Jak firma została potęgą

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Nie idziesz?
Tata Łukaszka podniósł głowę znad biurka i ujrzał swojego kolegę z pracy, Kubiaka.
- Dokąd mam iść?
- Do okna.
- A po co?
- Po co?! - Kubiak wywrócił oczami. - Przecież szef podjechał nowym samochodem, żeby się pochwalić! Trzeba iść. Znowu pewno będzie liczył osoby w oknie.
- To poniżej ludzkiej godności robić z siebie glonojada - burczał tata Łukaszka, ale poszedł. W odróżnieniu jednak od swoich kolegów nie przykleił się otworem gębowym do szyby, ale wyzywająco stanął w odległości metra od okna. Kubiak tak samo.
Szef podjechał, wysiadł, odszukał wzrokiem okno i policzył obecnych. Ujrzał tatę Łukaszka i Kubiaka, i czoło jego się zmarszczyło. Spojrzał na swój nowy nabytek i czoło się wypogodziło.
- Skąd on ma na to wszystko? - syknął przez zęby tata Łukaszka.
- E tam - machnął beztrosko ręką Kubiak. - Co innego jest ważne. Atakujemy!
Zdybali szefa przy windzie.
- Ach, to panowie - rzucił chłodno szef. - Jakoś nie widziałem panów w oknie...
- Pracujemy - odparł gorzko tata Łukaszka. - Ktoś w tej firmie musi zarabiać. Nie mamy czasu na...
- Ależ byliśmy, tylko staliśmy w drugim rzędzie - skłamał gładko Kubiak.- Piękne auto! Tylko czemu na obce numery?
- No bo to leasing.
- Czyli...?
- Firmowe.
- Przecież firma nie ma pieniędzy. Jest kryzys - przypomniał cierpko tata Łukaszka.
- A tam kryzys! - szef promieniał. - Czy wy macie pojęcie, jakie my mamy wyniki finansowe?! Appalachy zysku!
- Premia... - zaczął Kubiak i na tym skończył.
- Proszę panów, gdyby każdy chciał premię, to mogłoby dla wszystkich nie starczyć! Nie przesadzajmy! Firma najważniejsza! Widzę, że mi nie wierzycie. Ja wszystkie nasze wskaźniki, które są tak miażdżąco dobre i które ja puszczam w świat, to ja je otrzymuję od naszego księgowego. Idźcie i jego spytajcie!
Poszli.
- Mmmm... - księgowy zrobił niewyraźną minę. - No tak, wskaźniki na to by wskazywały, ale tak nie jest...
- Jak to: nie jest? - oburzył się Kubiak.
- No... Mamy taki program do rozliczeń... I ja wszystkie dane tam wpisuję... Ale... On nie przyjmuje strat... Ja do niego mogę wpisywać tylko wpłaty... A nie mogę wpisać żadnej wypłaty... On... Po prostu nie zatwierdza kwot ujemnych... Więc ja wpisuję tylko te dodatnie... A potem koryguję na papierze... Zresztą ja dobrze o tym pamiętam, ile i czego odjąć, żeby się zgadzało...
- Czy szef wie o tym? - zadał kluczowe pytanie tata Łukaszka.
- Myślę, że wie. Dobry szef powinien wiedzieć, co się dzieje w jego firmie. Tak, myślę, ze wie. Tylko nie mówcie mu tego! A jak już koniecznie chcecie mu powiedzieć, to nie mówcie, że to ja wam mówiłem!

Brak głosów

Komentarze

Powinien przecież wpaść jak tornado z pytaniem:
CZY JA WAM PŁACĘ ZA WYSTAWANIE W OKNIE?!
No, chyba że to było w ZUS...
Pozdrawiam:)

"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma

Vote up!
0
Vote down!
0
#194807