Publicyści i Kaczyński

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nawet rzetelni publicyści padają nieraz ofiarą swoistej magii słownej czy nadmiernego przywiązania do terminologii i zwietrzałej semantyki, przypisując takim pojęciom jak "rynek", "kapitalizm" czy "państwo" bezzasadną stałość.

Rynek w międzyczasie zamienił się w spekulacje finansowe, kapitalizm przekształcił w konsumpcjonizm a państwo miota się między lokalną omnipotencją a bezsilnością w obliczu konfontacji z ponadnarodowymi korporacjami i globalizacji.

Opisując rzeczywistość, warto więc pamiętać, że pojęcia ujmujemy w pewne uporządkowane algorytmy tę rzeczywistość starające się symulować, a wtedy, w pewnych sytuacjach może okazać się, że zastosowane algorytmy nie pasują już do układu czynników składających się na zmienioną rzeczywistość. I tak właśnie się dzieje w przypadku obrazów rzeczywistości sporządzanych przez publicystów i dziennikarzy.

Znam dość dobrze profil intelektualny Kaczyńskiego i nie muszę śledzić codziennych doniesień na jego temat by mieć pojęcie o jego faktycznym programie. Ale zetknąwszy się z wypowiedziami takich tuzów dziennikarstwa jak Marek Magierowski czy Piotr Gabryel, kwestionującymi pewne tezy Kaczyńskiego, zwątpiłem w siebie i cofnąłem się do wywiadu, jakiego Kaczyński udzielił dla "Rzeczpospolitej", lecz nie znalazłem tam nic bulwersującego. Nic o rzekomym negatywnym nastawieniu Kaczyńskiego wobec przedsiębiorców.

Nauka z tego taka, że pojęcia i paradygmaty a nawet dogmaty jakimi poslugują się dziennikarze trzeba co jakiś czas przewentylować dla zdrowia intelektualnego. A ponieważ moje lektury nie ograniczają się tylko do polskiej publicystyki i wypisów z politycznej filozofii Kaczyńskiego mogę śmiało powiedzieć, że Kaczyński jest o parę
długości przed opiniami ekspertów i publicystów, o zwykłych wyrobnikach dziennikarskich nie wspominając.
Domniemywam, z licznych wypowiedzi Kaczyńskiego, że jako człowiek gruntownie wykształcony, posiada niezły zmysł analityczno-syntetyczny, którego pozbawiona jest większość dziennikarzy, nie potrafiących szybko pokonywać mentalnej ścieżki od szczegółu do ogółu i odwrotnie. Wydarzenia w gospodarce światowej oraz opinie renomowanych autorytetów naukowych idą w tym samym kierunku, w którym zmierza pragmatyczny Kaczyński. Trudno też mieć pretensje do Kaczyńskiego, że posługuje się sformułowaniami opartymi na wiedzy naukowej, niezrozumiałymi dla lemingów. Wolę już jednak to niż gdyby miał on swoje wypowiedzi uzależniać od wskazań marketingu politycznego.

Nie mam tu zamiaru dokonywać analizy rzeczywisości, ograniczam się do kwestii semantycznych, wskazując, że pojęcia muszą być co jakiś czas poddawane weryfikacji, bo produkty technologiczne wywołujące zmiany w materialnej i społecznej rzeczywistośći nie są niczym innym jak produktami pojęciowymi wyprodukowanymi przez naukowców a następnie przyobleczonymi w materialny kształt. Zagapieni na produkty materialne ludziska zapominają, że to są w istocie idee, tyle że ucieleśnione. A że jest popyt na zmiany więc i idee i pojęcia ulegają zmianom, a te zmiany trzeba śledzić. I tyle.

Brak głosów