Wizyta górnika

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Do klasy czwartej a zajrzała pani pedagog.
- Potrzebuję dwóch uczniów - zagruchała słodko ignorując okrzyki "nożycoręka!". Zazwyczaj w takich przypadkach zgłaszał się tłum chętnych, lecz tym razem nie było żadnego ochotnika. Pani pedagog musiała sama wybrać. Wybrała Łukaszka i Grubego Maćka.
- Lekcję prowadzę. Dokąd pani ich zabiera? Muszę wiedzieć, odpowiadam za nich! - powiedziała nadąsana młoda pani od polskiego. Pani pedagog poinformowała, że zabiera chłopców na dwór, bo przyjechał ważny gość i trzeba pomóc mu coś przynieść z samochodu.
- Kurtki! Załóżcie kurtki! Bo nałykacie się zimnego powietrza, zachorujecie i nie będzie was na lekcjach! - instruowała młoda pani. Łukaszek i Gruby Maciek posłusznie założyli kurtki i wyszli. Minutę później można było zaobserwować jak pani pedagog w towarzystwie dwójki uczniów wyszła z budynku, podeszła do samochodu stojącego przed szkołą i przywitała się z jego kierowcą. Łukaszek i Gruby Maciek wzięli karton z bagażnika. Mieli rozpięte kurtki i głębokimi wdechami wciągali zimne powietrze. Młoda pani od polskiego potrząsnęła głową z rozpaczą.
Po kilku minutach otworzyły się drzwi klasy. Łukaszek i Gruby Maciek wnieśli karton i postawili go pod tablicą, a za nimi pani pedagog wprowadziła do klasy gościa. Był nim starszy, gruby pan.
- Może zaczniemy od tej klasy - zaproponowała pani pedagog. - To jest pan górnik, który ze względu na dzisiejsze święto będzie gościem naszej szkoły. Opowie nam o pracy górnika i tak dalej.
- Pan jest górnikiem? - młoda pani od polskiego i spojrzała przez okno na samochód gościa. - Niezła bryka. A mówią, że w górnictwie kryzys!
- Kto pracuje, ten zarabia - rzekł sentencjonalnie pan górnik.
- A ile pan zarabia?
Pan górnik wymienił jakąś kwotę. Pani pedagog zapaliły się lampki w oczach.
- A wie pan, że gdyby moja mama swego czasu wyjechała na Śląsk, dziś byłabym Ślązaczką? - i pani pedagog załopotała sztucznie wydłużonymi rzęsami. Następnie przegięła się wdzięcznie i upozowała przy biurku. Przynajmniej taki miała zamiar, bo ze względu na różnicę pomiędzy długością nóg biurka i długością nóg pani pedagog (na korzyść biurka) rezultat był dość daleki od słowa "wdzięcznie". Pani pedagog położyła się na blacie, jej obcasy oderwały się od linoleum, w stronę gościa został wyeksponowany ponętny biust, a w stronę uczniów...
- Majty pani widać - zadudnił Gruby Maciek i tym samym podpisał na siebie wyrok. Pani pedagog błyskawicznie zsunęła się z biurka, wykonała obrót i ruszyła na niego.
- Jak Wolverine! - zachwycił się okularnik z trzeciej ławki.
Na szczęście Łukaszek uratował swojego przyjaciela.
- Ludzie patrzą - zauważył ze stoickim spokojem dłubiąc w nosie. Pani pedagog pohamowała się z trudem i wyszła z klasy trzaskając drzwiami. Młoda pani od polskiego na przemian robiła miny jakby chciała się rozpłakać albo roześmiać.
- Co za ognista dzioucha - westchnął pan górnik i otworzył karton. A była tam cała masa gadżetów górniczych. Lampki diodowe, które można założyć na czoło! Pendrivy w kształcie górnika! Autentyczne bryłki węgla! Smycze! Kubki! Kalendarze! Pan górnik zachwalał, demonstrował, namawiał. Czwartej a płonęły uszy. Chcieli wszystko.
- Ale my nie mamy pieniędzy - wyjaśniła dziewczynka, która (prawie) zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się szeroko pan górnik. - Fakturę wystawię na szkołę a potem rodzice to spłacą.
- Może najpierw pan nam coś opowie - młoda pani od polskiego zasłoniła karton własnym ciałem. Nie chciała zostać zlinczowana przez rodziców na najbliższej wywiadówce.
- Opowiedzieć??? Co??? - pan górnik był maksymalnie zaskoczony.
- O kopalni!!!
No i pan górnik zaczął opowiadać, ale już nie szło mu tak składnie jak w przypadku gadżetów. Pomijał pytania dlaczego górnik nazywa się górnik chociaż kopie w dół a nie w górę. Mówił zresztą dość ogólnie. Że praca górnika ciężka i mało płatna...
- Mało płatna? - młoda pani od polskiego zerknęła za okno na samochód gościa.
- Tak, i wiecie co górnicy mają za swoją płacę?!
- Mają specjalne sklepy! - wyrwał się okularnik z trzeciej ławki i zastrzegł od razu, że tak mawia jego stary.
- To było dawno!! - zdenerwował się pan górnik. - Teraz górnicy nic tylko praca i praca...
- W telewizji wczoraj pokazali, że górnicy piwo piją - odezwał się Gruby Maciek. - Siedzą rzędami na takich ławach, śpiewają i się kiwają...
- Karczma piwna - wszedł mu w słowo pan górnik. - To jest raz na rok! Ci ciężko pracujący ludzie mają chyba prawo do rozrywki po robocie!
I pan górnik zaczął opowiadać jak jest w kopalni. Jest ciemno, zimno i do domu daleko.
- Zimno? - zdziwił się Łukaszek. - Jak pokazują kopalnie w telewizji, to mówią, że tam upał, bo blisko wnętrza ziemi. Pan na pewno pracuje w kopalni?
- Oczywiście! - oburzył się pan górnik. - W związkach!

Brak głosów