Liberalna demokracja kończy tam gdzie komuna
Jesteśmy w Polsce świadkami zjawiska nieoczekiwanego - oto demokracja liberalna ( pomijam tu istotną kwestię czy demokracja z dodanym przymiotnikiem, jest jeszcze demokracją) w sposób przyśpieszony, szybszy niż na Zachodzie, ulega destrukcji pokazując swoje drugie, totalitarne oblicze.
Jeżeli przyjrzymy się założeniom teoretycznym oraz dotychczasowej praktyce nie powinno nas to dziwić. Otóż dem-lib absolutyzuje jednostkę, jej wolność i w konsekwencji kreuje indywidualizm i subiektywność a jej wrogiem, automatycznie, staje się społeczeństwo tradycyjne i wspólnota, rzekomo krępująca jednostkę. Ponieważ jednak krańcowy indywidualizm i subiektywizm rozbijają społeczeństwo i państwo, dem-lib musi, ze względów pragmatycznych, zeby móc rządzić, znależć sposób na jego ponowne zintegrowanie a czyni to za pomocą inżynierii społecznej, która steruje społeczeństwem poprzez narzuconą mu ideologię i pojawia się zjawisko, jak to określiłem kiedyś, zaczipowania leminga.
Inne są deklarowane cele dem-lib, nieco inne są środki lecz efekt jest ten sam co w komunizmie.
Komuniści, inaczej niż liberałowie, nie dążyli do indywidualizacji jednostki, lecz do kolektywizacji społeczeństwa, nie do autonomii jednostki, lecz do "nowego społeczeństwa". Stworzenie nowego społeczeństwa wymagało rozbicia tradycyjnego społeczeństwa opartego na tradycyjnych więziach, by na jego miejscu implantować nowego człowieka, rozumianego jako cząstkę kolektywu, nowego społeczeństwa, a to wymagało użycia nagiej przemocy,represji i propagandy.
Głosząca indywidualną wolność jednotki dem-lib nie może sobie pozwolić na otwarte represje, więc stosuje wzmocnioną propagandę z wykorzystaiem zdobyczy nowoczesnej psychoneurologii i opartego na niej marketingu a represje zastępuje politpoprawnością.Jednak efektem narzuconej ideologii jest zglajchszaltowanie i zlikwidowanie różnorodności.
Tak więc efekty ostateczne komunizmu i dem-lib są zbieżne. I na tym właśnie polega klęska obu ideologii. Człowiek bowiem jest istotą biologicznie indywidualną i społecznie wspólnotową i oba te aspekty są nierozłączne. Nie może istnieć zupelnie niezależna, wyzerowana pod względem wpływów społecznych jednostka, bo treści jej osobowości biorą się z procesu socjalizacji we wspólnocie. Nie da się też jednostki przekształcić w trybik kolektywu bez zindywidualizowanej świadomości, bo to zabije wolność i kreatywność. Tradycyjna wspólnota przechowuje różnorodność, podczas gdy zaczipowane jednostki stają się tylko klonami.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 795 odsłon
Komentarze
Re: Liberalna demokracja kończy tam gdzie komuna
20 Grudnia, 2012 - 20:15
Kwestia czy demokracja z dodanym przymiotnikiem, jest jeszcze demokracją jest nie tylko ,,istotną,, - to sprawa fundamentalna, i próba jej ominięcia prowadzi do jałowego teoretyzowania. ,,Demokracja liberalna,, wyraża tyle samo sensu, co np. ,,matematyka nielogiczna,,. Demokracja jest formą sprawiedliwości (to sprawiedliwość wspólnotowa), a jako taka musi być konkretna, konsekwentna, logiczna, stanowcza, wymagająca, nietolerancyjna, restrykcyjna, a jako nadrzędna nad polityką musi wprowadzać równowagę między politycznym systemem praw i obowiązków, czy systemem kar i nagród, musi sprawować nadzór nad praworządnością. Sprawiedliwość to miejsce, gdzie spotykają się światy polityki i człowieczeństwa, tj. służebności polityki na rzecz narodu i jego dobra wspólnego, a zwłaszcza państwu z jednej strony , a stawiania wymagań dla sprawiedliwości i służebnej jej polityki, wymagań motywowanych tym co najgłębiej ludzkie, odpowiedzialne i przyszłościowe, motywowanych naszymi ludzkimi wartościami wyższego rzędu. W żadnym momencie nie ma w demokracji miejsca na liberalizm. W demokracji wolność, tak jak równość i braterstwo są cnotami, bo i sama sprawiedliwość jest cnotą. To wyklucza ich jakiekolwiek nadużycie dla rozpusty, dla egoizmu, dla indywidualizmu w gromadzeniu dóbr, czy użyciu. Liberalizm to w ogóle przeciwieństwo demokracji - zamiast spójnego systemu wprowadza brak spójnego systemu. To w ogóle ,,system,, przestępczy, pasożytniczy i zdradziecki, system kłamstw, oszustw i podwójnych standardów, system niezdolny kreować czegokolwiek konstruktywnego, bo sprzeczny wewnętrznie, a więc od początków skazany na zagładę, a ci co go tworzyli i ciągnęli z niego korzyści ,,indywidualne,, , czy ,,partyjniackie,, , na najsurowszy wymiar sprawiedliwości, z którą tak zajadle walczyli, próbując wywyższać się nad nią, a nawet nad moralność i nad Kościół, który na straży cnór moralnych ma obowiązek stać.
