By wspomóc rząd uprawiajmy wolność reprodukcyjną

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Czy lubicie Państwo oddawać się czynnościom związanym z "wolnością reprodukcyjną" ? Nie kojarzycie o co chodzi ?
No, proszę trochę pomyśleć... kojarzy to się ze znanym słowem na "s". Tak, tak, drodzy Państwo, gasimy światło i
uprawiamy wolność reprodukcyjną. W moim przypadku, niestety, po usłyszeniu takiego hasła, następuje automatyczne rozkojarzenie i żadna wiagra by tu nie pomogła.

Niezależnie od poru roku na grządce lew-lib zawsze znajdą jakieś kwiatki, kwitnące non-stop, bo to są produkty typu
GMO, odporne na warunki zewnętrzne i czas, wyhodowane przez Łysenków i Miczurinów, wiecznie żywe jak Lenin /patrz Sławoj Żiżek/. Zawsze możemy liczyć na feministki, które uprawiają tę grządkę z najwyższym oddaniem i typowo
kobiecym uporem.

Ostatnio wpadł mi w oko przepiękny wykwit myśli lew-lib - "wolność reprodukcyjna".Prawda,że brzmi to jak czysta poezja ? Jakaż to prześliczna nowomowa, wprost nie mogę się napatrzeć na takie kwiatki. Brzmi to jakby ktoś nożem po szkle przeciągał. Po ich języku poznacie ich. Wydźwięk ma to identyczny jak "spółdzielnia produkcyjna" , czyli, lemingom ku pamięci, spolszczona wersja sowieckiego kołchozu, brzmiąca bardziej po peesesowsku, by skusić chłopów w peerelu. Pod względem merytorycznym i semantycznym ma to coś sens zblizony do oksymoronicznej "demokracji socjalistycznej". Jak słyszę zwrot "wolność reprodukcyjna" to automatycznie widzę panie Środę i Senyszyn na traktorach, orzące ziemię na polanach wyrwanych tajdze syberyjskiej, dające wyraz tak rozumianej wolnośći.

Jest to oczywiście wymysł kół lew -lib na Zachodzie, które nie zetknęły się, a szkoda, dobrze by im to na mózg
wpłynęło, z oryginałem ze Wschodu. Trzeba o tym głośno mówić bo są jeszcze u nas starzy miłośnicy komunistycznej
ideologii a ponadto wraz z pojawianiem się nowych generacji, słabo wykształconych i niezorientowanych, przybywa potencjalnych ofiar takiej mentalnośći.

Brak głosów