Wałęsa z miękkim sercem

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Były prezydent przyzwyczaił chyba wszystkich do głupich i nieprzemyślanych wypowiedzi. Wczoraj otwarcie skrytykował PO i Donalda Tuska, odniósł się również niezwykle "rzeczowo" do niedawnej konferencji Jana Żaryna i sprawy TW "Delegata". Dlaczego partia rządząca coraz mniej podoba się Wałęsie?

Bowiem nie rozliczyła zbrodni PiS. Jakich? No właśnie - tego przywódca "Solidarności" nie wyjawił. Po prostu - za "brudy" należy się kara i już. Wałęsa jasno dał do zrozumienia, że widziałby Jarosława Kaczyńskiego za kratkami, gdyby Tusk PiS "rozliczył":

"Jest o tyle najgorszy, że nie rozliczył Kaczyńskich i PiS. Gdyby rozliczył, Kaczyński by tego nie powiedział."

Były prezydent jak zwykle dał pole do interpretacji, bo nie potrafi jasno się określić. To zdanie padło jako odpowiedź na krytykę prezesa PiS pod adresem rządu, iż jest on najgorszy od 20 lat. I co ciekawe, Wałęsa dodał:

"Ale Tusk był miłosierny. A kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą..."

Miłościwie nam panujący Tusk nie znalazł jednak żadnych haków. Ale za to ma miękkie serce! Zresztą, podobnie jak i Wałęsa - ale tylko dla "miękkich". Do Rady Mędrców z taką życiową filozofią, na pewno pasuje jak ulał.

Żarty i mędrkowanie jednak się skończyło i zaczęło się poważniej. Wałęsa skompromitował się (po raz który już?), wyzywając IPN od "faszystów". A zabrzmiało jeszcze groźniej, kiedy pogroził on Januszowi Kurtyce! Ma szczęście, że Wałęsa nic nie ma pod ręką i zdobył kiedyś Nobla, bo różnie mogłoby to się dla niego skończyć.

A tak już całkiem poważnie - Wałęsa nawołuje do rozliczenia PiS, kiedy sam na to nie ma ochoty. Ostatnio nad kwestiami lustracyjnymi znowu dumałem, rozmawiałem nawet z historykiem. I doszliśmy do, być może, znanego wniosku, że była niesamowita szansa na zniszczenie komunizmu i nie reaktywowanie postkomunistów w tzw. III RP. Trochę gdybania, ale gdyby zamiast grubej kreski lustracja rozpoczęła się niemal od razu - w 1990, 1991 roku, to wszystko inaczej by się potoczyło. Nikt nie nazywałby Wałęsy zdrajcą. Problem w tym, że były prezydent nie miał nigdy oddanych ludzi, przyjaciół, poza Mietkiem Wachowskim. Takich, którzy przeforsowaliby lustrację a po odkryciu sprawy "Bolka" dali świadectwo: "Patrzcie, jak ta komuna potrafiła niszczyć. Nawet naszego Leszka potrafili omamić, wykorzystać i próbować rozwalić "Solidarność". Leszku, jesteśmy z Tobą, nigdy nie pozwolimy komunistom jeszcze raz zawładnąć Polską". Takie stwierdzenie wywołałoby w społeczeństwie burzę, bunt, komuniści zostaliby praktycznie doszczętnie zniszczeni. Nigdy nie wróciliby do władzy, nie wybuchłyby takie afery, z jakimi mieliśmy do czynienia. Wałęsa wolał podać im rękę. I tym bardziej nie może liczyć na taryfę ulgową.

Zaczęło się od dowcipów i złotych sentencji byłego prezydenta, skończyłem osobistą refleksją. Dodam, że jeżeli ktoś chce się nieźle pośmiać, niech sobie oglądnie Palikota, który dziś mówił, że PO jest jak Real Madryt, próbujący strzelić Barcie (PiS) gola. Uwielbiam madrycki klub, ale to Barca jest liderem w lidze hiszpańskiej i wygrała w jesiennych Gran Derbi 2:0. A żeby było dowcipniej, może Palikotowi chodzi o Real w meczu Ligi Mistrzów z Liverpoolem na Anfield Road (4:0)? No cóż, nie trafił z porównaniem.

Brak głosów