Czy Tusk czeka na powtórkę wyborów?
No i gruchnęła kuriozalna wiadomość że Pan Premier Tusk chce ze starym rządem jeszcze pociągnąć do stycznia (pierwsze strony dzisiejszych gazet). Rzekomo ze względu na prezydencję w unii, ale w te bajki to już nawet szeregowi członkowie P0 nie wierzą. Mówi się że o tym że Tusk coś knuje, że chce zyskać na czasie aby powyciągać posłów z innych partii.
Moim zdaniem najbardziej prawdopodobną wersją jest że Tusk po prostu czeka na unieważnienie wyborów i ich powtórkę. Przecież jeśli unieważnią wybory to cała praca z powołaniem rządu i tak poszła by na marne a Pan Premier jak wiadomo do przesadnie pracowitych nie należy tak więc unika tych zbędnych czynności. Po ca ma tworzyć rząd skoro wie że sąd najwyższy i tak unieważni wybory i nowe odbędą się n.p. w styczniu?
Ale jeśli powtórzone wybory to staje pytanie: PO CO? Przecież logicznie rzecz biorąc to wynik w powtórce będzie bardzo zbliżony do tego jaki mamy teraz albo co najwyżej może być tylko gorszy dla platformy. No bo w końcu drugi raz taka mobilizacja establishmentu III RP może nie być tak skuteczna a po drugie, będzie lament że rząd nawet wyborów nie umiał dobrze zorganizować. Ale tylko jeśli rozważa się normalne scenariusze. A co jeśli rozważy się nienormalne? Sprawa nabiera sensu jeśli jakąś sztuczką uda się doprowadzić do tego aby jedyna partia opozycyjna, czyli PiS, nie wystartowała w powtórzonych wyborach. A tu już pole manewru jest szerokie od delegalizacji do braku rejestracji przez PKW poprzez wszystkie inne sztuczki sądowo administracyjne. Ale najbardziej prawdopodobna jest delegalizacja, a to dla tego że na wiosnę tego roku ten wariant był bardzo szeroko i całkiem na serio dyskutowany w rządowych mediach. Konkretny plan delegalizacji mógł by wyglądać n.p. tak jak pisałem tu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1493 odsłony
Komentarze
Tusk, jak wiadomo, pała głęboką nienawiścią do ludzi, którzy
12 Października, 2011 - 18:25
odbierają mu urząd prezydenta - najpierw do Lecha Kaczyńskiego, a teraz zapewne do Bula. Red Bulla. Nie chciał jechać razem z Kaczyńskim do Katynia, bo zgodnie z protokołem musiałby ustąpić pierwszeństwa prezydentowi. Może nie chce stawać przed p.rezydentem by z jego rąk otrzymać nominację na premiera? Nie byłby to pierwszy polski polityk, któremu nadmiar władzy totalnie poprzestawiał w głowie, ale nikomu jeszcze nie odbiło tak bardzo, jak jemu.
Iranda
Iranda
Wątpie by mu tylko odbiło.
12 Października, 2011 - 19:08
To jest metoda!
Jeden z Pokolenia JPII