Migawki z wakacji, część 7

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Po wyprawie w dziki teren Hiobowscy powrócili do bezpieczniejszej metody pędzania wakacji.
- Znowu zamek? - marudził Łukaszek.
- Tak, ale tym razem ma być coś fantastycznego - kusili go dorośli. Łukaszek zgodził się i pojechali.
- Łaa!! Ale fajnie!!! - Łukaszek założył filcowe kapcie i szalał po korytarzach aż podciął panią przewodniczkę.
- Bezczelny szczeniak - sapała pani przewodnik podnoszona przez pozostałych zwiedzających. Grupa ruszyła oglądać zamek. Na górnych piętrach wszystko było tak samo jak w innych zamkach. Co innego gdy zeszli do lochów.
- Przypominam, że jest zakaz fotografowania - oznajmiła posępnie pani przewodniczka i ruszyła naprzód. Za jej plecami rozległy się masowo charakterystyczne dźwięki robienia zdjęć. W podziemiach pani przewodnik zaprowadziła wszystkich do obszernej izby.
- To była izba kata - oznajmiła pani przewodnik wywołując u zwiedzających okrzyki zachwytu. - Na ścianach wiszą narzędzia tortur. Tam stoi krzesło nabijane gwoździami. Tutaj kat robił swoim ofiarom... - i pani zaczęła długo wyliczać.
- Ale czad! Ale fajnie! - ekscytowali się zwiedzający. - Tu tryskała krew! A tam fruwały flaki! I tu ludzie umierali z bólu i cierpienia! Ale fajne!
Najbardziej się ekscytowało starsze małżeństwo. Narzędzia tortur wywoływały u nich salwy śmiechu i dreszcze ekscytacji.
- GRRROOAAARRRR!!! - rozdarł się Łukaszek zawijając sobie na szyję jakiś łańcuch. Łukowe sklepienie spotęgowały efekt akustyczny i decybele zaatakowały bębenki w uszach starszej pani. Zrobiło jej się słabo i zanim zdążyła pomyśleć to usiadła na jedynym meblu, który był w pomieszczeniu. Bolesny krzyk przeszył powietrze.
- Proszę nie dotykać eksponatów! - poprosiła pani przewodnik.
- Boże!! To boli!! - starsza pani z trudem wstała. Na gwoździach wystających z siedzenia zalśniły kropelki świeżej krwi. - Czy to było w ogóle dezynfekowane?
- Co też pani, przecież to narzędzie tortur! - wyjaśniła przewodniczka. Starsza pani jęcząc głośno wyszła z piwnicy. Już nie krzyczała, że tortury są fajne.
- A pan? - pani przewodnik podeszła do dziadka, który przyglądał się temu ze znudzoną miną.
- Nie rusza mnie to - odparł dziadek. - Te wszystkie... Wymyślne akcesoria. Najstraszliwsze narzędzia tortur wyglądają zupełnie inaczej.
- A jak? - zapytali wszyscy.
- To jest nóż. Kosa. Siekiera. Piła. Młotek. Gwoździe.
- O czym pan mówi? Przecież to zwykła narzędzia...
- Mówię o rzezi wołyńskiej. Nie słyszeli państwo? - spytał ze smutkiem dziadek Łukaszka.
- O czym on mówi? - spytał ktoś z tyłu.
- O ZOZie w Owińskach. To chyba pod Poznaniem - wyjaśnił ktoś. - I ma rację. Wszyscy lekarze to sadyści!
Wieczór Hiobowscy spędzili tradycyjnie przy telewizorze.
- Wiadomość dnia - powiedziała prezenterka w głównym wydaniu wiadomości. - Wybrano polską Miss Topless!
Pokazano jakiś młode chichoczące dziewczę. Ubrane.
- Wysłałam zdjęcie. I wygrałam! - cieszyła się.
- A co to było za zdjęcie? - zapytał reporter.
- No, oczywiście moje zdjęcie topless!
- A czym je pani zrobiła? Aparatem? Komórką?
- Nie. Fotoradarem!

Brak głosów