I nie opuszczę Cię nawet w razie śmierci
Tata nie wiedział że Mama zmarła, Ona nie wiedziała że Tata zmarł. Żyli razem i zmarli w tym samym czasie. Nie rozumiem tego ale to jest piękne - mówi syn.
Żyć razem i umrzeć razem. Czy może być coś piękniej opisującego istotę małżeństwa , rodziny; niż naturalna śmierć małżonków w tym samym czasie? Po 45 latach małżeństwa zmarli w obrębie tylko kilku minut.
Małżeństwo z Florydy, które spędziło razem 45 lat zmarło w ciągu kilku minut w ostatnią sobotę.
Naomi Shirley była w drodze by odwiedzić swego męża, Toma, w szpitalu, kiedy doznała ataku serca.
Według dzieci państwa Shirley, Tom miał problem z sercem tego dnia (sobota) wcześniej, trafił do szpitala i zmarł na krótko przed swoją żoną (jadącą do niego w odwiedziny).
"Tata nie wiedział, że Mama umrze, i Mama nie wiedziała, że on już odszedł", mówi Troy Shirley, jeden z trzech synów zmarłej pary małżonków. "Nie rozumiem tego ale to jest piękne."
"Zmarli w odstępie 10-12 minut od siebie," mówi Melanie Davis, córka pary, w rozmowie z CBS Miami.
"Trzeba patrzeć na to w sposób romantyczny," powiedział Troy. "Robili wszystko razem."
Tom Shirley, emerytowany opiekun (strażnik) przyrody na Florydzie miał lat 83. Urodził się w Teksasie, Tom przeniósł się na Florydę, gdy miał 3 lata.
"Zakochał się w Everglades, (wieczne bagna na Florydzie)" powiedział Troy Shirley. O swoich doświadczeniach w ochronie przyrody napisał książkę "Everglades Patrol,".
Naomi Shirley, emerytowana pielęgniarka, miała lat 75.
"Moja mama lubiła łowić ryby i życie na łonie przyrody to że jej małżonek był strażnikiem przyrody było tym co przyciągało ich do siebie," powiedział Tommy Shirley. "Oboje lubili te same rzeczy."
Para pozostawiła czworo dzieci i osiem wnuków. Zamiast kwiatów rodzina Shirley prosiła o wpłaty na konto Wildlife Federation (Federacja Ochrony Środowiska Naturalnego) na Florydzie.
Opowieści o starszych parach umierających w krótkim odstępie czasu nie są niczym niezwykłym. W 2012 roku e Pensylwanii, para żyjąca razem od 65 lat zmarła zaledwie w ciągu 88 minut od siebie. Tego samego roku inna para na Florydzie, żyjąca razem od ponad sześćdziesięciu lat zmarła także w ciągu kilku minut od siebie.
Tylko w zeszłym miesiącu, w północnej części stanu Nowy Jork para-Floreen Hale, 82 i Ed Hale, 83- zmarła w ciągu 36 godzin od siebie. Parę, która była w oddzielnych szpitalach, połączono w jednym- więc w ich ostatnich godzinach mogli trzymać się za ręce .
PS. Przerwałem milczenie spowodowane wątpliwością, czy jest jeszcze sens pisać gdy ludzie nie potrafią zrozumieć co jest dla nich najważniejsze. Od paru tygodni napalili się na przepychanki do władzy ukraińskich gangsterów nie zważając ile złego dzieje się w tym samym czasie w Polsce.
Kijem tego co nie pilnuje swego - zostało absolutnie zapomniane. Teraz szykuje się idiotyczna obrona Mołdawii , Litwy, Estonii czy innych państewek dodających sobie urojonego zagrożenia. Tymczasem Polska tonie w odstojniku szamba do którego ją wrzucono. Ciekawe że nas jakoś nie ma komu z tego wyciągać. Ale zostawmy bezsensowne rozważania, bo czyż należy pomagać tym którzy nie chcą sobie pomóc sami.
Tak więc na chwilę przerwałem milczenie, aby przypomnieć, że jest jeszcze na tym świecie życie prawdziwe, którego wartość poznajemy dopiero w chwili śmierci. Przypomnieć o tym w czasach gdy małżeństwa stają się coraz częściej przelotnymi rejestrowanymi znajomościami ale co gorsza deprecjonuje się ich znaczenie utożsamiając ze "związkami" zboczeńców bezpłciowych i płci obojga.
PS2. Z moją małżonką zbliżamy się do 50 rocznicy wspólnej podróży. Dziś jest ona dla mnie nawet piękniejsza niż wtedy gdy się pobraliśmy. Życie potwierdza że nie ma róż bez kolców. Jednak mimo to nie chciałbym zostać sam.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1458 odsłon