Znicze w Dzień Zwycięstwa

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Rodzice i nauczyciele byli zachwyceni szkolną akademią. Uczniowie pięknie maszerowali, śpiewali, deklamowali i występowali artystycznie.
- Cieszymy się bardzo, że nasza uroczystość się podoba, zwłaszcza, że są u nas goście specjalni! - zaprodukował się przy mikrofonie pan dyrektor. - Z Polski jest Znany Reżyser! A z Rosji Nieznany Mężczyzna!
- Witam - do mikrofonu podszedł gość z Rosji. - Jestem majstrem w fabryce i wytypowano mnie żebym tu przyjechał. Pierwszy raz jestem w Polsce i bardzo mi się tu podoba.
- M... Tak. Przypomnę, że w tym roku przyłączamy się do akcji "Znicz" - rzekł pan dyrektor. - Uwaga wszyscy uczniowie! Wychodzimy ze szkoły i ustawiamy się klasami!
Po długich i męczących perturbacjach logistycznych cała szkoła przetransportowała się na cmentarz. Pani pedagog zaczęła zapalać znicze dzieciom.
- Niestety, jest to typowy polski cmentarz - rzekł z lekkim obrzydzeniem Znany Reżyser do gościa z Rosji. - Tu polski ciemnogród dba o swoje groby i wykazuje się antysemityzmem zupełnie nie pamiętając o grobach tych, co Polskę wyzwalali.
- No wie pan - ośmieliła się zaprotestować młoda pani od polskiego. - Wszystkie groby żołnierzy poległych w czasie wojny zostały odrestaurowane i co roku są na nich zapalane znicze!
Znany Reżyser już chciał ją opierniczyć, ale wciął się gość z Rosji:
- Piękny cmentarz! Rzekłbym: znakomity! Woda jest! - poruszył rączką pompy. - I alejki czyste! Nie to co u nas! Ten cmentarz pod Smoleńskiem to jedno błoto! Coś strasznego! A tu - luksus!
- E... Y... - podrapał się po głowie zdetonowany Znany Reżyser. I nagle zauważył coś, co spowodowało, że runął w kierunku jednej z alejek.
- Co?! Stop?! Gdzie wy idziecie?! - krzyczał.
- Czwarta a - wyszeptała młoda pani od polskiego i pobiegła mu na pomoc.
- Co wy robicie?! - darł się Znany Reżyser.
- Składamy znicze - oświadczyła dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. - A pan nie powinien tak krzyczeć, tylko klęknąć, złożyć ręce i powiedzieć: ament.
- Grr wrr hrr - zgrzytał zębami Znany Reżyser. - Nie wolno wam tu składać zniczy!
- A dlaczego?
- Bo tu leża Niem... Naziści!
- To gdzie mamy składać?
- Tam! Tam! - Znany Reżyser pokazywał inną część cmentarza. Czwarta a karnie pomaszerowała za wyjątkiem Grubego Maćka i okularnika z trzeciej ławki. Najpierw zaczęli sobie kapać nawzajem na buty woskiem, a potem się pobili.
- Proszę bardzo! - zakomenderował Znany Reżyser. - Teraz składamy znicze! Tutaj!
- A kto tu leży? - pytała dziewczynka.
- Dobrzy ludzie, o których nikt nie pamięta!
- Jak to nikt! Przecież na pierwszego listopada ludzie tu przynoszą znicze! - wykrzyknął z tyłu okularnik z trzeciej ławki w okularach pokapanych woskiem.
- I tam też przynoszą! - zadudnił głos Grubego Maćka wydobywający się z rozkwaszonych warg.
- Nieważne! - zdenerwował się Znany Reżyser. - Dziś, w Dzień Zwycięstwa przynosimy znicze tu, gdzie leżą żołnierze niosący Polsce wolność!
- Armia Czerwona - przeczytał na głos Łukaszek. - A! Kojarzę! To oni uratowali życie mojemu dziadkowi!
- Oooo!! - ucieszył się Znany Reżyser.
- Nie! - wystraszyła się młoda pani od polskiego, znająca możliwości Łukaszka.
- Mów chłopcze, mów - zachęcał go Znany Reżyser.
- No więc dziadek kiedyś mówił, że w czasie wojny było strasznie. Bo jakby jechał na rowerze i wpadł na Niemców to by go zabili!
- No dobrze, ale miałeś mówić o Armii Czerwonej...
- A po wojnie dziadek mówił, że było lepiej. Bo jak jechał rowerem i wpadł na Armię Czerwoną to mu tylko zajebali rower i zegarek...
Zapadła cisza. Znany Reżyser zasłonił sobie oczy i powiedział z pretensją:
- Mówiłeś, że Armia Czerwona uratowała mu życie...
- No! Nie zabili go!

Brak głosów