notki marginalne
Bardzo ważny tekst pani Barbary Fedyszak-Radziejowskiej w dzisiejszym "Naszym Dzienniku" powinien przeczytać z uwagą każdy polski wyborca.
Na zrozumienie treści i wyciągnięcie wniosków trzy tygodnie, mam nadzieję, wystarczą nie tylko absolwentom Wieczorowych Uniwersytetów Marksizmu-Leninizmu ale i wychowankom studiów "dziennych" na niektórych innych uniwersytetach.
Ludzie mniej wykształceni mają mniej czasu na myślenie, więc myślą szybciej, a ciemne masy wiedzą swoje, już od dawna, bez czytania.
Do wyborów zostało dwadzieścia jeden dni.
Chodźcie z nami !
***
Pan Stanisław Michalkiewicz siedzi sobie w tej Kanadzie, co niegdyś pachniała żywicą i narzeka na tamtejszy klimat, bo to mu za zimno, to znów za gorąco, a przy okazji jakby mimochodem napomyka o pożytkach z upuszczania krwi, choćby Scyzorykiem, zapewne mając na myśli jakiś zaścianek.
Mamy dziś akurat 72.rocznicę dnia, kiedy bohaterska Armia Czerwona zaczęła - nie bez upuszczania krwi - oswobadzać bratnie narody Białorusi i Ukrainy od polskich zaścianków, co zakończyło się sukcesem; już od dawna ich tam nie ma.
Tu, gdzie z resztek Przedmurza sklecono Ścianę Wschodnią, zaczyna się Europa bez zaścianków i bez "Scyzoryków".
Polskich zaścianków szukać by teraz trzeba aż na Litwie, ale pan minister Sikorski nie ma jakoś do tego głowy a pan prezydent Komorowski, który tam, nie bez kordelasa, bywał i bywa, bardziej się interesuje dworami niż zaściankami.
Pan redaktor Michalkiewicz mógł się oczywiście posłużyć przenośnią - bo z odpowiedniej perspektywy cała Polska może się jawić jako zaścianek znajdujący się pod ścianą (czy postawiony, czy leżący, to już mniej istotne).
Ostatnio zarejestrowane przypadki upuszczania krwi w Łodzi
czy na Krakowskim Przedmieściu nie wydają się potwierdzać opinii, jakoby zabieg taki wywierał dobroczynny wpływ na cokolwiek i kogokolwiek; być może krwi upuszczano za mało, z całą pewnością była niewłaściwa, ale znowu przybyło nam "rachunków krzywd", których "obca dłoń nie przekreśli"
i płacić je będziemy musieli, jak zwykle, wszyscy.
Ze względu na niską dziś cenę polskiej krwi i notoryczną nieściągalność należności za jej przelewanie narastających co najmniej od czasu Odsieczy Wiedeńskiej, nie wydają mi się racjonalne jakiekolwiek działania propodażowe.
Ani takie, jak "profesjonalizacja" współczesnych potomków
polskich rycerzy i ciurów, ani takie, które mogą służyć ograniczeniu populacji międzymocarstwowego kondominium systemem gospodarczym, przy użyciu środków własnych.
Racjonalna, z nieco innego punktu widzenia, jest natomiast oczywiście amputacja obumierającej tkanki albo narządu dla ratowania organizmu - raczej skalpelem niż "Scyzorykiem".
Próba posłużenia się w tym celu kartką wyborczą jest może naiwna, ale warto ją podjąć, nim stanie się nieodzowne zastosowanie metody inwazyjnej i przeprowadzenie krwawego zabiegu chirurgicznego na organizmie Rzeczypospolitej.
Nie wiemy wszak, kto będzie wówczas operował, czym, i po co.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 815 odsłon