Debata jakiej nie znacie. Tea Party w CNN

Po pierwsze debata rozpoczyna się odśpiewaniem hynmu narodowego , bowiem wybiera się Prezydenta ale chodzi o sprawy kraju.

Debata odbywała się pod patronatem Tea Party. W kilku ośrodkach "terenowych" w kilku  stanach zgromadzeni byli przedstawiciele tej silnej republikańskiej parti ktorzy zadaja pytania kandydatom. Pytania mogą również zadawać widzowie poprzez Twitter, Facebook i Political.com. Moderuje dziennikarz ze studio.

Każdy z kandydatów przedstawia się w kilkunastosekundowym oświadczeniu. W kolejnych tematach konfrontuje się osobiste ( nie partyjne) poglądy wyrażane wcześniej przez kandydatów. Kwestia stawiana przez kandydata zajmuje w prezentacji  1 min. na odpowiedź jest 30 sek. Przysługuje takie samo "wyjasnienie" Tu nie ma miejsca na uniki. Oponent na to nie pozwala. Trzeba jasno precyzować swoje stanowisko. Tu nie wystarcza powiedzieć jaki jest problem. Trzeba przedstawić przekonujący sposób jego rozwiązania.

Spodobało mi się stwierdzenie Gingricha który na stwierdzenie ze niektórzy kandydaci straszą wyborców takimi kandydatami jak Romney i Perry powiedział : " nie ma sensu straszyć  Romneyem i Perrym kiedy to każdego dnia straszy nas  Barack Obama.

Tak właśnie ktoś powinien głośno w Polsce powiedzieć: " Nie straszcie nas PiSem i Kaczyńskim kiedy już dzisiaj każdego dnia boimy się co wymyśli Tusk i jego "kamanda". Jakie podwyżki nam ogłoszą i co nam odbiorą.Wystarczy spojrzeć na zegar rosnącego długu aby ciarki przeszły po plecach.

Piszę tą notkę siedząc przed telewizorem i notuję nie  przebieg debaty, ale moje wrażenia.

Tu nikt nie przysyła swoich ekspertów niezależnie od tematyki jaka jest przedmiotem debaty. Każdy musi mieć pełna wiedzę o wszystkich problemach kierowania państwem. To Prezydent odpowiada osobiście za wszystko . W Polsce wybieramy teoretycznie posłów ale praktycznie lider partii która wygra zostaje szefem rządu. powinniśmy mieć możliwość sprawdzić znajomość problemów i przydatność przyszłego premiera. Tak więc w debatach tematycznych powinni wystepować wszyscy liderzy oprócz Tuska. O nim juz wiemy że nic nie potrafi i wymachuje biała flagą. Platforma powinna zaprezentować kandydata na jego następcę.

Wystapienia prowadzone są w sympatyczny, kulturalny sposób, ze swadą i dowcipem. Na luzie.Nikt nie dąsa się i nie obraża nawet jeśli oponent mówi   niemiłe , nieprzyjemne rzeczy. Po prostu trzeba umieć z podniesioną głową obronić swoja pozycję w danej sprawie.

Stoi obok siebie ośmiu kandydatów tej samej parti. Żaden z nich nie jest szefem Partii Republikańskiej. Nikt nie zatwierdzał programu parti ani tego co wolno a czego nie wolno powiedzieć. Kandydatów było znacznie więcej ale została już tylko ósemka. Odpadl Tim Pawlenty który w pierwszej debacie zachowal sie nie fair do pani Bachman i musiał  sie z kandydowania wycofać. U nas to niemozliwe. Brak kultury jest premiowany.To partia wypromowała tak wiele osób a teraz oni sami walcza o swoja pozycję. Na dużej ilości dobrych polityków partia zyskuje a nie traci.Nikt nie obawia sie konkurencji wewnatrz partyjnej.

To zupełnie odwrotnie jak w Polsce gdzie wyrażenie własnej opinni różniącej się od reprezentowanej przez aktualnego partyjnego kacyka kończy sie w najlepszym przpadku banicją i pójsciem w "odstawkę".

Każdy z kandydatów może , ba musi, zaprezentować nie swojego eksperta ale wlasne osiagniecia w danej dziedzinie: ochronie zdrowia, ekonomi, gospodarce, polityce. Nie wystarczy mieć dobre plecy i poparcie Prezia.

Sytuacji w Polsce pod rządami Tuska nie można nazwać katastrofalną.Musiałaby nastapić znaczna poprawa aby można było zastosować takie określenie. To trawestacja tego co powiedziano o sytuacji w USA pod rządami Baracka Obamy.

Jeden z dwu głownych kandydatów , gubernator Teksasu Perry został znokautowny w kwesti obowiązkowych szczepień teortycznie przciw rakowi macicy do jakich przymusza sie 11-letnie dziewczynki.zarzucono mu że uległ lobbingowi firmy farmaceutycznej , która wpłacila pieniądze na jego kampanię.Powiedziano mu to w oczy w TV.Zarzucono mu łamanie wolności poprzez uchwalanie nieuzasadnionego prawa odbierającego rodzicom decyzję w sprawach własnych dzieci. To rodzice powinni decydować czy skorzystać z tych czy innych szczepień czy nie. To nie rząd może o tym decydować. Skrytykowano też finansowanie z budżetu tabletek aborcyjnych.

Widzę hasło : "restoring american dream" czyli odnowić (urealnić) sny o Ameryce. Sny i marzenia jakie mieli imigranci wielu generacji a których realizacja uczyniła ten kraj wielkim. A przcież przyjeżdzali tu ludzie pożyczajacy pieniądze na bilet i mający w kieszeni zaledwie parę dolarów na jedzenie i na pociąg.

Kto jest w stanie powiedzieć jakie są marzenia dzisiejszego Polaka. Kto o nich wie, kto nich mówi ,kto się nimi przejmuje ,kto je potrafi zrealizować . Ja mówię...NIKT. To dlatego młodzież nie wierząc w to że ich sny mogą sie spełnić w Ojczyźnie jadą do Anglii, Irlandii i staja "na zmywaku", mając dyplom polskiej uczelni w kieszeni.To hańba.

 Myślę,że tą refleksją zakończę ten "reportaż". Bo czy może być coś wazniejszego niz pytanie o przyszłość Polski o ktorej nikt w tej kampani 2011 nie umie i nie chce mówić. Najważniejsi sa :Tusk ,Kaczyński czy  Palikot albo Napieralski, Pawlak czy JKM. Niektórym wydaje się że sprawe zalatwia odsopiewanie: "Jeszcze Polska nie zginęła" i spokojnie zająć się sondażami i partyjnymi przepychankami i drobnymi świństwestkami.

PS.Żaden z kandydatów nie deklaruje,że po wyborze wypruje z siebie swoje związki z partia i stanie prezydentem bezpartyjnym.