Jak działają szarlatani MENu - na przykładzie nauki angielskiego
Nie wystarczy, co postulowałem w poprzedniej notce, rozpędzić urzędników ministerstwa edukacji. Ich trzeba zapudłować za gigantyczne przekręty. I nie chodzi mi tu tylko o machinacje z nauką historii. Spójrzmy na przedmiot, ktory umyka powszechnej uwadze, a który jest najlepszym dowodem zidiocenia tego systemu - na nauczanie języka angielskiego.
Ten przedmiot w aktualnej praktyce nie jest poświęcony nauce języka, on jest poświęcony nauce odczytywania rysunków. Przecież język to jest system dźwięków, a mówiąc jeszcze precyzyjniej- to jest kod ukryty za dźwiękami. Kod należy rozszyfrować i go nauczać. Tymczasem przedmiot zwany nauką języka angielskiego jest poświęcony nauczaniu odczytywania rysunków, bo książka, na której opiera się cała dydaktyka, to jedynie zbiór literek a więc symboli graficznych, ktore z dźwiękiem nie mają nic wspólnego. Następnie te symbole graficzne układa się w inne, bardziej złożone symbole także graficzne czyli słowa. A uzupełniające książki nagrania są jedynie dodatkiem i to źle zaprojektowanym. Związek symbolu graficznego z dźwiękiem jest absolutnie arbitralny. W ten sposób tworzy się gigantyczna piramida bytów sztucznych podobna do znanych już piramid finansowych. A przecież mówienie polega na aplikowaniu dźwiękowego kodu strukturalnego w danym kontekście i sytuacji.
Litery, tekst to nie język, to jedynie analogia do realnego języka, taka sama jak relacja między rysunkiem czy fotografią krowy a krową realną. Karmić trawą rysunek krowy to przecież idiotyzm. Realny język jest jedynie w mowie. Struktura tekstu pisanego czy drukowanego wprawdzie dokładnie odwzorowuje to co jest w języku, ale jedynie to reprezentuje a nie jest z nim tożsama. Są to więc dwa odrębne systemy.Jeżeli ktoś tego nie rozumie niech wstawi sobie do obory rysunki krowy i zobaczy czy dadzą mleko.
A problem symboli graficznych traktowanych jakby to były realne dźwięki to tylko jeden z problemów anglistycznych, ktore tu pominę bo wystarczy jeden dowód absurdu.
I to jest ta powszechnie akceptowana szarlataneria, w porównaniu z którą afera Amber Gold to jest pikuś, tyci, mały pikuś. W systemie szkolnej szarlatanerii jest jeszcze parę innych takich sztuczek, ale już o mniejszej skali, jak choćby koedukacja.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 721 odsłon
Komentarze
Narysowana krowa nie daje mleka...
6 Września, 2012 - 17:49
chyba, że to mleko też się dorysuje. Na naszych oczach powstaje świat, w którym co innego widać, co innego słychać.
W takim świecie władza może prawie wszystko, jeśli ma w ręku ołówek.
pozdrawiam
ixi band
ixi band
6 Września, 2012 - 18:04
//W takim świecie władza może prawie wszystko, jeśli ma w ręku ołówek.//
A absolutnie wszystko, jeżeli do tego ma migające obrazki (again, obrazki) w kolorowym szkielku.
I wytłumacz takiemu po mat-fizie, że jeżeli F=ma a Ek=1/2mv^2, to samolot opadający lotem koszącym z wysokości <20 m prędkością ledwo wyższą od przeciągnięcia NIE MA JAK rozlecieć się w pył.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Drogi zetjot
7 Września, 2012 - 08:29
Czy masz na myśli jakąś konkretną książkę z obrazkami?
Pozdrawiam Niepoprawnie
krisp
Re: Drogi zetjot
7 Września, 2012 - 12:16
Mam na myśli każdy podręcznik stosowany do nauki angielskiego. Język to dźwięki i kod wśród nich ukryty a nie symbole graficzne.
Drogi zetjot
7 Września, 2012 - 19:27
Symbole też są potrzebne, ale najbardziej działa sensowny doświadczony nauczyciel angielskiego, który nawet korzystając z takiego pieprznika potrafi uczyć języka language.
Pozdrawiam niepoprawnie
krisp