„Jaka piękna katastrofa!” zawołał kiedyś Zorba
Jakiś czas temu rozwodziłem się nad zapachem rozkładu socjalistycznej Portugalii tow. Socratesa (LINK) Wkrótce po tym Młodzi, wykształceni z Wielkich Miast (MWzWM) wyszli na ulicę Hiszpanii o Grecji gdzie w zeszłym tygodniu atakowano gmach Ministerstwa Finansów to już nawet nie wspominając. Jednak pierwszym unijnym trupem będzie najpewniej wesoła Grecja.
Aktualnie zrozpaczony socjalistyczny premier Papandreu (ten sam, którego rodzina może sobie powiedzieć nieco zmodyfikowanym tekstem z kultowej komedii „Poszukiwany, poszukiwana” „Marysiu, pan z zawodu jest premierem”) wzywa wszystkie siły parlamentarne i poza parlamentarne do poparcia kolejnej fali reform, które mają polegać na przepchnięciu przez parlament ustaw o ograniczeniu wydatków, reformie systemu fiskalnego i co najważniejsze wyprzedaży majątku państwowego (LINK za Bankier.pl). Spośród tych „reform” najważniejsze wydaje się zmuszenie greckich władz do wyprzedaży majątku narodowego pod pretekstem prywatyzacji i obniżenia kosztów utrzymania państwa (sprzedaż udziałów w portach lotniczych, morskich, telekomach, itp.). Wracając do premiera Papandreu to złośliwa plotka mówi że zainwestował on czy też jego rodzina całkiem spory kapitał w międzynarodowe kwity bankowe, które wypłaca mu solidny zysk jeśli Grecja ogłosi bankructwo.
Jak wszystkim wiadomo Grecy po wejściu do Unii mieli przez parę lat wielki bal na koszt wszystkich podatników. Żyli wesoło i dostatnio na koszt wszystkich państw klubu Euro. Jeszcze przed wejściem a także i po wejściu przy pomocy najgroźniejszych z międzynarodowych „banksterów” oszukiwali towarzyszy z Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego (EBC) co do swojej prawdziwej sytuacji finansowej. Żyli na kredyt, który dostawali sprzedając swoje coraz wyżej oprocentowane obligacje (podobnie jak obecnie Polska dzięki tej samej sztuce udaje „zieloną wyspę”). Największymi dawcami łatwej kasy były francuskie i niemieckie banki, które bezrozumnie (czy aby na pewno?) kupowały greckie obligacje. Co ciekawe zarówno jedne jaki i drugie banki kupowały ubezpieczenia na okoliczność bankructwa Grecji (tzw. CDS), które sprzedawali im ich koledzy z USA. W przypadku bankructwa Grecji część strat pokryła by wypłata z owych zakupionych CDS’ów.
Dziś trwa rozpaczliwa akcja ratunku Grecji. W rzeczywistości państwa UE w tym i Polska (premier Tusk ogłosił że dołożymy się skromne 200 milionów eurasków) robią kolejną zrzutkę by Grekom dostarczyć na czas kolejną stertę pieniędzy, którymi mają lada dzień zapłacić za wykup części z obligacji pozostających w rękach banków niemieckich i francuskich. Z jednej strony trwa straszenie Grecji przez EBC, KE i MFW by „zrobiła reformy” bo inaczej nie dostanie brakującej jej teraz kasy (12 z 110 miliardów euro) a z drugiej narasta panika, że jednak Grecja może powiedzieć „STOP !” i oświadczyć że jako bankrut zwróci kiedyś (jak dobrze pójdzie za 20 lat) ze 20-30 euro centów za każde pożyczone wcześniej euro (nazywa się to ładnie restrukturyzacją długu) a na wstępie rezygnuje z EURO na rzecz swojej drachmy. W ten sposób Gracja by ocalała i po bolesnej acz w dłuższej perspektywie ozdrowieńczej kuracji przeczyszczającej mogła by jeszcze wyjść jak to mawiają „na ludzi”. Restrukturyzacja greckiego długu i opuszczenie przez Grecję bankrutującej strefy euro będzie znacznie bardziej dramatyczne dla całej strefy euro niż dla samej Grecji. Stąd ten strach i panika wśród unijnych polityków i pompowanie Greków kolejnymi miliardami byle nie ogłosili oni formalnego bankructwa. Swój wkład mają w tym i europejscy bankierzy, którzy w przypadku bankructwa Grecji mogli by mieć poważne kłopoty z poinformowaniem swoich akcjonariuszy o ilość kasy przepuszczonej w greckich bezwartościowych już prawie papierach skarbowych. Ten sam problem tylko inaczej akcentowany mają i amerykańskie banki, które ubezpieczyły CDS’ami ryzyko bankructwa Grecji tym którzy kupowali greckie obligacje. One też robią co mogą by nie wypłacić tych odszkodowań bankom europejskim. A ręce maja długie. Wszyscy zatem jak jeden mąż szukają nadziei wśród polityków by ci opodatkowali swoje 600 milionów sztuk unijnej trzody chlewnej i z tego podatku od „nie rogacizny” pokryli ”grecki problem” po szczytnym pretekstem ratowania Grecji i samej, bezcennej idei (dla kogo bezcennej? ) strefy euro.
