Lemingi a wybory w Stanach
Uff, ludzka głupota przekracza ludzkie pojęcie. Choć, właściwie, czy lemingi to jeszcze ludzie czy jakiś
kształtujący się nowy podgatunek ? Włączyłem dziś w południe Trójkę i przysłuchiwałem się dyskusji n/t wyborów w USA.
"Więcej Europy, mniej Stanów w naszej polityce."
"Korzyści ze Stanów nie mamy, więcej korzyści mamy z sąsiadów." I tu warto odnotować głos "Zbliżyć się do Rosji."
"Obama jest nowoczesnym człowiekiem."
Gdybyśmy spróbowali te wypowiedzi rozwinąć wyszedłby totalny bełkot.
Lemigi bowiem, jak to lemingi, są niedouczone i krótkowzroczne a dysponują odwrotnie proporcjonalną do kompetencji pewnością siebie.
Trzeba tu wyraźnie stwierdzić, że sam wynik wyborów nie jest interesujący natomiast interesujący i ważny jest sam proces polityczny w Stanach Zjednoczonych. Owszem, należy dobrze żyć z sąsiadami, ale jacy sąsiedzi bywają, widać po Litwinach.
Korzyści z USA mamy ogromne, ale leming tego nie widzi, bo przez korzyść rozumie tylko to co ma aktualnie w
kieszeni. Przede wszystkim, Ameryka pilnuje globalnego porządku, globalnej stabilizacji. Amerykanie utrzymują znaczne siły w Europie, które od kilkudziesięciu lat gwarantują stabilizację i pokój dla Zachodniej Europy i gwarantują rozwój gospodarczy Europy, bo ponoszą ogromne wydatki obronne, podczas gdy Europa wyłącznie korzysta z tego parasola i w minimalnym stopniu partycypuje w kosztach.
Korzyści więc są ogromne, bo spróbujmy sobie tylko wyobrazić, co by się stało gdyby Amerykanie ten parasol zwinęli. A przecież podobne parasole Amerykanie trzymają także nad Koreą Południową, Japonią, Tajwanem i Izraelem. Bez parasola nad Europą dawno bylibyśmy jedną z republik sowieckich. Lemingi narzekają, że Amerykanie nie interesują się Polską, a same są temu winne, bo nie wykazują, w odróżnieniu od Amerykanów, najmniejszej dbałości o polski interes narodowy i wzmocnienie polskiego potencjału.
Hałas wokół wyborów w USA jest wzmagany przez durne media, ktore mają okazję by pomijać tematykę polską, politycznie niewygodną, a jednocześnie pozornie podnosić swoją wiarygodność.
Na szczęście zdarzają się jeszcze głosy rozsądku ludzi, którzy uznają, że wybór prezydenta USA jest ważniejszy dla nas tutaj niż wybór prezydenta III RP.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 758 odsłon


Komentarze
Re: Lemingi a wybory w Stanach
7 Listopada, 2012 - 18:17
Z tymi parasolami to szanowny kolego troszkę przesadza . USA nigdy nie zrobi niczego , z czego nie ma korzyści . Ze słów szanownego kolegi wynika , że zanim powstały USA to na świecie panował wyłącznie chaos , a ludzie siedzieli wysoko na drzewach . Iran , Libia , Afganistan ,setki innych konfliktów na całym świecie inspirowanych i często wykonywanych ręką USA , a wcześniej Wietnam i Korea , to też zdaniem szanownego kolegi parasol ?. To nie jest przypadkiem teoria leminga ?
TYBERIUSZ
"są niedouczone i krótkowzroczne a dysponują odwrotnie
8 Listopada, 2012 - 00:29
proporcjonalną do kompetencji pewnością siebie." Zgoda co do lemingów. Jak stwierdzil (wprawdzie czerwony) B. Russell: To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości.
Brak zgody co do zachwytu nad rolą USA w stabilizacji. Oczywiście, nie powinniśmy zapewne pozwalać sobie na mocne dystansowanie się wobec USA, wobec otoczenia rosyjsko-niemieckiego, ale trochę krytycyzmu nie zaszkodzi. "Stabilizacja" to chyba ostatnio wszczynanie wojenek w interesie lobby zydowskiego i Izraela, i traktowanie nas jako
a) jednego z wielu (niewielkich wprawdzie w przypadku naszego kraju) parawanów mających dawać iluzję, że akcje USA cieszą się poparciem międzynarodowym oraz
b) niewielkiego może, ale dostawcy "mięsa armatniego" i nabywcy sprzętu amerykanskiego.
Za te wszystkie działania i USA i Izrael, no i rzecz jasna lobby żydowskie, traktują nas - jak to elegancko ujmuje Michalkiewicz - jako skarbonkę dla przemysłu holokaustu.
Ponadto prawdziwe lemingi, powtarzając wprawdzie papkę medialną, o "konieczności pojednania z Rosją", nie są raczej, w większości, antyamerykańscy. Prawdziwe, rasowe lemingi uważają siebie i PO za liberałów (w sensie ekonomicznym) :)), takich w stylu amerykańskim:))). Uważają siebie za forpocztę Zachodu, w tym USA, a PiS i moherów (nie uznają, że ktoś może być antyGW czy konserwatywny i nie być pisowcem lub moherem - muszą sobie zaszufladkować) za socjalistów i komuchów (choć nadmiernie pobożnych)- abstrahując od tego czy te podziały na lewicę prawicę były kiedykolwiek jednoznaczne i wyraźne, nawet w XIX wieku, i że absolutnie nie przystają do dzisiejszych czasów.