Pojedynek szeryfów
Ciekawe: u Hiobowskich nikt nie lubił westernów. Jednak kiedy nadawano jakiś w telewizji jedna, dwie osoby zaczynały go oglądać i po krótkim czasie schodziła się cała rodzina. Tym razem jedna z telewizji wyemitowała nowiutki, tegoroczny film: "Conflict Valley". Tytułowa dolina była zasiedlona przez biedną ale liczną ludność. W największym mieście w dolinie rządził przez wiele lat zły szeryf, aż wreszcie mieszkańcy jakimś heroicznym wysiłkiem się go pozbyli. Po nim krótko rządziło wielu, ale sytuacja zamiast się poprawiać nieustannie się pogarszała.
- Jakiś madafaka eshol okrada nas! - uznali mieszkańcy. - Tą doliną musi się wreszcie zająć jakiś dobry szeryf!
Kandydaci na szeryfa wypłukiwali się przez lat niczym piasek z górskiego potoku. Tylko, że na sicie nie został żaden złoty nugget. Największym poparciem społecznym cieszyło się dwóch byłych szeryfów: szeryf Piece i szeryf Flatworm. Przez cały film, otoczeni grupami swoich zwolenników pojedynkowali się nieustannie. A to strzelali zza węgła, a to obrzucali się błotem. Wreszcie nadeszła finałowa konfrontacja.
- No wreszcie! - ożywił się dziadek Łukaszka i sięgnął po "chipsy kresowe".
Obaj szeryfowie szli naprzeciw siebie główną ulicą miasta, a za nimi tłumy ich stronników. Pierwszy po broń sięgnął szeryf Piece. Błyskawicznym ruchem wyjął colta.
- Ile waży ta spluwa? Tonę? - zainteresował się Łukaszek. Bo widać było wyraźnie, że szeryf Piece ma poważne problemy z utrzymaniem broni w ręku. Lufa chodziła mu na wszystkie strony za wyjątkiem kierunku w którym mógłby trafić przeciwnika. Wreszcie szeryf Piece zamknął oczy i nacisnął spust. A potem wydał straszny wrzask i zaczął podskakiwać. Z przestrzelonej stopy sikała krew.
- Muahahah! - zaśmiał się szeryf Flatworm i on też wyjął broń. Ale tak niezgrabnie, że upadła na ulicę i wypaliła z hukiem. Wszyscy z grupy zwolenników szeryfa Flatworma uskoczyli w pośpiechu (bez sensu, i tak przecież nie widzieli kuli) poza jednym. Zgiął się wpół i padł martwy na ulicę.
- Łomajgad! Titski! Ar ju okej? - wystraszył się szeryf Flatworm.
- Hihihihihihhi! - zachichotał szeryf Piece i uniósł ponownie swój rewolwer. Skakał mu w ręce jak szklanka w ręku alkoholika. Nacisnął spust i wrzasnął prawie w tym samym momencie, wysoko w niebo poszybowało odstrzelone ucho szeryfa Piece'a...
Szeryf Flatworm już się nie śmiał. Uniósł broń, zmrużył oko, naprowadził tańczącą muszkę na znienawidzonego wroga i pociągnął za cyngiel. Huk, chmura dymu się rozwiała. Szeryf Piece stał. Zwolennicy szeryfa Flatworma też stali. Po pełnej napięcia chwili jeden z koni uwiązanych pod saloonem padł z chrapliwym rzężeniem.
- Maj hors! Maj hors! - jakieś chłopię stojące blisko szeryfa Flatworma rzuciło się do konającego wierzchowca. - Omajgad, Pendrajw, dont daj! Jeszcze fczoraj myłem podłogę w stajni!
- To Chickensoup! - powiedział Wild Woody, prawa ręka szeryfa Flatoworma. - Zabiłeś jego konia.
- Fak dys - mruknął szeryf Flatworm.
- Daj, ju madafaka - wycedził szeryf Piece, wycelował w szeryfa Flatworma, strzelił i trafił... Swojego brata w kolano.
Film zbliżał się do końca. Główny bohater, stojący w tłumie mieszkańców miasta rozejrzał się i zobaczył, że mało kto interesuje się pojedynkiem szeryfów. Ludzie się poodwracali, zaczęli rozchodzić. Ktoś oddawał mocz pod płotem.
- Nie interesuje was to??? - zapytał swojego sąsiada, który ze znudzoną miną czyścił uprzęż. - Przecież to bardzo ważne kto będzie szeryfem!
- Eeeee... - machnął ręką sąsiad. - W innych dolinach to są szeryfowie. Potrafią jeździć konno, jednym strzałem załatwiają przeciwnika. Tam pojedynek to jest pojedynek! Bach-bach i już! A u nas co? Ten zostanie szeryfem kto se zrobi mniejszą krzywdę...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1039 odsłon
Komentarze
Re: Pojedynek szeryfów
11 Marca, 2010 - 22:56
10 z plusem
----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin