Parada niedorzeczników

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Znowu ten Ziemkiewicz.
Znowu mnie wyprzedził tekstem o dwóch niedorzecznikach, a mnie, z powodu pewnych spraw prywatnych narosły zaległości. Zresztą, zauważyłem jakiś czas temu, że dość często zdarza się, iż zajmujemy się tymi samymi sprawami i to dokładnie w ten sam sposób, więc tym razem, żeby być bardziej oryginalny dorzucę trzeciego niedorzecznika.

Ponadto przy tej okazji widać, jak na naszych oczach spełnia się kara Boska - jak Pan Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera.

Ale pomówmy o niedorzecznikach. Pierwszy niedorzecznik, ten od praw obywatelskich unosi się w oparach relatywizmu. Karta Wielkiej Rodziny, wg pani niedorzecznik, nie jest dobrem samym w sobie. W jej miemaniu jest złem, jako że jej zdaniem "dyskryminuje" rodziny mniejsze. MNiemanie to jest mutacja zaraźliwego a durnego paradygmatu, że i małżeństwo kobiety z mężczyzną jakoby dyskryminuje inne możliwe związki.

Drugi niedorzecznik, ten od praw dzieci, leci w konwencji czysto kabaretowej przestrzegając przed wizytami u
dentystów. Ponieważ mówienie o dentyście przypomina mi niemile o dziurze w zębie, na tym poprzestanę. To jest skutek wprowadzania w struktury państwa instytucji nie mających żadnego uzasadnienia merytorycznego lecz przydatych w ramach polityki rodzinnej, partyjnej oczywiście.

No i trzeci niedorzecznik, którego trzeba wymienić z nazwiska, bo nie jest tak znany jak poprzedni, a na uwagę
zasługuje. Chodzi o sędzinę Agnieszkę Bedyńską-Abramczyk, która wsławiła się wprowadzeniem do sądownictwa kategorii intelektualnej z repertuaru Andrzeja Leppera. Lepper wyraził się niegdyś, że "zna tylko konkrety ogólne" a pani sędzina ten dorobek twórczo zinterpretowała w procesie Pani Tysiąc przeciwko Tomaszowi Terlikowskiemu, przyznając mu prawo do wymieniania konkretów ogólnych, a odbierając mu prawo do mówienia o konkretach normalnych czyli konkretach konkretnych. Ale to, że w polskich sadach kryją się geniusze, nikogo nie powinno zaskakiwać.

Widzę, że mi się ta parada niedorzeczników rozwija. Bo przecież nie można pominąć niedorzecznika pana Premiera od sprawy smoleńskiej, czyli dr Laska. Widać upodobanie pana Laska do wlasnego odbicia w lustrze, z ktorym zapewne co rano uzgadnia szczegóły badania katastrofy drogą telepatyczną. Trzeba przyznać, że pan Lasek bardzo się stara, ale daleko mu jeszcze do Laskowika. Choć z drugiej strony dyscyplinę kabaretową wybrał sobie niezwykle trudną, bo funeralną, więc tu musiałby wzorować się na dokonaniach innego Macieja, Macieja Zembatego. Musi się jednak pośpieszyć, by zdążyć z przygotowaniem pełnego programu scenicznego przed upływem trzeciej kadencji Premiera by uświetnić pogrzeb "III RP". Jak na razie kabaretowy program "trumny smoleńskie" nie wystarczy na wydanie pełnej płyty.

Brak głosów