- KTO TAM ??!

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Dawno, dawno temu typowa odpowiedź na to typowe pytanie, dobiegające zza zamkniętych drzwi, brzmiała : "SWÓJ".

I ten, kto mógł się przedstawić jako listonosz, dozorca czy wujek Józek, i taki co przedstawiać się nie chciał, i taki, co tego nie potrafił, słowem - prawie wszyscy używali owego jednosylabowego zaimka jako otwierającego większość domowych sezamów zaklęcia i - excusez le mot - identyfikatora.

Z czasem stał się on tak uniwersalny, że zawodny; pojawiła się więc konieczność przedziurawiania drzwi w sposób umożliwiający wzrokową weryfikację "SWOJEGO" przez tzw. "judasza" - a do czego doprowadził dalszy postęp i rozwój inwigi- tj. cywilizacji nie będę tu opowiadał, bo trwa.

Utrata praktycznej przydatności zaimka "SWÓJ" jako odzewu na hasło "kto tam ?" mogła być spowodowana tym, że jest to zaimek dzierżawczy, a ten typ zaimków - jak wszystko, co wiąże się z prawem własności czy stanem posiadania - to materia wyjątkowo delikatna i wrażliwa.

O wiele praktyczniejszym rozwiązaniem jest umieszczenie w widocznym miejscu napisu "OBCYM WSTĘP WZBRONIONY", który w ogóle nie zawiera żadnych zaimków. Wystarczy wtedy ubrany na czarno osiłek, umiejący mówić "Ja pana nie znam", żeby tak chroniony obiekt dostępny był tylko dla swoich.

Rozważania nad treścią zaimka "SWÓJ" należałoby wesprzeć paroma przykładami z życia, ale to ryzykowne, bo nawet określenie "swój chłop" może dziś wzbudzić domniemanie popełnienia czynu zabronionego jeśli zainteresuje jakąś babę ze "środowisk genderowych". Nieszczęśni prokuratorzy są dziś - nie tylko zresztą w tej materii - doprawdy zbyt zdezorientowani, żeby nie wszcząć, na wszelki wypadek, postępowania wyjaśniającego, co nie wyklucza zastosowania środków zapobiegawczych w postaci tymczasowego zatrzymania na czas nieokreślony.
(Ależ te media wzbogacają człowiekowi stylistykę !).

Myślałem o przykładach z parlamentu, bo jest to miejsce spotkań takich obywateli, którzy mają tam swoje miejsca dzięki umieszczeniu ich nazwisk na odpowiednich miejscach list wyborczych przez liderów ich partii oraz dzięki głosom oddanym na nich w różnych miejscach przez wyborców.

Posłowie są więc w Sejmie u siebie i na ewentualne pytanie "KTO TAM ?" każdy może odpowiedzieć "SWÓJ" ponieważ ma po temu mandat posła Rzeczypospolitej.

Zdarzyło się jednak niedawno, że dwa takie mandaty zostały
"wygaszone" - i w związku z tym dwaj wybrańcy suwerena, w których suweren pokładał pewne nadzieje na naprawę swojej Rzeczypospolitej, nie mogą niczego próbować naprawiać, bo ówczesny pan marszałek nazwiskiem Schetyna dostrzegł racje przemawiające przeciwko ich obecności wśród tych, którzy mogliby się w towarzystwie byłych prokuratorów poczuć nieswojo - a są wszak w Sejmie jak najbardziej u siebie.

Oznacza to, że w skład Pierwszej władzy wchodzić mogą wyłącznie obywatele, którzy na pytanie "KTO TAM ?" udzielą odpowiedzi "SWÓJ", i będzie to odpowiedź zgodna z prawdą.

Sejm nie jest jednak lożą masońską - w każdym razie nie cały; jego obrady są jawne i czasem, gdy jest akurat taka potrzeba, bywają nawet transmitowane w środkach masowego przekazu, a na galerii gości tam to szkolna dziatwa, to weterani pracy, to jakaś mniejszość, która chce sobie coś stamtąd poobserwować.

Zdarzyło się niedawno, że pani marszałek odmówiła zgody na obserwowanie przez pięciu delegatów związku zawodowego sejmowych obrad nad wnioskiem obywatelskim, podpisanym przez dwa miliony związkowców, i że owa reprezentacja nie została do siedziby parlamentu wpuszczona.

Oznacza to, że obywatel czynnie zaangażowany w działalność publiczną może czuć się u siebie (i odpowiadać zgodnie z prawdą "SWÓJ" na pytanie "KTO TAM") nie zawsze, i nie wszędzie w "przestrzeni publicznej" jego Rzeczypospolitej.

Zaimek dzierżawczy "swój" nie musi oczywiście odnosić się do przynależności wspólnotowej - identyfikacji z rasą, narodem, regionem czy rodziną, partią czy inną wspólnotą interesów, bo zawiera też treść bardzo osobistą : każdy ma swój rozum, swój życiorys, swój brzuch - i sam jest swój.

Choć głosowaniach parlamentarnych każdy poseł oddaje swój głos, w debatach wyraża swoją opinię albo prezentuje swoje wątpliwości, a gdy izba opustoszeje przedstawić może swoje oświadczenie, są to z reguły akty partyjnej subordynacji, bo nie po to liderzy umieszczają nazwiska kandydatów na miejscach mandatowych, żeby poseł po wyborze przemawiać zaczynał własnym głosem.

Od czasu jak polityka stała się intratnym zawodem może dochodzić do takich ekscesów chyba wyłącznie w przypadku zmiany subordynacji czy obediencji, o co nietrudno w czasach gdy zmiana płci czy wyznania nie robi większego wrażenia niż zmiana tekstu stenogramu z obrad sejmowych.

Wynika stąd, że poseł może być swój tylko w pewnej mierze.

Sądzę, że suweren powinien się nieco mniej interesować np.
sposobem eksploatowania przez danego przedstawiciela klasy politycznej pośladków, które ten słusznie uważa za swoje, a także ewentualnie innych, natomiast baczniej sprawdzać, co oznacza w istocie jego odpowiedź "SWÓJ", i do kogo jest ona, w istocie, zaadresowana.

Tu i tam przebąkują o wcześniejszych wyborach, wypadałoby więc doprecyzować wiedzę o tym, kto jest czyj, i w jakim stopniu, zanim na wszystkich szczeblach trójwładzy zmienią się, by domykać, co jeszcze niedomknięte, sami swoi.

Ile tam który z nich uzbierał tego swojego, po które się kiedyś zeszli, chyba da się policzyć - a kto wie, może nawet podzielić.

Brak głosów

Komentarze

A we wcale nie tak zamierzchłych czasach funkcjonował jeszcze inny dialog "zza drzwi":

- puk, puk
- kto tam?
- harcerze!
- nie wierzę
- otwieraj chamie ZOMO nie kłamie!

i tak to, powolutku historia zatacza koło... A w przypadku takiego np. Piotra Staruchowicza już zatoczyła i robi kolejną "okrętkę".

pozdr...
/benjamin

Vote up!
0
Vote down!
0
#276607

Byli i tacy swoi, co po polsku znali tylko odpowiedż ,,partyzanci". Dziś mogli by ich w żarcie zastąpić właściciele mediów:
- Otwieraj!
- kto tam?
- Polscy właściciele mediów.
- a ilu was jest?
- Yyy...Fünfundzwanzig.

Vote up!
0
Vote down!
0
#276626