Mandacik zaufania
Donaldowi Tuskowi udało się, bo udać się musiało. Niestety nie do wszystkich dotrze fakt, w jakim stylu. A ten, cóż...
Więcej, niż z wystąpienia Donalda Tuska dowiedzieć się można było z twittera Stanisława Janeckiego. Jakoś tak się złożyło, że Janecki na bieżąco nadawał transmisję ze spotkania posłów PO z premierem, posłem Po przecież nie będąc. Ktoś z nich tak widać pana premiera lubi, że prowadzi transmisję na żywo dla jednego z bynajmniej z rządem nie kojarzonych dziennikarzy. Już samo to jest ciekawą informacją, ale jeszcze ciekawsze są podawane przez Janeckiego informacje. Oto Tusk zebranie prowadzi w stylu autorytarno-dyktatorskim, nie znajdując dla nikogo dobrego słowa, grożąc swoim osłom i partyjnym frakcjom. Ci zaś później muszą traumę tę odreagować chlaniem w hotelu sejmowym.
Prześledźmy wczorajsze twitty Janeckiego:
Atmosfera na spotkaniu PDT z klubem jak na placu apelowym w chińskiej armii. Padają słowa uznawane za obelżywe. PDT idzie na zastraszenie
PDT grozi wcześniejszymi wyborami i wycięciem frakcji Schetyny i Gowina z list.
Wow, od PDT dostało się nawet HGW za to co się dzieje w Warszawie. Że szkodzi Platformie.
Na spotkaniu PDT z klubem atmosfera jak na posiedzeniu biura politycznego bolszewików, gdy Stalin piętnował Zinowiewa i Kamieniewa.
O, padają ostrzeżenia dla tych, którzy coś nagrywają na spotkaniu...
Ups, koniec transmisji.
Później mamy jeszcze doniesienia z alkoholowego frontu. Dziś zresztą też się ponoć na tym odcinku nasi przedstawiciele nie oszczędzają. Na zdrowie.
Jak widać, prawdziwy thriller polityczny rozegrał się w sejmie wczoraj. Sytuacja Tuska, wbrew pozorom, nie jest chyba aż tak mocna, skoro musi posuwać się do tak histerycznych zachowań. Samo wotum też chyba tak pewne nie było, skoro jednego z posłów PO trzeba było przewozić erką ze szpitala. Nie będę już tak niedyskretny, by pytać o sfinansowanie tej podróży. Ciekawe, jak tam zdrowie pana posła, miejmy nadzieję, że nic poważnego.
O samym expose szkoda gadać, późniejszych wystąpień słuchałem jednym uchem. Grupiński – cóż, już o nim dziś dużo przykrych słów padło, na każde jednak uczciwie pracował. Pierwsze wypowiedzi w imieniu PiS – nierówne. O ile profesor Hrynkiewicz celnie uderzyła zdaniem, że polska rodzina będzie bezpieczna – w Londynie, ale już Żyżyński był po prostu nudny. Zmarnowana okazja. O Palikocie szkoda gadać, strasznie przeżywał, ale to usprawiedliwione – walczy o życie i elektorat, który nie wybaczy Platformie tych 40 posłów, którzy zagłosowali przeciw natychmiastowemu uwaleniu zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Na tym samym terenie poluje jednak i Leszek Miller, który – poza obrzydliwymi wstawkami o aborcji, wygłosił przemówienie mocne i konkretne. Najlepszy był sam początek – cytowanie wypowiedzi Tuska, wyśmiewającego się z Milera, proszącego o wotum zaufania. Cóż, Millera nie mam za co lubić, niemniej mam nadzieję, że pan premier się wściekł.
Ostatnią osobą, której słuchałem, był żałosny Ludwik Dorn, który mówił tak, jakby uczestniczył we wszystkich platformerskich libacjach poprzedniej nocy i na każdej z nich sobie niczego nie odmawiał. Dorn dał do zrozumienia, że bardzo by chciał znaleźć jakąś formę pettingu z rządem, bo na klasyczne współżycie szans nie jeszcze widzi. To logiczna kontynuacja ostatnich wypowiedzi Dorna, w których poseł wraca do atakowania Jarosława Kaczyńskiego jako wroga nr 1. Szkoda, ale jakby coraz mniejsza.
