to idzie młodość !
Motto : "Co tak dudni, co tak grzmi ?"
Młoda nasza demokracja, zdobywszy w pierwszej połowie roku minionego bierne prawa wyborcze, pospiesznie wybrała sobie głowę, zaszła w nią, a następnie - w drugiej połowie roku bieżącego - powiła dwie Izby, z których jedna jest wprawdzie wyższa, ale za to mniejsza od tej niższej, wysokiej.
Gdy Izby się połączą (premiera za dwa tygodnie, szczegóły w prasie oraz czasopismach) stają się najwyższym organem naszej młodej demokracji,lecz bynajmniej nie jedynym, bo miłość obfite miewa owoce.
Nie wolno zapominać o głowie która najwyższym organem już jest (i dobrze jej z tym, bez dwóch zdań), ani o tym, też najwyższym, mnogim organie liczby nijakiej, o którym tyle wiadomo, że nie jest ono zawisłe, choć już niemłode.
Kto potrafi, może próbować zapomnieć o władzy noszącej tradycyjny numer porządkowy IV, mimo iż jest od młodej demokracji starsza; tworzą ją wprawdzie organy, ale ona sama nie jest żadnym organem, zwłaszcza najwyższym, skądże znowu, zaśby tam, no coś podobnego !?
Zapomnieć nie będzie jednak łatwo; wszak nasza młodziutka demokracja żyć bez tych organów nie potrafi, a zestarzeć się nie chce - i pewnie nie zdąży.
To nieważne; najważniejsza jest miłość, której prorokiem jest pan premier a boginią, jak wiadomo młodym i coraz bardziej wykształconym - Wenera.
Powiadają, że ów starożytny prototyp Barbie i pani Dody pod firmową nazwą Venus wyłonił się z morskich odmętów a powstał z piany morskiej.
Coś podobnego wydarzyło się i naszej młodej demokracji, która objawiła nam kreację pod nazwą "Ruch", wyłonioną z mętów a powstałą z szumowin, zgodnie z tymi awangardowymi tendencjami współczesnej skatologicznej kultury i sztuki, z których ambitna i kreatywna młodzież czerpie inspiracje, wzorce, a nawet normy.
Rezultat okazał się oszałamiający.
Eksplozja miłosnych uczuć ludzi najwrażliwszych, mających serca po lewej stronie, była tak gwałtowna, że niektórym obserwatorom zrobiło się w oczach ciemno, bo na widok pana Millera puszczającego perskie oko do pana Kwaśniewskiego byli równie nieprzygotowani jak na ksiuty pana Olejnika z panem Napieralskim, czy na rozdzierające serce, tętniące erotycznym napięciem westchnienia pana Józefa Oleksego.
Ci, którzy żywią i bronią, twarde chłopy, nieskore do ujawniania sekretów swoich serc, owładnięci zostali taką miłosną ochotą, że do końca roku nie trzeba będzie chyba dokonywać żadnych zmian w koalicyjnym rządzie; Platforma jest w końcu rodzaju żeńskiego, i to coraz bardziej.
Jeśli przyjaźń najwyższego, jednoosobowego organu naszej młodej demokracji z innymi jej organami, choćby niższymi, okaże się równie trwała, jak przyjaźń z najnowszą kreacją pana Piotra Tymochowicza (przez złośliwych zwaną podobno "Lepper II", co odnotowuję z należytym oburzeniem), może uda się postawić wreszcie przed Trybunałem Konstytucyjnym tego straszliwego Hannibala z Żoliborza, przed którym drży nie tylko Berlin, Moskwa i Paryż, ale nawet Tomasz Lis ?
Uderzą wtedy mocniej serduszka młodych zgredów z "Nowego Wspaniałego Świata" i rączki żuli z "Przekąsek i Zakąsek" na warszawskim Krakowskim - i usłyszymy głos, wołający : "Cel jest niczym, ruch - wszystkim !" albo : "Europa w ruchu !".
To idzie młodość, młodość - i śpiewa.
Biedne łabędzie..
Co z nimi będzie ?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 511 odsłon