Smoleńsk- „wszystkie detale” „w toku dochodzenia”

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Zadziwiające jest to, jak prosta jest cała prawda o Smoleńsku. No może nie do końca prosta. Bo ta Правда, bywa i tak, może nazywać się raczej „Nowyje Izwiestia” albo „Konsomolaskaja Prawda”. W każdym razie tam właśnie możemy wyczytać prawdę o tym, co się stało 10 kwietnia 2010 r. na „Siewiernym”. Wszystkie detale…

Proszę wybaczyć mi ten dość gorzki żart ale to taka cywilizowana namiastka czy może ładna proteza soczystego „qrwa mać”, które ciśnie mi się na usta gdy widzę reakcje naszych mediów na wynurzenia naszych ekspertów do spraw katastrof lotniczych na łamach wymienionych wyżej tytułów. Dokładnie zaś kompletny brak reakcji. No dobrze, powinienem owych ekspertów wziąć w cudzysłów. Choć do końca nie jestem wcale pewien. Wszak jak dotąd pan Michnik i pan Miller to jedyni Polacy, przynajmniej z tego co do mnie dotarło z publicznych przekazów, którzy twierdzą bez wątpliwości, że znają szczegóły smoleńskiej tragedii. Jak twierdzi pan Michnik, wszystkie detale…

To przecież jest news, panowie dziennikarze! I proszę nie mówić mi, że was to nie interesuje. Skoro bowiem z takim zapałem śledzicie to, co ma albo i nie ma wam do powiedzenia pan Macierewicz czy pan Rogalski, choć oni wszystkich detali nie znają a to, co znają albo sugerują wy określacie jako zwykłe bzdury. Ale skoro tak się za tymi bzdurami uganiacie znaczy, że cała prawda czy tam wszystkie detale nie powinny wam umknąć. Że tym bardziej powinny was zainteresować!

Wiem, niektórym z was samo nazwisko Michnik automatycznie wyłącza dziennikarską dociekliwość. Szkoda. Bo jednak chyba te „wszystkie detale” są mocno kuszące. Ale dajmy im spokój. I Redaktorowi też.

Jeśli nie interesuje was ten aspekt sprawy to może choć spróbujecie, panie i panowie dziennikarze, ustalić skąd może wiedzieć na ten przykład pan Leszek Miller (no on akurat waszą dociekliwość od czasu jak się włączył pewien dyktafon, raczej powinien wręcz automatycznie włączać!) wie, że „W toku dochodzenia, które prowadzi polska komisja śledcza, wyszło na jaw tyle niedociągnięć, zaniedbań i faktów karygodnego bałaganiarstwa z polskiej strony - począwszy od organizacji lotu, a skończywszy na wyszkoleniu pilotów - że nie mieści się to w głowie”?* O ile mi wiadomo na wyniki prac tej komisji ciągle jeszcze czekamy. Z niecierpliwością. W każdym razie ja… Wiadomo mi… Nie, inaczej. Nic mi też nie wiadomo, ale mogę się w końcu mylić, by pan Leszek Miller był członkiem wspomnianej komisji. Albo by był jakimś wysokim urzędnikiem państwowym, uprawnionym do uzyskania informacji o wynikach pracy wspomnianej komisji przed ich oficjalnym ogłoszeniem.

Czyż nie jest objawem, ośmielę się to nazwać dość ostro, państwowej paranoi, że złożony z posłów Rzeczpospolitej Polskiej zespół mozolnie składa do kupy skrawki wyrwanej bądź z jakichś powodów dostępnej wiedzy starając się dojść prawdy o tym co się zdarzyło… Błądząc pewnie czasem ale trudno się dziwić zważywszy na to, że nie mają za sobą państwowej machiny i są takim śledczym „samodziałem”. Tak więc czy nie jest państwową paranoją, że przy tym może i śmiesznym błądzeniu posłów RP, którzy sami wszystko musza sobie znaleźć, prywatna osoba, redaktor prywatnej gazety „zna wszystkie detale katastrofy” a druga prywatna osoba, niegdyś partyjny prominent dwojga ustrojów, wie dobrze co wyszło na jaw „w toku dochodzenia, które prowadzi polska komisja śledcza”?!

Panie ministrze Miller, panie przewodniczący „komisji wyjaśniającej”. Mam pytanie takie, które mi się tak jakoś nasunęło przy okazji tych „wszystkich detali” i tego „toku dochodzenia”. Czy nie jest tak, że ów Miller Leszek, z którym pewnie niewiele poza nazwiskiem ma Pan wspólnego, wszedł w posiadanie swej wiedzy tajemnej (bo chyba jeszcze tajnej, skoro ja, obywatel zwykły tak jak i on, okazji jej poznać nie miałem) w ten sposób, że się komuś po prostu Millery poje… myliły? I nie do tego, do którego powinno, poszło to, co ustalono „W toku dochodzenia, które prowadzi polska komisja śledcza”? No bo przecież być nie może chyba tak, że sobie w tej naszej Rzeczpospolitej, w której posłowie muszą dociekać po omacku, każdy może ot tak wejść w posiadanie czy to „wszystkich detali” czy tego, co „w toku dochodzenia ustaliła...” skoro jeszcze tego publicznie nie ogłoszono? Czyż nie mam racji panie Miller? Panie ministrze Miller, by było jasne! By tamten Miller znów nie musiał wyjaśniać, co „w toku dochodzenia…”

ps. W związku z moimi wątpliwościami pozwoliłem sobie w tej sprawie wysłać stosowne zapytania na adres sekretariatu pana Ministra Jerzego Millera oraz do wiadomości pana Andrzeja Seremeta, Prokuratora Generalnego.

* http://www.rp.pl/artykul/15,659061_Miller__rzad_chce_sprzedac_Rosjanom_Lotos.html

Dość dziwny ten link „Rzepy”… tego Lotosu tam nie znalazłem. Dla pewności jeszcze drugi:

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/l-miller-o-katastrofie-smolenskiej-nie-miesci-sie-,1,4311399,wiadomosc.html

 

Brak głosów