Polak w Rovaniemi, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

W "Wiodącym Tytule Prasowym" rozpoczęto druk w odcinkach nowego, fascynującego reportażu. Tym razem, po zakończeniu cyklu "Świństwa obecnej opozycji z lat jej koalicji" rozpoczęto druk czegoś w klimatach świątecznych. Mam Łukaszka chodziła po mieszkaniu i każdemu czytała ów reportaż, czy chciał słuchać, czy nie. W ten sposób podobno klimat w domu miał się zrobić bardziej świąteczny. A pierwsza część reportażu brzmiała tak:

Ukończyłem studia w Wyższej Szkole Bycia Studentem w Warszawie i zacząłem się rozglądać za jakąś pracą. Niestety, wszędzie mieli do zaoferowania tylko staż. Bezpłatny. Nie no, robota jest fajna, trzeba coś robić, mieć jakąś motywację, żeby wyjść z domu, ale z czego raty za tapczan muszę spłacić. Szukam zatem jakiejś roboty, już nawet nie tylko w swojej dziedzinie.
Ale niestety. Ochroniarz - staż, murarz - staż, kasjer - staż, młodszy specjalista do spraw parzenia herbaty - staż, nawet na spawacza też staż. Kolega z akademika twierdzi, że podobno dzięki temu nasza gospodarka ma wyjść z kryzysu - dzięki bezpłatnej pracy tysięcy stażystów. No, ale on akurat dostał staż na wiceprezesa jakiegoś państwowego koncernu. Podobno nawet ten koncern bił się o niego. I jeszcze na dodatek jego tata jest szefem tego koncernu. Pewno będzie go podwoził do pracy. Niektórzy to mają farta w życiu.
W związku z tym stwierdziłem, że czas poszukać roboty za granicą. Znalazłem fajny anons jakiegoś biura pośrednictwa i zaraz się z nimi skontaktowałem. Okazało się, że mam szanse, na pracę, niestety też staż, ale za to za granicą! I to gdzie! W Finlandii, w tej fabryce wódki! Taki staż to ja mogę brać, bo jest co wynieść z tej roboty. Oprócz doświadczenia oczywiście. Praca sezonowa, bo nie mam zamiaru spędzać całego życia nie wiadomo gdzie. W końcu tu jest mój kraj.
Dostałem bilet na samolot. W samolocie spotkałem więcej ludzi lecącej do samej pracy co ja. Okazało się, że nie doczytałem tekstu drobnymi literkami u dołu umowy. Owszem, praca będzie w Finlandii, ale nie chodzi tu o wódkę, tylko o kraj. Robota będzie na poczcie. Lecimy do jakiejś wiochy o nazwie Rovaniemi, która jest tak daleko na północ, że tam nic nie ma. Ale poczta widocznie jest. I zastanawiam się po co im tam tylu ludzi na tej poczcie, akurat teraz.

Brak głosów