„V” z Tyna, część 3, ostatnia
Tata Łukaszka od razu zobaczył wolne miejsce w szpalerze aut na wąskiej uliczce. Zupełnie jakby czekało na niego. Było nawet za duże. Cofnął auto aby zrobić miejsce dla jeszcze jednego samochodu i jakby na zawołanie: podjechał ktoś z naprzeciwka i ustawił się przed jego pojazdem. Bardzo gwałtownie. Ale nie uderzył.
Tata Łukaszka głęboko odetchnął, rozpoznał samochód, potem napis na samochodzie, potem panią za kierownicą, potem z trudem się uśmiechnął i nic nie powiedział o wariatach czy babach za kierownicą. Wysiadł równocześnie z nią.
- O!! - wykrzyknęła pani. - To znowu pan!!
- Pani menedżerka - Tata Łukaszka skłonił lekko głowę i przyjrzał się uważnie napisowi.
- "V" z Tyna - przeczytał zdumiony.
- Firma nazywa się "V" i jest w miejscowości Tyn!
Tata Łukaszka poszedł w stronę kościoła wymijając po drodze robotników ekipy remontowej, którzy montowali oświetlenie budowli. Otworzył drzwi, zajrzał do środka i jęknął na widok kolejek do konfesjonału.
- Trzeba było wcześniej - rzekł robotnik Andrzej owiewając tatę aromatem nikotyny.
Tata Łukaszka machnął ręką odwrócił się i w ostatniej chwili uniknął zderzenia z panią menedżerką.
- Gdzie szef?!! Przyjechał podwykonawca!! - wołała podekscytowana.
- Jaki podwykonawca? - robotnik Andrzej uniósł brew w geście zdumienia.
- Ten, co ma układać chodniki!! - i pani menedżer zatarła dłonie. - No, chłopcy, wam tu brakowało na budowie kobiecej ręki. Teraz wszystko będzie poukładane jak nie przymierzając w zakonie.
Robotnik Andrzej wywrócił oczami i dostał jeszcze ochrzan za palenie w pracy.
Tata Łukaszka spojrzał jeszcze raz do wnętrza kościoła, oszacował długość kolejek, obliczył czas i wycofał się zrezygnowany. Zobaczył, że na ulicy stanęła ciężarówka tego podwykonawcy a ekipa remontowa wynosi z niej towar. Podszedł bliżej, przeczytał napis i zaczął się śmiać:
- Honza Hżtitel „Śteżek prostovanko”!
Przestał się śmiać, kiedy zobaczył, że ciężarówka dokumentnie blokuje jego samochód. Robotnicy niemrawo przymierzali się do rozładunku.
- Panowie, szybciej! - poprosił robotników.
- O nie - jeden pokręcił głową. - Co nagle to po diable.
Tata Łukaszka westchnął z rezygnacją i poczuł, że ktoś klepie go po ramieniu. Była to pani menedżer.
- Chyba pan nie ucieka? - spytała.
- Nie... Skąd!
- Co, boi się pan? Czego? Przecież to nie boli. Chyba, że pan nie chce...
Tata Łukaszka chwilę się namyślał, po czym oświadczył, że chce.
- Nie ma się czego bać, naprawdę - zapewniła go pani menedżer, a robotnik Andrzej uprzejmie otworzył przed nim drzwi świątyni.
- Przestańcie popychać! - burknął jeszcze na wszelki wypadek tata Łukaszka i wszedł. Robotnik Andrzej westchnął w ulgą i zamknął drzwi, a pani menedżer zaczęła machać ręką i krzyczeć do kierowcy ciężarówki:
- Honza!! No!! Co się tak patrzysz?!! Możesz już ruszać!! Ale nie do tyłu!! Tutaj!! Wjedź tam i rozładujecie tą kostkę!! Boże, wszyscy faceci są tacy sami!! No... - zamyśliła się pani menedżer. - Może jednak nie wszyscy...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1176 odsłon
Komentarze
fajne,
23 Grudnia, 2011 - 22:17
ale spodziewalem się że coś dłuższego przygotujesz, do samego Bożego Narodzenia!
@Johnny_B_Goode
25 Grudnia, 2011 - 21:02
Dzięki. Niestety, ze względu na awarię kompa cykl musiałem skrócić. Ale ta ekipa jeszcze powróci :)
@Marcin
24 Grudnia, 2011 - 13:53
Uchwyciłeś to co najważniejsze w Bożym Narodzeniu - pogodzenie się z Bogiem w Sakremencie Spowiedzi.
Dziękuję.
-----------------------------------------------------------
"Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin
----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin
@Jacyl
25 Grudnia, 2011 - 21:05
Starałam się... Fajnie, że się udało. Pozdrawiam :)