wizualizacja i frazeologia

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

I. Wstęp (jak zwykle - o sobie)

Przepraszam że będę bełkotał, ale jestem po wstrząsach i niestety nadal się trzęsę; może ze starości.

***

Kiedy wydarza się coś wstrząsającego, o czym chciałoby się porozmawiać, mój ostatni żyjący przyjaciel udaje się na ryby, co może mieć związek z jego długowiecznością, zaś na "Niepoprawnych" wybucha zazwyczaj radosny gwar.

Niezależnie od tego kto i z jakiego powodu zwołać tutaj potrafi "wszystkie ręce na pokład" (tzn. na klawiatury), zaczyna się emisja kolejnego odcinka ulubionej zabawy dezintegracyjnej "Pokaż agenta", w której wszyscy są podejrzani, nikomu nie wolno się do niczego przyznać, winnych nie ma, a niewinnych sukcesywnie się eliminuje.

Nie lubię tej zabawy, bo - jak już kiedyś wspominałem - chętnie porozmawiałbym z przeciwnikiem czy nawet wrogiem o tym, co nas różni i dzieli, a zwłaszcza o wątpliwościach, acz nie w takich warunkach, jak na Matejkowskiej "Bitwie pod Grunwaldem", gdzie trudno się zorientować, czyja to ręka albo noga.

Kiedy trwa bellum omnium contra omnes łatwiej oberwać po łbie albo polec, niż ustalić, o co chodzi; kiedy nie wiadomo czego się szuka, można znaleźć niejedno, ale nie wiadomo też, co się właściwie znalazło.

Niechętnie wyjaśniam, że mam na myśli "agentów", których obecność wśród bywalców społecznościowego, politycznego
portalu wydaje mi się naturalna; owszem, byłoby dziwne, gdyby w anonimowej i niesfornej gromadce kontestatorów nie było ani jednego nie-wolontariusza; łatwiej wyobrazić mi sobie sytuację odwrotną - w której byłbym oczywiście wyjątkiem.

***

Moja gotowość do sporu z przeciwnikiem czy (werbalnego) boju z wrogiem zależy od tego, o co chodzi : o co chodzi MNIE, bo to wiem na pewno i zazwyczaj wyjaśniam.

Nie jest tego wiele : chciałbym, żeby ktoś, kogo mogą zaciekawić myśli starego człowieka o fragmentach coraz bardziej otaczającej go rzeczywistości, mógł sobie je przeczytać, nie dociekając, w jakim celu zostały tutaj zaprezentowane i jakie to przyniosło korzyści autorowi.

Szkoda na to czasu : sam nie wiem, po co jeszcze piszę, nierzadko w pocie czoła, a w dodatku zupełnie za darmo; chyba pod wpływem postępującej demencji.

Może chodzi o tę jedną, jedyną korzyść, jakiej się mogę wyłącznie domyślać : o cierpienia "agentów", którzy muszą czytać moje teksty służbowo; parszywa robota..

Ale cierpienie, lepiej czy gorzej opłacone, też chyba może uszlachetniać ?

II. Wizualizacja i frazeologia (o nich)

Świat człowieka - bardzo audiowizualny, zwłaszcza dla osobników o słabym węchu i kiepskim smaku, starających niczego niepotrzebnie nie dotykać, żeby nie pozostawiać odcisków palców, daje się audiowizualizować jeszcze bardziej.

Obecnie jest tak zaudiowizualizowany, że postrzegać można go bez angażowania innych zmysłów niż wzrok i słuch które zupełnie do tego wystarczają, a komu słabną, może sobie nabyć okulary oraz/lub aparat słuchowy na targu albo w luksusowej placówce specjalistycznej, zależnie od swojej sytuacji majątkowej.

Wyposażenie każdego gospodarstwa domowego w telewizor i każdego osobnika naszego gatunku w osobisty sprzęt a/v stało się cywilizacyjnym standardem, więc władza musiała by chyba być głupia, żeby nie skorzystać z takiej okazji do utworzenia trwałej więzi z zasobami ludzkimi, którymi wprawdzie rozporządza, ale trochę się też ich obawia.

Trwałe audiowizualne więzi mają między innymi i tę zaletę, że ograniczają do minimum potrzebę bezpośrednich kontaktów : pozwalają zastąpić nieco ryzykowne sprzężenia zwrotne komunikatami masowymi, których emisja może być realizowana w innym "czasie rzeczywistym" niż nagranie, żeby władza mogła się spokojnie wyspać, pobiegać sobie po starannie strzeżonej łączce albo obejrzeć się sama w telewizji.

