a-a-a, kotki dwa

Pięknie się spisali umiłowani przywódcy poszczególnych ale i nieszczególnych części naszego narodu.

Mamy oto potężną koalicję debatantów, w tym paru kombatantów, z jednej strony, a z drugiej - garstkę lękliwych pisiorków, tak się obawiających kamer i reflektorów, że samemu panu Protasiewiczowi gotowe do uścisków ręce opadają.

Faktycznie, jak tu przyfastrygować takiemu, którego nie ma ?

Młodzieżówki płuczą gardła od dawna, w tajnej kancelarii zasłużeni polaryzatorzy sceny politycznej zgromadzili zapas Zwischenrufów i zaskakujących pytań, wizażystki ściągnięte z urlopów, pani Monisia po renowa- pardon, po regeneracji, Sekielski schudł i zczerniał (acz nie wyszlachetniał), Morozowskiemu z przepracowania mylą się pułapki (dziś tylko offset z ofsajdem, ale co będzie jutro ?).

Na razie szarpie się nogawki posła Hoffmana, któremu nasi dumni włościanie przekazali plon swego trudu, dotowanego ze środków unijnych, za pośrednictwem najsilniejszego chłopa (na pięciuset hektarach) wśród parlamentarzystów, noszącego dumne imię Eu-geniusz.

A w sejmie, jak w sejmie - oracje, narracje, frustracje i demonstracje; na chwilę wpadł pan premier, żeby powiedzieć co myśli, ale nie było tego wiele.

Wygląda na trochę wyczerpanego po tej debacie z Pawlakiem, a tu masz ci los, poseł Wziątek zabezpieczył harmonogram prekoalicyjnych ksiutów aż do końca września.

Pięć wieczorów piątkowych diabli wzięli..

***

Ja jestem zadowolony.

Nadrobię trochę zaległości w lekturze.