Wymiana elit czyli Kora do lewego, Giertych do pra… lewego
Od razu zaznaczę, że przyniesionej tutaj plotki,* jakoby pan Roman Giertych miałby reprezentować Platformę Obywatelską w najbliższych euro wyborach nie potraktowałbym poważnie nawet gdyby Donald Tusk dał mi to na piśmie w trzech egzemplarzach. Uśmiałbym się co najwyżej a w otrzymany papier bym się wysmarkał z tego śmiechu. Ja wiem, że i Tusk i Platforma od jakiegoś czasu nie mają najlepszego okresu ale takiej głupoty by nie zrobili nawet lunatykując. No bo jak można dobrowolnie zrezygnować z bata na PiS pod nazwą „koalicja z faszystami i kryminalistami”? I to jeszcze wtedy, gdy z innymi batami coraz bardziej krucho.
Broniący tej koncepcji zauważą zapewne, że nie przypadkiem przecież pan Michał Tusk wziął sobie pana Giertycha na pełnomocnika. Oczywiście, że nie przypadkiem. Pan Michał sam powiedział co o nim mają napisać i o ile wtedy mogło wyglądać, że mocno przesadza, teraz widać że wyraził się bardzo akuratnie.
Ale nie chce pisać o Giertychu. On był mi tylko potrzebny do efektownego tytułu. Choć w jakiś tam sposób symbolizuje pewną dynamikę zmian, które zachodzą w tak zwanej „grupie docelowej”, na której PO ma zamiar wjechać nawet i w trzecią kadencją. Asumptem do napisania tego tekstu był smutny los pana Michała Figurskiego, bywszego brata syjamskiego pana Kuby Wojewódzkiego. Napisałem „bywszego” (taki archaizm zgrabnie wyglądający) bo do pewnego momentu, wiadomo o który chodzi, było z nimi jak w bajce o Leszku i Mieszku, co to się dzielili każdym orzeszkiem. Teraz już się nie dzielą choć dalej jest jak to było w przywołanej bajce. Dziś pan Michał rzecz widzi tak oto: „Zawsze sądziłem, że rogi może przyprawić mi tylko żona... Tam gdzie ja wożę córkę, Kuba wozi 600-konny silnik i jest to tylko jedna z dziesiątek kwestii, które nas różnią. (...) beknął ten, którego pozbycie się było mniej kosztowne i bardziej intratne”**
Trudno się dziwić jego rozgoryczeniu bo przecież obaj, wspólnie wnosili wybitny wkład w wykorzenianie IVRP i nagroda w postaci bezkarności powinna przypaść im po równo. Okazało się jednak, że III RP też potrzebuje uniwersalnej instytucji „kozła ofiarnego” by nie musieć poświęcać wszystkich. Szczególnie zaś pana Kuby, który, jak przyznał, zna się z „dzieciakami Tuska”. Widać pan Michał zna się gorzej albo wcale.
Ale historia Leszka i Mieszka w wersji figursko-wojewódzkiej to oczywiście skutek innego zjawiska. Stanowiącego główny wątek mojego tekstu. Zjawiska, które jeszcze lepiej niż żal pana Figurskiego ilustrują dużo jaśniej wyrażone pretensje pana Sipowicza. Ów, jak go nazwała „Wyborcza”, „prawdziwy rycerz konopny” tak oto skomentował zamiar ciągania po sądach swej partnerki, pieśniarki Kory : „Opozycja z prawej wali w nas jak w bęben, ta z lewej wspiera, a rząd milczy. Wspieraliśmy w wyborach i Platformę, i Komorowskiego, więc jestem tym rozczarowany. Na Marszu Wyzwolenia Konopi przemawiałem nawet do premiera Tuska, żeby rozwiązał w końcu problem tysięcy obywateli. Ale Tusk ma mnie w dupie”****
Rozgoryczenia, które przebija ze słów pana Kamila nie pojmie tylko ktoś, kto ma w sobie gen cyborga nie pojmującego, że zasady czy tam prawa sobie a życie sobie. I aby żyło się łatwiej, wszystkim, pamiętać trzeba o prostej zasadzie „żyj i daj żyć innym”.
Zostawiając konkretne żale pana Sipowicza i dość pojemną (z pana Kamila w końcu nie ułomek) dupę pana Tuska wracamy do bardziej ogólnej strony opisywanego zjawiska. Polegającego, mówiąc w skrócie, na czymś w rodzaju szoku stronników obecnej władzy gdy dociera do nich, że jakichś powodów przestali być „świętymi krowami” mogącymi cieszyć się bezkarnością. Oczywiście nie znajdę nigdzie dowodu na to, że Platforma czy też sam Tusk coś takiego im gwarantował. Ale z czegoś ten swój dorozumiany immunitet jednak wysnuli. Słusznie czy nie to już całkiem inna kwestia.
Zatem zawód, jaki muszą teraz przezywać zarówno w związku z tym, że im pokazano, iż są jednak „zwykłymi śmiertelnikami”, takimi jak, o zgrozo, choćby i rosemann, jak też gdy patrzą na nowych kolegów pana Tuska (nawet jeśli to z panem Romanem to jednak plotka) może wkrótce albo za jakiś czas poskutkować tym, że się odwrócą. Oczywiście odwrócą się we wiadomym kierunku bo ani nie uwierzę w możliwość ich nawrócenia na „kaczym” ani tym bardziej w przypływ sympatii Kaczyńskiego do miłośników blantów.
Mógłby rzecz jasna pan Tusk faktycznie mieć całą rzecz na dodatek z Korą, Figurskim i Sipowiczem tam, gdzie sugeruje pan Kamil, „rycerz konopny”. Tyle tylko, że byłoby to niebezpieczne dosyć. Dla pana Tuska, jego odwłoka i całej Platformy Obywatelskiej. Bo o ile od biedy tych, których wyliczyłem, tylna część pana Premiera mogłaby z lekkim bólem pomieścić, nie jest powiedziane, że na tym by się skończyło. tak się składa, że pan Kamil jest rycerzem „konopnym” ale nie błędnym, snującym się samotnie po gościńcach i traktowanym jak jakiś dziwak. On jest ponoć „guru” i prowadzi za sobą całkiem znaczny tłumek podzielający jego (hmmmm) ideały. Tak więc zadrzeć z „rycerzem” to zadrzeć z całym hufcem. Nie wiem czy jeden pozyskany koń to zrekompensuje. tym bardziej, ze ciągle upieram się, że to jednak plotka.
* http://jozef.moneta.salon24.pl/445092,roman-giertych-na-listach-po-do-europarlamentu#comment_6545455
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1337 odsłon
Komentarze
Pan Kamil zapewne i spory hufczyk ma za sobą, tyle tylko, że
4 Września, 2012 - 20:18
wart jest on tyle co jedno sztachnięcie palanta blantem. A Pan Kamil jak se zapali to i góró się staje. Może to opisze w swej pracy badawczej. I sfotografuje. A tak przy okazji, jeśli Pan Kamil jest "Rycerzem konopnym" to jego konkubina, Pani Kora, to "Konopielka".
Pozdrawiam
HdeS
HdeS