Wizualizowaniem komunikatów zajmują się specjaliści, dzięki którym cały świat mógł ujrzeć jak to samolot ucina skrzydłem drzewo i z półobrotu wali w ziemię, choć kamer przy tym akurat nie było, oglądać walki uliczne w dniu Święta Niepodległości tam, gdzie akurat kamery były, zamiast pochodu na trasie na którą akurat nie dotarły, albo zobaczyć jak wygląda wybuch trotylu a jak fasada gmachu Sejmu, zarejestrowane osobno, ale gwoli większej rzeczy porządku wyemitowane razem.

Frazeologia także znajduje się w dobrych rękach i tęgich głowach; starczyło kilkadziesiąt razy powtórzyć z głupawym uśmieszkiem przymiotnik "tacierzyński" żeby uporać się z anachronicznym ojcostwem; przymiotnik "pisowski", z pianą na gębie, z uniesioną brwią, albo z odętymi usteczkami, trzeba było powtarzać częściej, ale kiedy już uzyskał obecną kondensację emocjonalną może spokojnie zastępować wiele innych, od A(wanturniczy) do Z(brodniczy)- niczym w młodości Leszka Millera słówko-wytryszek "burżuazyjny".

Do liderów postępowych przemian należy niewątpliwie pan profesor Niesiołowski, który słownik ma niewyszukany, ale za to doskonałą pamięć; pozwalam tu sobie z uznaniem odnotować jego onegdajszy sukces - porównanie posła RP o nazwisku Macierewicz do prokuratora ZSRS o nazwisku Burdenko, który mógł umknąć uwadze młodszych, ale na mnie zrobił wstrząsające wrażenie; niniejszym oświadczam, że pana Stefana Niesiołowskiego nie da się porównać z nikim.

To, co zostało zwizualizowane i zwerbalizowane, mamy w głowach, a nad tymi głowami nie żadne "niebo gwiaździste", jeno Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, której jakiś diabeł powierzył za pośrednictwem innych państwowych organów myśli i uczucia Polaków.

W mojej starej głowie ten zaudiowizualizowany świat, to co widzę i słyszę, w żaden sposób się nie mieści, choć obwód czaszki mam duży (kapelusz, którego nie noszę, ma rozmiar 58).

Węch, smak i dotyk dostarczają po swojemu zróżnicowanych
ale przeważnie równie obrzydliwych dowodów, że ze światem dzieje się coś niedobrego; to co czuję, działa jak emetyk (a czuje to też - i pięknie wyśpiewał - pan Jan Pietrzak, który zmysły ma zdrowe).

Nie wiem ilu jest takich, walczących z mdłościami, co nie mogąc nijak strawić wszechobecnego paskudztwa czasem je gdzieś zwracają, ale szósty zmysł mówi mi, że sporo.

Czy wystarczy - nie wiem.

Kanały długo nie wytrzymają.

Szambo pęka.

Zbliża się listopad, a to niebezpieczna dla Polaków pora; przed Wszystkimi Świętymi będzie w telewizji Halloween.

Na razie jest jeszcze ciągle miesiąc oszczędności i mogę się do woli wstrząsać, trząść i otrząsać oglądając na "Niepoprawnych", tuż nad moim nazwiskiem, urodziwe buzie pana Durczoka albo pani Pochanke - albo to, co miał w miejscu przeznaczonym na twarz pan Wojewódzki zanim go dopadł jakiś telewidz.

Kiedyś znikną, i świat stanie się piękniejszy, ale czy lepszy, nie mam pewności.

A na reklamy nie narzekam, przeciwnie; jestem rad, że nie pojawiła się na nich pani marszałkini Nowicka albo pan wdowiec Jaruga, bo wówczas nie byłoby tego tekstu komu napisać, i nie mógłbym go zadedykować ulubionej Sekcji Naruszeń.

AT

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

no cóż - za mną nie idą moje ulubione porno gwiazdy (Redaktor Niepoprawnych sugerował,że tak być może)
Nie jest mi dane oglądać gołej dupy - za to mam jeszcze większą chujnię-

Stąd wracam do : "Rozmowy przy wycinaniu lasu"
http://www.youtube.com/watch?v=dDvCFAlYqew

"tak to jest na świecie, każdy chce coś powiedzieć, tylko prawie nikt nie zdąży"

Vote up!
2
Vote down!
-2
#387062

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Andrzej Tatkowski nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Nic a nic nie rozumiem, ale bardzo współczuję. AT

Vote up!
1
Vote down!
-3

Andrzej Tatkowski

#387133