Spektakl bitewny wokół śledztwa smoleńskiego

Mamy do czynienia z manipulowaniem zgiełkiem bitewnym wokół śledztwa smoleńskiego.

Otóż faktycznie nie mamy do czynienia ze śledztwem smoleńskim. Faktycznie mamy do czynienia ze zbiorem relacji międzynarodowych między rządem rosyjskim, rządem polskim, polską opinią publiczną i polską opozycją, których to relacji śledztwo smoleńskie jest jedynie elementem.

Relacje te weszły w nową fazę - fazę teatralną, widowiskową. Bitwa wokół śledztwa stała się spektaklem, bo jest na rękę obu stronom, uwiarygadniając obie. Rząd rosyjski może stracić tyle tylko, że część zarzutów dotknie kontrolerów lotu. Polski rząd straci tylko tyle, ze zarzutami zostaną obarczeni nieżyjący polscy piloci. Po obu stronach straty są takie same, więc jest remis bo w sumie obie strony ponoszą koszty dość niskie. Razem oskarżeni są tylko kontrolerzy i piloci. Role są stosownie podzielone a straty punktowo zlokalizowane.

Wszelki inne wersje i tło możliwych przyczyn zostają celowo zagłuszone przez pozorny, teatralny zgiełk bitewny. Obie strony niewiele tracą a sporo zyskują na wyeliminowaniu innych podejrzeń i innych potencjalnych graczy.

Mechanizm tej strategii jest ten sam co w początkowej fazie konkurencji między PO a PISem - gdzie dwóch się bije tam obaj korzystają , gdy obie strony zyskują kosztem innych sił politycznych.

Przyjrzyjmy się spektaklowi.
Dwaj przeciwnicy biją się zyskując w ten sposób wiarygodność. Widowisko koncentruje się nie na celu lecz na samej grze i graczach. Ktokolwiek chciałby się wtrącić do gry, jak np.PIS, zostaje zmarginalizowany za sprawą samej dynamiki gry, do której potrzeba jedynie dwóch graczy, a trzeci zostaje automatycznie uznany przez publiczność za intruza.
W interesie obu graczy jest przedłużanie tego spektaklu aż do wyczerpania się zainteresowania widowni.