o letnim wieczorze

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Co robi schorowany staruszek w niedzielny, letni wieczór ?
Choć lato oficjalnie ogłoszą dopiero po pierwszej turze, ono nie czekało; wieczory bywają już nie letnie a gorące.
Jeśli nie trafi się ulewa z gradobiciem, oberwanie chmury, trąba powietrzna czy jakiś podobny kataklizm, którego trudno nie zauważyć, niejeden z polskich staruszków, miotany niepokojem o jutro, rzuca się porą wieczorową w ramiona pana redaktora Kreta, by zaznać pociechy meteorologicznej i poznać prawdę.
Decyzja, jaki podkoszulek przygotować na poniedziałek, może być dzięki TVP oparta na mocnych przesłankach. Dzięki, TVP!
*
Tak się zamyśliłem nad podobieństwami i odmiennościami osób i czynów pana Kreta i pana Lisa, że zapomniałem wyłączyć telewizor.
Tym sposobem dokonałem przerażającego odkrycia prawdziwego oblicza TVP, też przerażającego.
Mam nadzieję że Rada Etyki Mediów zajmie niezwłocznie stanowisko ostro i jednoznacznie potępiające karygodny fakt emisji przez pisowską TVP 1 ( w "prajmtajmie" ! ) reklamy ogórków, której główny bohater, tj. główny ogórek, ma rysy pana premiera, przewodniczącego rządzącej partii !
To hańba !
Liczę, że właściwe konsekwencje zostaną teraz wreszcie powyciągane aż do samego końca, gdy tylko p.o. prezydenta odrzuci sprawozdanie Rady odrzucone przez obu marszałków, w tym przez niego samego, bez niepotrzebnego czytania.
Moim zdaniem już można zaczynać.
Olga Lipińska wróciła; świetnie się nada na przewodniczącą Komisji Weryfikacyjnej. O standardy zadba Żakowski.
I uważajcie na te reklamy, żadnych, naruszających uczucia wyznawców, karykatur Proro - tj. Premiera !
*
Nie zdołałem jeszcze opanować dreszczy obrzydzenia, gdy
na małym ekranie pojawiła się dawno zapowiadana adaptacja
"Krótkiej rozprawy między Panem, Wójtem i Plebanem", wedle bardzo postępowych wzorców współczesnej sztuki teatralnej zupełnie w ostatniej chwili, czyli znienacka, zmieniona.
Nie wiadomo jaka była przyczyna objawienia się w roli Pana artysty, który od razu był w niej obsadzany ale z udziału w spektaklu, jak powszechnie było wiadomo, zrezygnował.
Być może wskutek obawy, że zmiennik wypadnie zbyt dobrze,
a być może dokładnie według planów kampanii promocyjnej,
ostatecznie to pan Bronisław Komorowski swą własną osobą
zareprezentował w spektaklu Władzę i uczynił to godnie.
W roli Wójta wystąpił zawodowy polski chłop Pawlak (choć niestety - Waldemar, ale takie dziś czasy), natomiast do roli Plebana zaangażowano młodzieńca Grzegorza - acz bez święceń, tak przepojonego żarliwą duchowością, tak się do rozmówców wdzięcznie i niewinnie uśmiechającego jaka cała polska lewica (A.D.2010 w granicach błędu statystycznego).
Kłopotliwą sytuację Jarosława Kaczyńskiego, który ustąpić musiał przed hrabiostwem, marszałkostwem i prezydenckością
Komorowskiego, choć pewnie by roli Pana sprostał, twórcy spektaklu rozwiązali po prostu genialnie. Mając czterech zamiast trzech bohaterów stworzyli dla tego, który miał być Panem, ale mu nie pozwolono, na Plebana się nie nadaje (w związku z podejrzeniami co do roli kotów w jego życiu),
a wykolegować Wójta jeszcze się dotąd nikomu nie udało, rolę jakby d'Artagnana -czwartego z Trzech Muszkieterów-Polskiego Inteligenta.
Jarosław Kaczyński roli sprostał.
Waldemar Pawlak nie zawiódł oczekiwań.
Młodzieniec Grzegorz podawał kwestie poprawnie, mimiką i gestem wzmacniając wrażenie, że rozumie to, o czym mówi -aż do swej kapitulacji przed atakiem rozjuszonego Pana.
Bronisław Komorowski nie grał roli Pana; był Panem, i to rzec można, całą gębą - gniewnie nadętą i pełną frazesów.
Zaimprowizowana w finale spirytystyczna robinsonada, gdy Komorowski ruga Napieralskiego za wybaczenie Kaczyńskiemu zbrodni popełnionej przez Ziobrę i PiS na ś.p. Blidzie nieraz pewnie zabawi biesiadujących w tym czy innym domku myśliwych, po nagonce czy zasadzce lubiących powspominać.

Po spektaklu zaczęło mi coś dzwonić w prawym uchu (na lewe już od dawna nie słyszę).
Wsłuchałem się uważniej : były to dźwięki starej pieśni myśliwskiej : "Pojedziemy na łów" - ale chyba przegapiłem początek, bo wyraźnie słyszałem już tylko tekst ostatniej zwrotki : "A teraz się będziem dzielić, będziem dzielić, towarzyszu mój..".
Kto dzwonił, nie mam pojęcia.

Brak głosów

Komentarze

mając nadzieję, że psyche wpłynie na somę po 20 czerwca br.             

Na dolegliwości uszne polecam aparat (pod)słuchowy, którego koszty na pewno zrefunduje NFZ po złożeniu wniosku do prokuratury o jego przydział.

Mnie osobiście najbardziej podobał sie wójt, który w zasadzie popieral wszystkie wnioski muszkietera, oprócz robienia belką - widać inną szkołę fechtunku.

Rozczulający był ten, którego obsadzilłeś w roli plebana bez duszy kiedy rzucił sie do mikrofonu protestując przeciw ochydzie IV RP i usiłując odebrac głosy slusznie należne panu, za co ten zrewanżował mu się natychmiast świętą blidą, o którą upomnieć się winny był przecież duchowny.

TVP (nie myslę, że pod wpływem należnych zmian w KRRiT) urządziła scenografie i scenopis, ktory nie mógł zaszkodzić zadnemu z aktorów i dawał małe szanse na swobodna interpretacje.

Nie zaszkodziło mi oglądanie tego ani nie pomogło w zmianie decyzji głosowania na Jaroslawa, przy czym starczo obstaję.

Jeszcze raz życzę zdrowia i pogody

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#65383