kwartet pięcioosobowy
Żeby nieco odpocząć od idyllicznego błogostanu, od postępu i rozwoju oraz szczęścia, zdrowia i pomyślności, otaczających nas zewsząd na naszej zielonej wyspie, dobrze jest od czasu do czasu nieco się poumartwiać.
Odrobina cierpienia dodaje smaku ludzkiej egzystencji - byle nie wpaść przesadę, bo masochistów, biczowników, płaczek i cierpiętników mamy już dość (tak jak prawie wszystkiego).
Cierpienie, odpowiednio używane, uszlachetnia.
Wobec fizycznej niemożności zapewnienia każdemu miejsca w kryminale czy zakładzie poprawczym opiekuńcze państwo na razie uszlachetnia nas w naszych domach rodzinnych, głównie za pośrednictwem rozmaitych kanałów telewizji, harmonijnie współrealizujących misję : "Dla każdego coś przykrego".
Wybór jest bogaty - od transmisji sportowych po transmisje prac komisji śledczych, dla Napieralskiego, Senyszyn, Tarasa itp. transmisje z Watykanu i Łagiewnik, dla PiSu - TVN 24, dla Niesiołowskiego i Michnika - TV TRWAM, a Lis & Olejnik - dla wszystkich.
Jest się czym uszlachetniać.
*
Pamiętam czasy, gdy konferencje prasowe niezapomnianego ministra Urbana (który nie musi pilnować cudzych posesji, bo ma własne) gromadziły były przed telewizorami zarówno wielomilionową rzeszę członków NSZZ "Solidarność" jak też wielomilionową, ale mniej liczną rzeszę członków PZPR i jej stronnictw sojuszniczych.
Część telewidowni stanowili członkowie podwójni, jeśli tak rzec można, ale i tak było nas w sumie sporo, a wszystkich
ożywiały silne, choć niekoniecznie identyczne, negatywne emocje, zaś członkami podwójnymi dodatkowo miotały uczucia sprzeczne oraz wewnętrzne rozterki o których dzisiaj taki Władek Frasyniuk na przykład, czy inny Celiński, zupełnie już nie pamięta (mają inne, choć nie całkiem świeże).
To, co istotne : Polacy stanowili w owe wtorki wspólnotę, której zwornikiem był Jerzy Urban - i chociaż właśnie jedność moralno-polityczna ustąpiła miejsca polaryzacji, to coś nas przecie silnie łączyło : przekonanie, że Urban to kawał skurwysyna, i ciekawość, co ten skurwysyn nowego tym razem wymyślił, ku radości jednych, nielicznych, oraz oburzeniu dominującej reszty.
Obojętnych wówczas, jak mi się zdaje, nie było.
Szlachetnieliśmy - albo tak się nam wydawało.
*
Odkrycie, że demonstrowanie cynizmu i bezczelnej arogancji
jest znacznie efektywniejsze propagandowo niż lakierowana reklama ("propaganda sukcesu"), nie zostało zmarnowane.
Nie chce mi się przywoływać żadnych porównań, każdy widzi postępy "urbanizacji" Polski i sukcesy wychowanków takich mistrzów, jak pan Piotr Tymochowicz na przykład, a także medialne kariery gwiazd "agresywnego dziennikarstwa".
"Co będzie z tą Polską", nie jest jasne, ale że "to coś, co nas podnieca, to się nazywa kasa" jest jaśniejsze niż włosy Moniki Olejnik czy oczy Anity Werner.
Albowiem w dziedzinie opakowań postęp jest niewątpliwy, bywają fascynujące; wówczas należy zachować ostrożność i skonsultować się, niekoniecznie z lekarzem lub farmaceutą,
raczej już z toksykologiem - albo z egzorcystą.
*
Skonstatowawszy, że nadal używam języka nienawiści oraz podgrzewam tę temperaturę którą pan prezydent chce obniżyć i właśnie szuka na to sposobu (mam nadzieję, że nie w tym celu udał się do Rumunii z którą wszak już nie graniczymy)
zatem stwierdziwszy, że mi jakoś za wesoło, zadałem sobie surową, uszlachetniającą pokutę.
Obejrzałem wczorajszy program pana redaktora Tomasza Lisa z udziałem jednej pani - Julii Pitery, oraz trzech panów - Jacka Kurskiego, Tomasza Nałęcza i Adama Hofmana, z pokorą grzesznika, próbującego wkroczyć na drogę poprawy.
