Noworoczne niespodzianki, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Hiobowscy przygotowywali się do przełomowego momentu, kiedy to odchodzi stary rok a przychodzi nowy.
- Logicznie rzecz biorąc nie ma to żadnego głębszego sensu - argumentował tata Łukaszka. - Sztuczny moment, sztuczny podział, bez żadnego odwzorowania w naturze. Poza tym różne kultury mają różne nowe roki...
- Ale my, w obszarze kultury europejskiej, obchodzimy nowy rok na przełomie grudnia i stycznia - przerwała mu mama Łukaszka.
- Zgodnie z kalendarzem gregoriańskim, opracowanym na zlecenie papieża Grzegorza Trzynastego - dodał z zadowoleniem dziadek Łukaszka. Mama Łukaszka zacięła tylko usta i wspomniała, że reforma kalendarza to coś, czym Unia jeszcze się nie zajmowała, ale i na to przyjdzie czas.
- I co wtedy będzie? - spytał zaciekawiony Łukaszek. - Będą dłuższe wakacje?
- Nie, powstaną trzy nowe euroministerstwa - odparł gorzko tata. - Albo pięć.
- Może zmienią nazwy miesięcy? - zastanawiała się babcia. - Były już kiedyś takie próby. Nivose, pluviose...
Rozbrzmiał dzwonek u drzwi.
- To do mnie! - przez pokój przekmnęła siostra Łukaszka w jakichś nieprzywoicie powykrawanych i obcisłych szmatkach opinających jej ciało. Do mieszkania wszedł chłopak siostry, spojrzał na nią i spłonął rumieńcem.
- Idziemy razem na imprezę sylwestrową - oznajmiła dumnie siostra Łukaszka.
- Tak nie pójdziesz - syknęła do siostry babcia.
- No pewno, że nie, przecież założę jeszcze jakiś płaszcz i kozaki.
- A na sylwestrze?
- Przecież na sylwestrze nie będę tańczyć w kozakach i płaszczu!
- Ty jesteś prawie naga!
- Oj tam, oj tam! To już nie te czasy, kiedy gacie przecierały się na łokciach i kolanach!
- Jak byłam w twoim wieku, to miałam przyzwoite majtki! - krzyknęła babcia.
- Jak była w twoim wieku, to była taka bieda, że na wsi latało się bez gaci! - krzyknął jednocześnie z babcią dziadek.
Zapadło niezręczne milczenie. Chłopak siostry marzył o tym, żeby zapaść się pod ziemię. Babcia złapała dziadka za krawat i pociągnęła do kuchni mówiąc, że muszą sobie coś wyjaśnić.
- Idźcie już, bo się spóźnicie - tata Łukaszka zerknął na zegarek.
- Zdążymy, mój tata pożyczył mi swój samochód - chłopak siostry pomachał kluczykami.
- Pamiętajcie, aby się zabezpieczyć - przypomniała mama Łukaszka.
- Zapniemy pasy - uspokoił ją chłopak siostry.
- Nie o to mi chodziło, martwię się co będzie, gdy na przykład pęknie wam guma...
- Mam koło zapasowe.
- O czym ty mówisz???
- O jeździe samochodem, a pani?
- Spóźnimy się!!! - krzyknęła siostra z korytarza, który włożyła już buty, płaszczyk i robiło jej się coraz goręcej. Siostra i jej chłopak pożegnali się i poszli.

Brak głosów