Ten sam mechanizm przy obecnym „ratowaniu” Grecji obserwowaliśmy podczas poprzedniej, kulminacyjnej fali kryzysu na rynku amerykańskim (kredyty hipoteczne) gdy pewne instytucje jak najbardziej odpowiedzialne za powstanie kryzysu i jego rozwój po całym świecie zostały ocalone z pieniędzy podatnika przez nie liczące się tym podatnikiem rządy. Po prostu nie pozwolono tym instytucjom upaść. Argumentem przeciwko ich bankructwu było stwierdzenie, że „są za duże by upaść”. Jednak ci sami ludzie nie mieli żadnych oporów by dopuścić do bankructwa jednego ze swoich klubowych spekulantów czyli banku Lechman Brothers, który został postawiony w stan upadłości i rozparcelowany jak padlina przez wilcze stado. Teraz to samo robi się w stosunku do Grecji, którą pompuje się kolejnymi pożyczkami, których to nie będzie w stanie nigdy spłacić tylko po to by odroczyć finalną decyzje o bankructwie, zyskać jeszcze nieco czasu a przy okazji nażreć się jeśli się da nieco „greckiej padliny” przy wymuszonej prywatyzacji całych sektorów gospodarki. Skutkiem paniki na rynku długu porażonego „greckim wirusem” notowania euro lecą na łeb na szyję. Wszyscy spanikowani „inwestorzy” vel "spekulanci" pozbywają się coraz mniej wartościowych biletów płatniczych Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Pozbywają się więc euro i kupują USD a ci którzy nie wierzą w USD kupują na potęgę franka szwajcarskiego (CHF). Co ciekawe nasza lokalna waluta osłabia się jeszcze dodatkowo w stosunku do upadającego Euro (to wiele mówi o podstawach naszej gospodarki "zielonej wyspy"). Znowu zębami zgrzytają kredytobiorcy hipoteczni, którzy spłacają raty swoich kredytów we franku szwajcarskim. Dla nich stryczek zaciska się coraz bardziej. Nawet jeśli uzbierają na ratę kredytu mają marne szanse na zachowanie swoich nieruchomości i uniknięcie licytacji (LINK). Może dlatego przedstawiciele kanapowych formacji w rodzaju PJN rozpaczliwie szukający pomysłu by „zabłysnąć” przed elektoratem i na wzór węgierskiego premiera Orbana „zamrozić” do roku 2014 kurs franka na jakimś sztywnym, poziomie < 3 zł (na Węgrzech przyjęto sztywny kurs odpowiadający wymianie po 2,65 gr ) tak bardzo się uaktywnili w ostatnich dniach.
P.S.
Gorąca prośba o wsparcie dla zbierania podpisów pod projektem ustawy "6-latki do przedszkola!" ( Ratjmaluchy.pl ). Więcej informacji o co chodzi w poniższym wpisie (mamy czas do 04.07.2011). Może uda się odkręcić to co spi..ła pani Hall i jej rządowo poselscy koledzy. http://niepoprawni.pl/blog/2456/6-latki-do-przedszkola-walczymy-o-wolnosc-o-prawo-do-wyboru-dla-naszych-dzieci
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2089 odsłon