Powrót centralizmu demokratycznego

Wczoraj napisałem notkę o regionalnych kręgach dojenia frajerów, możliwych wskutek braku informacji ukazujących
skalę bezprawia, które byłyby rozpowszechniane w lokalnych środowiskach przez lokalne media. A potem czytam w "Gościu Niedzielnym" artykuł o zamordowaniu lokalnych, regionalnych ośrodków telewizji publicznej.

Wiadomo dlaczego. Przecież łatwiej jest sterować TVP w Warszawie, a poprzez nią, opinią publiczną, mając wszystko w jednym miejscu, w jednym budynku. Gdyby działały ośrodki regionalne mogłyby pojawić się problemy ze sterowaniem telewizją na tym poziomie. Po pierwsze mogłyby być problemy z zebraniem tak licznych kadr usłużnych dziennikarzy. Byłoby więcej miejsc pracy a więc mniejsza konkurencja, mniejsza skłonność do podporządkowywania się naciskom z góry i mniejsza lękliwość. Po drugie, mogłyby być problemy z lokalnymi politykami, ktorzy mogliby zanadto urosnąć, uniezależnić się od partyjnych centrali i stworzyć dla nich konkurencję, tak jak to się stało we Wrocławiu.

A tak, nie ma problemu. Tzn. nie ma problemu władza. Natomiast mamy problemy my - obywatele. Nic nie wiemy o tym co się dzieje parę ulic dalej. Jest to pozbawianie nas konstytucyjnego prawa do informacji. No i jak tu nie mówić o totalitaryzmie. Przecież to nieco tylko zmodyfikowana powtórka z medialnego centralizmu demokratycznego.