że nie zapłacił za to lewak Gordon, lecz własnym życiem zapłacił za to - chorujący psychicznie - Akmal Shaikh.

W "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać jeszcze, że "szef brytyjskiego rządu osobiście poruszał tę kwestię w rozmowach z premierem Chin Wenem Jiabao i kilkakrotnie pisał w tej sprawie do prezydenta Hu Jintao".

To oczywisty kopniak w tyłek Gordona. Przywódcy chińscy pokazali Gordonowi, że nie jest dla nich żadnym partnerem. Przypuszczam, że gdyby tylko Gordon miał - nazwijmy to z angielska - "balls" i potrafiłby postawić sprawę na ostrzu noża, grożąc na przykład pogorszeniem stosunków dyplomatycznych, to Akmal Shaikh by żył. Dla przywódców chińskich to była kwestia skinienia palcem.

W Polsce lewactwo mówi czasem o jakimś "wymachiwaniu szabelką" i suszy do tego zęby jak mysz do sera. To ten sam typ inteligencików, co Gordon Brown. Ludzie ci nie wiedzą, że na ulicy nawet niewielki scyzoryk to wartościowa rzecz, gdy tylko przeciwnik wie, że jest się gotowym go użyć. Bestia bowiem unika walki gdy wie, że może zostać zraniona.

Przypomina mi się twarda polityka PiS-u wobec rosyjskiego embarga na import polskiego mięsa. Anna Fotyga (ta krytykowana zaciekle przez inteligencików Anna Fotyga) nie kuliła ogonka, lecz stanęła twardo i poruszyła sprawę w ramach UE. Oczywistym było, że Rosja wymięknie. Sukces ten potem przypisał sobie Donald Tusk, który wjechał na koniku gdy już było w zasadzie po bitwie i oznajmił, że to zwycięstwo jest dzięki jego przybyciu (sic!).

Oczywiście nie mówię, aby z tygrysami i niedźwiedziami zawsze rozmawiać w taki sposób. Nie. Nic z tych rzeczy. Mówię, że czasem należy zrozumieć to, że niektórzy spoglądają na świat poprzez prawo dżungli i w pewnych sytuacjach tylko w oparciu o to prawo da się z nimi rozmawiać.

http://www.rp.pl/artykul/157641,412303.html

Brak głosów

Komentarze

Jest chyba jakaś różnica między twardą obroną interesów grup a obroną szemranych turystów .
Pociecha duchowa -jedyna pomoc realna w tym przypadku .
Skończyły się czasy : "Psom i chińczykom wstęp wzbroniony"
Rasizm nie jedno ma imię .

Vote up!
0
Vote down!
0
#41598