W Polsce nie będzie kryzysu. Będą tylko konsekwencje.
Nie lubię określenia "kryzys" na opisanie zapaści w światowych finansach i niektórych gospodarkach, bo zapaść ta nie ma nic wspólnego z normalnym w kapitalizmie kryzysem koniunktury (po którym w naturalny sposób następuje ożywienie), ale jest konsekwencją głupoty polityków i chciwości warstw uprzywilejowanych oraz kultury rozpasanego konsumpcjonizmu i samolubstwa.
Inaczej mówiąc, krach, który pustoszy kolejne kraje europejskie i już niedługo z przerażającą siłą nadejdzie do Polski, jest jedynie konsekwencją naszych wcześniejszych decyzji i uczynków (albo zaniechań).
Jeszcze inaczej mówiąc, jest to naukowy dowód na istnienie Boga i bożej sprawiedliwości. Sprawiedliwości, która dotyka całe państwa, narody i społeczności, jeśli tolerowały masowe oszustwa, nieuczciwość i nieopisaną głupotę własnych rządów.
A jeszcze inaczej mówiąc obecny krach jest dowodem na to, że podstawowych, bożych praw rządzących naszym światem nie da się zignorować ani złamać. Można co najwyżej, złamać siebie (swoje państwo, naród, etc.) przeciwko tym zasadom.
My zaś zachowujemy się jak (chyba to już gdzieś pisałem) nachlany gówniarz który postanowił skoczyć do wody "na główkę". Udało mu się raz, drugi, trzeci, to znaczy przeżył i nie doznał większych obrażeń, więc teraz za czwartym razem skacze z przekonaniem że też wyjdzie z tego cało, bo przecież "wie jak to się robi", poznał metodę, nauczył się oszukiwać (a przynajmniej naginać) podstawowe prawo grawitacji.
Kapitalizm to system który znakomicie działa jeśli wraz z nim działają podstawowe zasady moralne w społeczeństwie, jeśli to społeczeństwo jest uczciwe jako całość i zbiorowość, to znaczy, jeśli opiera się na trwałych fundamentach postępowania. Wtedy powstaje system który generuje ogromny potencjał zaufania, który umożliwia rozwój dynamiczny rozwój gospodarczy, oparty na kredycie, działalności bankowej. Aby bowiem udzielić kredytu potrzebne jest zaufanie do kredytobiorcy, że ten zrobi wszystko aby zobowiązanie spłacić.
I wcale nie jest tutaj kluczowe techniczne sprawdzenie czy pożyczkobiorca będzie "miał z czego" spłacić dług, tak jak niestety głosi większość mediów w Polsce. Co z tego bowiem, że dłużnik będzie miał jakieś minimalne zabezpieczenie, skoro na przykład będzie wychowany w kulturze permisywno-konsumpcyjnej i będzie uważał, że kredyt mu się należy jak psu resztki z obiadu, a spłatą niech się martwi rząd?
Kluczowe jest tutaj zaufanie do systemu wartości którymi kieruje się pożyczkobiorca i pożyczkodawca. Jeżeli pożyczkobiorca sam będzie uznawał swój obowiązek spłaty zadłużenia, a pożyczkodawca sam będzie godził się na ponoszenie ryzyka udzielania "złych kredytów" i żadnemu z nich nie przyjdzie do głowy aby przerzucać na kogoś innego konsekwencji swoich własnych decyzji, to w takiej społeczności nigdy nie wydarzy się finansowa katastrofa z jaką dziś mamy do czynienia.
Żadne społeczeństwo, które szanuje dorobek swoich przodków i które czuje się odpowiedzialne za los przyszłych pokoleń i nie zaciąga w ich imieniu długów, nie popadnie nigdy w spiralę długów z jaką mamy dziś do czynienia w wielu krajach europejskich.
Na koniec, z związku z poruszonym tematem polecam dwa inne artykuły:
http://niezalezna.pl/21461-nikt-nie-splaci-tych-dlugow
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz-mysli_nowoczesnego-endeka/news/niemoralna-propozycja-i-kara-za-jej-przyjecie,1743381
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1383 odsłony