W głosowaniu Tusk dostał akurat tyle głosów, iloma dysonuje koalicja rządowa, przy maksymalnej mobilizacji i dwóch, w praktyce przecież przyjaznych, ugrupowaniach miękkiej opozycji. Czy o braku poparcia ze strony lewicy przesądziło przedwczorajsze głosowanie? Emocjonalne wystąpienie Palikota i poważna część przemówienia Millera na to wskazują. A może i Palikot, i Miller uznali, że popierając dziś Tuska pomogą tak naprawdę jedynie Kaczyńskiemu, dając mu argument za określeniem PiS jako jedynej prawdziwej siły opozycyjnej? Tak czy inaczej, premier, zgodnie z postulatem profesora Hartmana coś, kurwa, zrobił i obiecał wszystkim lody. Jednak przy zamykającej cały ten cyrk cyferce 233, pochwalić może się co najwyżej mandacikiem, nie mandatem zaufania.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2587 odsłon
Komentarze
Witaj budyń78
13 Października, 2012 - 00:07
No i wszystko zaczyna mi się układać tak, jak puzzle. Dziękuję Ci Budyń, że zamieściłeś wyżej informację, a dotyczącą wczorajszej obecności red. St. Janeckiego w "gnieździe platformerskich szerszeni". Od sekretarki St. Janeckiego - pani Ewy Świecińskiej (onegdaj pracującej w TVP) dostałem propozycję cyklicznego zamieszczania swoich artykułów na portalu Obserwator.com.pl, którego St. Janecki jest właścicicelem i redaktorem naczelnym. Skoro jest opozycjonistą do PO, to kto go tam wpuścił? Przecież przeciętny obywatel Kowalski nie miał najmniejszych szans tam wejść, a co dopiero rejestrować dźwięk czy obraz.
Nie zbadane jest who is who.
Pozdrawiam, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta". (ks.J.Popiełuszko)
Re: Witaj budyń78
13 Października, 2012 - 00:18
Nie, nie, jego tam nie było, ktoś mu puszczał transmisję przez telefon, raczej Tuskowi na złość. Nie podejrzewałbym Janeckiego o sprzyjanie Platformie. Teraz, bo bywało różnie.
Pozdrawiam
@Budyń78
13 Października, 2012 - 00:25
Dzięki Ci za wyjaśnienie. Chciałbym drugi raz nie popełnić tego samego błędu (vide Salon24), kiedy pisałem pod innym nickiem. Czy Twoim zdaniem portal St. Janeckiego jest właściwym, aby zamieszczać tam tekst piętnujący działalność platformersko-pawlakowej formacji?
Pozdrawiam, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta". (ks.J.Popiełuszko)
Re: @Budyń78
13 Października, 2012 - 00:31
Myślę, że w tej chwili to jest na pewno miejsce godne uwagi - sporo tam ciekawych wiadomości. Co do pisania - cóż, jak wiemy miejsca i portale się potrafią bardzo zmienić (jak i ten nieszczęsny Salon). Ja w tej chwili niektóre swoje teksty (po rezygnacji z s24) zamieszczam również na Obserwatorze i nie czuję jakiegoś dyskomfortu - towarzystwo na ogół dobre. Natomiast mam wrażenie, że w tej chwili portal ma jeszcze niewielu czytelników i największe zainteresowanie wzbudza to, co pisze sam Janecki.
Pozdrawiam!
@Budyń78
13 Października, 2012 - 00:52
Dziękuję Ci za tę podpowiedź. Skoro Ty nie masz dyskomfortu na Obserwatorze, to może i ja nie będę miał? Czego Tobie i sobie życzę.
Pozdrawiam, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta". (ks.J.Popiełuszko)
Re: Mandacik zaufania
13 Października, 2012 - 06:46
dzięki za dodanie koloru do doniesień o cacankach w Sejmie...
ważny glos?
13 Października, 2012 - 09:21
Dziś rano uslyszalem w radiu (zamiast prognozy pogody) znajomy glos wielbiciela biskupa Kominka i grubej kreski, Mazowieckieg, ktory mówil ,że expose to jest ważne dla narodu (nie powiedzial którego).
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
cyferka 233
13 Października, 2012 - 12:21
Aborcjonistki dały głos. To było na początku posiedzenia. Na późniejszej konferencji Kopaczowej żaden dziennikarz o to nie zapytał, były tylko pytania o legalność pobytu prof. Glińskiego w sejmie.
Transparenty http://pl.indymedia.org/pl/2012/10/56114.shtml
O Dornie mam podobne zdanie.
13 Października, 2012 - 14:42
„Ostatnią osobą, której słuchałem, był żałosny Ludwik Dorn, który mówił tak, jakby uczestniczył we wszystkich platformerskich libacjach poprzedniej nocy i na każdej z nich sobie niczego nie odmawiał.”
Dokładnie! Ja się w ogóle dziwię Solidarnej Polsce, że w obliczu nowych sondaży, w których jest zawsze poniżej progu, wystawia w tak – mimo wszystko – licznie oglądanej debacie tego sierotę Dorna. Przecież ten facet zupełnie nie nadaje się na polityka. Jąka się prawie jak Michnik, zdań nie kończy, skacze po tematach, nie wyczerpując żadnej swojej wypowiedzi, gestykuluje nieprzystawalnie do bełkotu, który z siebie wydaje – słowem nie tylko ból dupę ściska, jak się go słucha, ale jeszcze nie bardzo można zrozumieć o co tak właściwie mu chodzi. Jeszcze kilka jego wystąpień i o solidarnopolskich odszczepieńcach Kurskiego i Ziobry można będzie zapomnieć.