Niestety, mimo doznanych cierpień, katharsis osiągnąć nie zdołałem - co gorsza, muszę jeszcze trochę dogrzeszyć, bo z nadciśnieniem tętniczym żartów nie ma. To nie talk-show.
Pięcioosobowy kwartet - pięcioosobowy, bo dyrygent nie ograniczał się bynajmniej do dyrygowania - okazał się zbyt okazjonalny, jak na moje możliwości odbioru.
Cierpieć przywykłem; tortury znoszę źle. Nie znoszę ich, mówiąc szczerze - i wcale mnie nie uszlachetniają.
Rozumiem, że obok uczuć wzniosłych, na przykład wstrętu do powtarzanych przez Jarosława Kaczyńskiego kłamstw czy też awersji wobec jego notorycznie brutalnego języka, wrażliwa pani Pitera doznaje także uczuć mniej wysublimowanych, jak na przykład lęk przed pobiciem albo zgoła zamordowaniem.
Rozumiem, że wrażliwy lewicowo intelektualista Nałęcz po zgoleniu zarostu pozbył się niektórych zahamowań z okresu politycznego dojrzewania i w obronie dobrego imienia oraz czci swego chlebodawcy gotów jest go okryć tak, jak córka Juranda ze Spychowa (Danuśka jej było) okryła na szafocie Zbyszka z Bogdańca, choćby i trzeba było rzucić kilimkiem,
bo o nałęczkę dziś trudno.
Rozumiem że subtelny i wytworny Petroniusz z Zielonej Góry
nie pamięta, jak goście jego programu, usadzeni za plecami kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej, masakrowali przy pomocy brutalnego chamstwa każdą jego próbę wypowiedzi - i że w związku z czym czuje się nadal arbitrem elegantiarum polskiej klasy politycznej, uprawnionym do ubolewania nad fi donc ! pisowskimi obyczajami i - fuj - językiem, gdyż doprawdy, niczym bardziej się nie brzydzi. No niczym.
Po co Adam Hofman i Jacek Kurski przyszli do programu pana redaktora Tomasza Lisa - nie rozumiem. Współczuję.
Ale też, oczywiście, dziękuję, bo coś niecoś udało mi się jednak dosłyszeć nawet poprzez kocią muzykę finału, bo zapamiętam sobie uśmiech profesora Nałęcza, który mi się skojarzył z Kotem z Cheshire, bo usłyszałem też, nie bez lekkiego zdumienia, jak minister Pitera błędnie wymówiła importowany - niełatwy, ale doprawdy nie obowiązujący - przysłówek "permanentnie".
Można jeszcze u nas mówić po polsku, droga pani minister : nieustannie, to bardzo ładne słowo - i wiele ma trafnych zastosowań, gdy opisać chcemy publiczną działalność czy sposób werbalnej ekspresji jakiegoś, powiedzmy, polityka.
Aż mnie język swędzi, żeby podać przykłady, ale wolę się ugryźć, żeby nie rozgniewać, broń Boże, pana prezydenta.
Ciekawe, czy znalazł w tej Rumunii sposób na obniżenie temperatury..
Redaktorowi Lisowi się nie udało.
A mimo tego - nie da się ukryć, robi się coraz zimniej.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2461 odsłon
Komentarze
Re: kwartet pięcioosobowy
26 Października, 2010 - 17:44
"Po co Adam Hofman i Jacek Kurski przyszli do programu pana redaktora Tomasza Lisa - nie rozumiem."
dla jaj - Szanowny Panie Andrzeju
- jestem zniesmaczony PAX-owskim felietonem.
Manieryzm - Trudno
26 Października, 2010 - 18:48
Manieryzm -
Trudno uzasadnić bez wdepnięcia w sofistyke.
Pozdrawiam
Re: Manieryzm - Trudno
26 Października, 2010 - 20:52
Zazwyczaj nie wdaję się w wymianę myśli z komentatorami - ba, jak ostatni cham zostawiam bez podziękowania miłe ich uwagi -
ale tym razem odezwałem się do druha, bo powody były dwa : po pierwsze, nie rozumiałem tekstu przysłanego do mnie, po drugie byłem przejęty informacją, że mój tekst (jak się domyślałem) druha zniesmaczył - i spragniony szczegółów, umożliwiających uniknięcie w przyszłości podobnych niedopatrzeń czy błędów.
