Wylewać z uczelni, pozbawiać dyplomów

Głupota rozlała się po całej Polsce szerokim strumieniem i nawet w Puszczy Białowieszczańskiej jej odgłosy cię dopadną. Ale to nie tylko głupota, to także rozmyślne działania tę głupotę wykorzystujące w interesie grup
wewnętrznych jak i zewnętrznych podobnie jak to było w czasach saskich.

Jak wiadomo od 2000 lat, żona Cezara musi być poza jakimikolwiek podejrzeniami. Jeszcze bardziej restrykcyjne standardy obowiązują od równie dawna w medycynie, a od paruset lat i w nauce. To, że istnieją ludzie, którzy standardów nie trzymają, nie jest winą standardów (że za wysokie), lecz efektem głupoty bądź podłości tych ludzi (bo za niskie morale).

W nauce takim stadardem jest prawda i naukowcy, mający wpływ na nowe pokolenia studentów i badaczy, muszą standardów przestrzegać w stopniu maksymalnym. A osoby standardów nie trzymające powinny być z uczelni usuwane.I nie chodzi tu o karanie za niesłuszne poglądy. Tym bardziej dotyczy to osób, jawnie, publicznie i nagminnie posługujących się kłamstwem, takich jak pani Środa, pan Romanowski czy pani Kozłowska-Rajewicz. Każdy człowiek może się pomylić, popełnić błędy ale jawne i rozmyślne posługiwanie się kłamstwem zasługuje nie tylko na wylanie z uczelni ale i na pozbawienie dyplomów. A w wypowiedziach tych osób aż kłębi się od jednoznacznych kłamstw, od wynalazków takich jak "homofobia", "orientacje czy mniejszości" seksualne, poprzez kuriozalne wizje rodziny aż po apologię systemu komunistycznego i jego operatorów i najmitów.

Można wierzyć, że da się przeżyć przez jakiś czas obywając się bez standardów. Ale trzeba być bęcwałem lub szują nie byle jaką by wierzyć, że da się obyć bez nich w ogóle. A dla tak wierząćych na uczelniach miejsca być nie może. Brak szacunku dla standardów oznacza zbiorowe samobójstwo. Mam nadzieję, że Polacy na samobójstwo nie pójdą.