Ojciec Eureksjusz na tropie, część 5, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Sąsiadka Melissy ocknęła się w szpitalu. Miała zły humor i narzekała na wszystko, a zwłaszcza na szpital, jedzenie, personel i traktowanie. Szczególnie obiektem jej złego humoru był pewien młody lekarz. Pacjentki leżące na tej samej sali ze zgrozą w oczach patrzyły jak ona do niego się odnosi. Leżała tak, narzekała i czekała aż wreszcie coś się wyjaśni.
- Ma pani gościa - oznajmił lekarz i czmychnął z pokoju. Sąsiadka chciała zatrzeć ręce z radości, ale ponieważ jedna błoń była w opatrunku, w zamian pomachała palcami od nóg.
Ku zdumieniu sąsiadki do sali wszedł ksiądz.
- Ojciec Eureksjusz jestem... - zaczął duchowny. - Uczę w szkole religii dziewczynkę, która mieszka obok pani, Melissę...
- Ja ją... - i pani sąsiadka wyartykułowała kilka gróźb karalnych.
- Sama pani jest sobie winna - przerwał jej ojciec Eureksjusz.
- Jak to ja?
- No tak, pani, a kto na forum dla miłośników zwierząt określił się jako terrorystka?
- To nie tak! - zaprotestowała sąsiadka. - Jaka terrorystka? Terrarystka! Ja mam w domu terrarium...
- ...to już go pani nie ma... = wstrzelił się gładko ksiądz.
- ...a w nim żółwia. Właśnie! Mój żółwik! Co z nim?! Żyje?!
- Żyje - uspokoił ją ojciec Eureksjusz. - Co prawda podczas próby zatrzymania żółwia kilku antyterrorystów zostało rannych, ale...
- Jakim cudem oni zostali ranni?
- Żółw plunął im sałatą w oczy a potem błyskawicznie wyskoczył z terrarium i... No wie pani, jeden odruchowo nacisnął spust... Nie, nic wielkiego się nie stało, naprawdę! Antyterroryści i tak byli zadowoleni, bo trafili pod dobry adres. Kiedyś pomylili ulicę Sądową z Sadową, żeby pani widziała co się działo...
- Tam było jeszcze takich trzech chłopaków... - przypomniała sobie sąsiadka. - Idioci owinęli się jakimiś kocami i udawali terrorystów...
- Ano właśnie, chcieli dobrze, a to oni sprowokowali tę akcję, bo policja od jakiegoś czasu obserwowała pani mieszkanie z powodu tego wpisu na forum... No i jak funkcjonariusz zobaczyli, że trzech takich wchodzi do pani do mieszkania to dali sygnał do ataku. Chłopcy są tutaj, chcą panią przeprosić, zaraz ich zawołam.
Ksiądz wyszedł nie zważając na rozpaczliwe gesty sąsiadki, a po chwili do sali weszli Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki. Przeprosili panią sąsiadkę, a pani sąsiadka przeprosiny przyjęła. Chłopcy jednak nadal stali w sali i patrzyli to na siebie, to na panią sąsiadkę. Zaczęło robić się niebezpiecznie.
- Chcecie coś jeszcze? - zaniepokoiła się sąsiadka.
- No... Obiecaliśmy księdzu, że zrobimy jeszcze dobry uczynek...
- Najlepszy zrobicie, jak stąd pójdziecie!
- Dobra, zróbmy to - westchnął Łukaszek. Chłopcy chwycili łóżko pani sąsiadki stękając przesunęli je odrobinę w kierunku ściany, aż poręcz dotknęła muru. W sali zapadła cisza.
- Co wyście zrobili, co? - spytała głucho sąsiadka.
- No... - westchnął okularnik. - Słyszeliśmy na korytarzu jak taki młody lekarz mówił, że pani chyba jest niedopchnięta... No i faktycznie, łóżko nie stało przy samej ścianie. Więc je przesunęliśmy i...
- Poproście no do mnie tego lekarza - przerwała mu wściekłym tonem sąsiadka. Pacjentki po obu stronach jej łóżka płakały ze śmiechu i gryzły obandażowane kończyny, byle nie wybuchnąć śmiechem.
Lekarz wszedł do sali i miał bardzo niewyraźną minę.
- Co pan o mnie opowiada, co? - spytała jadowitym tonem sąsiadka. - O jakimś niedopchnięciu?! Na szczęście chłopcy pomyśleli o tym, że łóżko odstaje od ściany.
- Ależ ja to właśnie miałem na myśli - odetchnął z ulgą doktor po czym wycofał się z pomieszczenia razem z chłopcami.
- No, no, ależ on na panią patrzy... - powiedziała do sąsiadki jedna z pacjentek z zazdrością w głosie. - Bierz go, kochanieńka, nie można zmarnować takiej szansy!
- Jakiej szansy???
- Jak to jakiej, co pani, nie wie jakie to szczęście związać się z lekarzem?! To pani gwarantuje...
- Że co, że mnie wyleczą ze wszystkiego?
- No nie. To pani gwarantuje, że przynajmniej umrze pani w szpitalu jak człowiek!

Brak głosów

Komentarze

To wcale nie był turtle. To był seal!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#366404