Teraz będę potrzebował trochę czasu na rozważania, czy i jaka jest różnica między manieryzmem a PAX-owskością; problem nie należy do łatwych, jak mi się wstępnie wydaje, zatem proszę, by druh na razie w nic nie wdeptywał i zawiadamiam uprzejmie, że z oczekiwania na "uzasadnienie" czy cokolwiek podobnego rezygnuję, dopóki sam się z dylematem jakoś nie uporam.
Czuwaj !
A. T.
Andrzej Tatkowski
- Trudno
26 Października, 2010 - 21:12
Szanowny Panie.
"Zazwyczaj nie wdaję się -" fakt, nie jest to budujące patrząc ogólnie.
" ale tym razem odezwałem się -" z czego jestem wielce kontent.
Bo moim celem była -Prowokacja.
"między manieryzmem a PAX-owskością" - ogólne wrażenie użyte pobieżnie w celu wywołania reakcji.
Słuszna uwaga.
wdeptywanie naszym sportem narodowym - się staje się.
Podrzucony problem; manieryzmu w PAX-owskiej działalności nie na moją głowkę -
Pozdrawiam w oczekiwaniu na Pańskie "słoneczne wypowiedzi"
Jestem- Możesz plwać -
26 Października, 2010 - 18:50
Jestem-
Możesz plwać -
sprostowanie
26 Października, 2010 - 20:00
W oryginale było "Nie ma druha Borucha"
zib1
Pozdrowienia
zib1
Re: sprostowanie
26 Października, 2010 - 20:31
Wiem. Dlatego właśnie zadałem pytanie ?
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Wycieczka edukacyjna Bronka
26 Października, 2010 - 18:01
Panie Andrzeju, cóż to za pytanie : po co pan płezydent udał się do Rumuni ?.
To oczywiste. Udał sie prostą droga do Transylwani po naukę, czerpać całymi garściami doświadczenia od najsłynniejszego krwiopijcy księcia Drakuli (wszak Bronisław to tez szlachcic). Ani chybi, jak zacznie po powrocie poddanych zakuwać w dyby, nadziwać na pal, obcinać uszy i genitalia (aaaułć), wieszać podtapiać i wyrywać paznokcie a niepoprawnym to pewnie i krew wypije.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
esteticznie
26 Października, 2010 - 18:45
"Albowiem w dziedzinie opakowań postęp jest niewątpliwy, bywają fascynujące; wówczas należy zachować ostrożność i skonsultować się, niekoniecznie z lekarzem lub farmaceutą,
raczej już z toksykologiem - albo z egzorcystą."
o to, to! dobre!
Pozdrawiam
naprawdę dobry tekst, Andrzeju!
26 Października, 2010 - 19:40
Czytałem z przyjemnością.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
re:Andrzej Tatkowski, popatrzyłam na chwilkę
26 Października, 2010 - 22:30
nie chce lisowi chytrusowi napędzać oglądalności, szuja stronniczy jak cholera, nawet promując się z hanką na 40 leciu TVP2 w krótkim wywiadzie oczywiście dowalił PiS.....10
Marika
Harcerza Pan, Panie Andrzeju...
26 Października, 2010 - 23:17
zrozumie dopiero po dłuższym czasie...
ale na pewno w pozytywnym odbiorze ...
... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...
Lisia nora
27 Października, 2010 - 08:57
Dziwię się przedstaicielom PiS-u, że zaszycają swoją obecnością tą zatęchłą lisią norę, z której na kilometr cuchnie komuszym piżmem.
Najrozsądniejsza reakcją na takie zaproszenia jest totalny bojkot obecności i oglądalności.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Trudno się nie zgodzić.
27 Października, 2010 - 09:23
Na zaproszenia Lisa, MO i innych "zaprzyjaźnionych" są tylko dwa warianty: albo wysyłać tych, którzy sobie świetnie radzą albo nie chodzić wcale.
Widziałam kiedyś w FORUM Macierewicza w starciu z bodaj z Halickim z PO. Przyjemnie było popatrzeć jak Halickiego zatyka i się jąka "na scenie".