Rynkowe bałwochwalstwo
Widzę w necie mnóstwo nieporozumień i mitów dotyczących gospodarki i jej roli, ktore biorą się chyba z traktowania gospodarki jakby to była jakaś odrębna sfera bytu. Rola gospodarki wydaje mi się mocno przeceniana. Stoimy więc przed konecznością redefinicji bądź aktualizacji niektórych pojęć przyjmowanych niejako na wiarę jako oczywiste, choć ta oczywistość jest bardzo wątpliwa, a to wskutek albo szybkiego rozwoju i zmian w otaczającej nas rzeczywistości albo dezaktualizacji sensu tych pojęć, co się jedno z drugim wiąże.
Na rynku mamy do czynienia z rozmaitymi podmiotami. Tradycyjnie byli to klient i producent/właściciel. Dominował oczywiście producent, fabrykant. Potem na scenie pojawiły się kolejne podmioty, prowadzące aktywną grę rynkową - sprzedawca, zastąpiony obecnie przez marketingowca, bankowiec, manager,akcjonariusz. Sytuacja na rynku uległa ewidentnej zmianie, nie do końca uświadomionej.
Zmieniła się np. relacja między popytem a podażą, między klientem a producentem. O popycie nie decydują już konsumenci lecz kreujący go marketingowcy i to między marketingowcami toczy się konkurencja.Hasło "klient nasz pan" już się zdezaktualizowało. Popyt jest napędzany i kreowany przez marketing. Klient, zamiast być panem sytuacji, stał się celem i ofiarą manipulacji marketingowych, nie decydują już jego realne potrzeby, utracił swoją podmiotowość opartą na równowadze między racjonalnością a emocjami. Popyt zwiększa się obecnie przez oddziaływanie na umysł klienta pobudzające emocje i wyzwalające chciejstwo. Podaż zaś może być praktycznie nieograniczona ze względu na dostępne zaawansowane technologie.
Nowa rola marketingu wymusiła też zmiany w całym systemie gospodarczym prowadząc do zwiększenia roli banków oferujących praktycznie nieograniczone kredyty sformatowanm przez marketingowców rozpalonym gorączką konsumpcyjną klientom. Na rynku pojawia się coraz większa ilość pieniądza by można było nadążyć za zwiększoną ilośćią operacji finansowych. Część tych pieniędzy trafia na giełdę powodując rozwój spółek giełdowych ale także windując ich wirtualną wartość w niebotyczne rejony. Rośnie ryzyko i niepewność ale też rośnie ilość pieniędzy na inwestycje.
Jednak, przy okazji następuje erozja własności, bo proces wymaga wysoko kwalifikowanych specjalistów a faktycznym właścicielem staje się anonimowa grupa akcjonariuszy, niezainteresowanych realną sytuacją firm. Znika więc tradycyjny właściciel zastąpiony przez rzeszę akcjonariuszy zapatrzonych jedynie w image firmy i kierujących się trendami finansowymi oraz przez zespół managerski. Własność w gruncie rzeczy przestała być prywatna a stała się kolektywna. Czy to jest nadal kapitalizm ?
Oprócz redefinicji czy aktualizacji pojęć musimy także podkreślić konieczność wyznaczenia pewnych stałych punktów odniesienia w tym ludzkim świecie, takich jak jednostka z jej podmiotowością oraz wspólnota, która jest organizacją niezbędną dla zapewnienia jednostkom bezpieczeństwa i mozliwości kulturowego rozwoju. Relacje między jednostką a wspólnotą nie mogą ulegać większym zmianom ( jak postuluje lewica), bo mają charakter nie tylko historyczny, kulturowy, ale przede wszystkim wyznaczone są przez biologię i ewolucję.
W tym momencie musimy zakwestionować przypisywaną dotychczas gospodarce i rynkowi rolę priorytetową, bo gospodarka i rynek to środki, a celem jest, niezmiennie, zrównoważony rozwój jednostki i wspólnoty, czyli tradycyjnie - ich przetrwanie, bo na tym polega ewolucja. O tym co się dzieje w ramach wspólnoty decyduje interes wspólnoty a nie "ponadczasowe, niezmienne prawa rynku". Nie ma czegoś takiego. Rewolucje nie są nam do niczego potrzebne.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 520 odsłon
Komentarze
Re: Rynkowe bałwochwalstwo
11 Czerwca, 2012 - 10:49
Iluzjonista
Coś pan uczynił, panie Platini,
że znikła gdzieś Ameryka?
O złych zamiarach wobec dolara
rozmów się teraz unika.
Jak pan to zrobił, że się dorobi
tyle milionów euro,
a żadne banki nie staną w szranki,
nawet gdy straszą je dziurą.
Cóż pan uczynił, panie Platini,
że zniknął gdzieś kawał świata?
Ludzie choć poszczą już się nie złoszczą -
Jaka to będzie zapłata?
Nikt na pustyni, panie Platini
nie szuka dzisiaj pieniędzy.
Z każdego kąta forsa wygląda,
jakby nie było już nędzy.
Skąd pan przytoczył ludziom przed oczy,
aż tyle beczułek piwa?
Każdy uwierzył, że się należy
i nikt go już nie wykiwa.
Magia stadionów, sporów, ukłonów
przywraca spokój ulicy.
Coś pan uczynił, panie Platini,
że znikli gdzieś politycy?
Marek Gajowniczek
Re: Rynkowe bałwochwalstwo
11 Czerwca, 2012 - 20:24
Dzięki za przypomnienie - też myślałem nad tekstem o luzjonistach.