Re: Re: Liberalna demokracja kończy tam gdzie komuna
20 Grudnia, 2012 - 21:40
Sądzę, że przy najprostszej analizie demokracji powinniśmy się ograniczyć tylko do analizy relacji między systemem a jednostką i wspolnotą, albo też do analizy relacji w trójkącie wartości akich jak prawda - wolność - równość. W ten sposób też moznaby coś ustalić.
Re: Re: Re: Liberalna demokracja kończy tam gdzie komuna
21 Grudnia, 2012 - 00:53
Takie np. ,,ograniczenie się tylko do analizy relacji między systemem a jednostką i wspolnotą,, , raczej niewiele nam da. Przede wszystkim, to podstępnie zaakceptuje ,,system,, jaki by nie był, włącznie z powiązaniami mafijnymi, korupcyjnymi, korporacyjnymi, banksterskimi, czy masońskimi, szczególnie z wpływami w faszystowskich już organizacjach międzynarodowych i organizacjach pozarządowych. Proponuję tu jasno powiedzieć, że chodzi o politykę i to nie żadną ,,nibypolitykę,, , czy ,,postpolitykę,, , albo ,,politykę,, po komunistycznemu rozumianą jako walkę o władzę i jej utrzymanie,, (z dopowiedzeniem, że za wszelką cenę, by jej nie oddać nigdy), ale zwykłą, banalną politykę, rozumianą jako roztropną troskę o dobro wspólne, politykę, czyli zakres prawa, pieniądza (też forma prawa), ekonomii, ideologii i filozofii (ale ograniczonych wyłącznie do spraw polityki, a więc nigdy nie wkraczających w stery cnót ludzkich, w tym zwłaszcza wolności, w tym słowa, uczuć, prawa, natury, religii, relacji dobra i zła, władzy i typowego dla niej przymusu (ale już nie terroryzmu, w tym nie terroryzmu poprawności politycznej, nie terroryzmu jako wyrazu strachu waadzy przestępczo zdobytej, czy przestępczo nadużywanej, nie wobec opozycji politycznej);
że nie chodzi o system a o ustrój polityczny, czyli to, co ma być poza wszelkimi dyskusjami politycznymi, co ma być w pełni klarowne, niezmienne, jednoznacznie zdefiniowane i mające dotyczyć wszystkich.
System zawsze jest powiązany z nadużyciami ,,ludzi systemu,, , zawsze będzie koszmarem dla ludzi mu poddanych, zawsze obrośnie w instytucje, a te to już ,,wypranie z człowieczeństwa,, i rozmycie odpowiedzialności. ,,Ustrój,, po to jest wprowadzany, żeby był od tych wad wolny. Kiedyś byłem w szoku, kiedy to któryś z polskojęzycznych lewaków stwierdził, że PiS trzeba zdelegalizować, bo to partia niesystemowa. To, co powinno być powodem chluby dla PiS heroicznie trwającego przy normalności, przedstawiono jako cięzki zarzut dla niego, a to, za co się powinno natychmiast zdelegalizować partie ,,systemowe,, przedstawiono jako normę.
Co do ,,analizy relacji w trójkącie wartości takich jak prawda - wolność - równość,, , to proponuję wyjąć z niego ,,prawdę,,, a wstawić ,,braterstwo,,. Prawda jest wartością stojącą ponad demokracją - to już fundament moralności. Natomiast ,,braterstwo,, , czy inaczej mówiąc ,,miłość braterska,, to już typowy element scalający życie wspólnotowe, element demokratyczny, cnota. Najważniejszą sprawą, co do zależności w tym trójkącie jest równowaga. To za sprawą braku równowagi w tym trójkącie, zawłaszczenia przestrzeni w nim zawartych przez zbrodniarzy-nibypolityków, brały się najbardziej zbrodnicze podróbki demokracji: faszyzm/liberalizm - z braku wolności, komunizm/socjalizm - z braku równości, czy polpotyzm - brak braterstwa (Pol-Pot - Brat nr 1).