o roli Millerów w historii

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Powszechnie znana i powtarzana przez wielu wykształconych a nawet mądrych obywateli opinia, iż historię tworzą ludzie, nie jest bynajmniej tak jednoznaczna jak mi się wydawało w latach mego dziecięctwa i wczesnej młodości, kiedy znałem (z lektury "Potopu") tylko jednego Millera, spod Częstochowy.

Potem, w miarę jak poznawałem innych Millerów, uświadamiać sobie zacząłem, że różnią ich nie tylko imiona, ale osobisty udział w tworzeniu historii.

Dziś wiem już, że tworzenie historii polega głównie na jej pisaniu, więc np. ś.p. Jan Nepomucen Miller będzie prędzej czy później przez nią zapomniany, jeżeli jeszcze nie jest, natomiast np. Leszek i Jerzy Millerowie (zbieżność nazwisk przypadkowa) zapisali się w niej albo zostali zapisani tak, że zapomniani nie będą.

Co będzie się pamiętać, zależy od tego, co się zapisze; wiele zależy od zapisujących.

Ale Leszek Miller, nazywany ongiś Kanclerzem, nie zostawi im całej roboty; próbuje ciekawą historię swego udziału w tworzeniu historii nadal tworzyć sam, czyli z kim się da.

Jego autobiografii spodziewać się jednakowoż nie należy, bo Leszek to nie to samo co Lech.

Jakkolwiek osobiście za Millerami, poza wdową Millerową, nie przepadam, przyglądam z ciekawością tej kreatywnej indywidualności, która pewnie niejednym jeszcze zdoła mnie zaskoczyć, bo nie skończy przecie jako związkowiec ?

Cokolwiek zamierza nam pokazać w przyszłą sobotę minister Sienkiewicz na platformie cyfrowej, zsocjalizować Leszka Millera nie zdoła, bo i nie ma takiej potrzeby.

***

W jakiejś encyklopedii znalazłem hasło "Zjawisko Millera"; piszą tam, że "polega na zwiększaniu się pojemności między wejściem a wyjściem".

Dalszy ciąg długiej definicji był na następnej stronicy, ale nie chciało mi się już przewracać kartki; tyle mi wystarczy.

Zbyt potężny zasięg ma to zjawisko.

AT.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

ma zapewne zastosowanie do person, tworzących historię.

Natomiast przy pisaniu historii wydaje mi się, że ma miejsce zjawisko odwrotne: mianowicie miedzy wejściem a wyjściem z archiwum, gdzie pierwsi bywają właśnie ci co potem piszą historie objętość się zmniejsza. Tak było np. po zakończeniu wojny, kiedy specjalne grupy NKWD z "naszej"a z drugiej strony np. 15 Armia amerykańska na wyścigi czyściły archiwa niemieckie, z czego profity ciągną po dzień dzisiejszy. Nasz czyściciel archiwów po 1989r prochu nie wymyślił. Kariery Millerów bywają skutkami takich działań.

cui bono

Vote up!
1
Vote down!
0

cui bono

#378870

Dziękuję za celny, cenny komentarz. Mam wrażenie że osobnicze zmiany objętości mogą istotnie przybierać charakter cykliczny (na co zwracają uwagę obserwatorzy karier politycznych takich ludzi lewicy jak Aleksander Kwaśniewski czy Ryszard Kalisz), ale nie jestem pewny, czy faza zwiększenia (czegokolwiek) musi być w każdym przypadku poprzedzona fazą zmniejszenia, bo znane są przypadki odwrotne, a bywa też, że to zmniejszone już urosnąć nie może albo nie zdąży.

Zastanawiam się, jaki może być podtekst pojawiającej się na tym portalu od pewnego czasu zachęty do pozbywania się złogów jelitowych, bo jest to przecież portal polityczny, skupiający ludzi dobrej woli roztropnie zatroskanych o dobro wspólne a nie o komfort tej czy innej jednostki (choćby nie było jej stać na hydrokolonoterapię).

Jeśli to sygnał że przychodzi czas na czyszczenie nie tylko archiwów, warto poświęcić nieco uwagi objętości i pojemności czyścicieli; może to być ważne dla historii. Bywało.

Pięknie Pana pozdrawiam - AT

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#378923