danse macabre
Zostało jeszcze trochę czasu do mięsopustu, trwa karnawał i rozmaite pląsają nam przed oczami gwiazdy i gwiazdki; czasem kozaka z przytupem i prysiudami, czasem znów po staropolsku, chodzonego, ale zdarza się i kankan na stoliku, i chocholi taniec wokół okrągłego stołu, i taniec na rurze, i pogo-pogo, a w potrzebie, oczywiście, tradycyjny danse macabre a la polonaise.
Dziennikarze świetnie wiedzą, jak ożywia atmosferę debaty publicznej świeży nieboszczyk, choćby pojedyńczy, zatem kiedy opatrzył się nieco telewidzom ciężko ranny rajdowiec i kalekie od urodzenia (albo okaleczone nieco później) dzieci, kiedy zawodzą leniwi Egipcjanie i jakoś nie dochodzi do tak długo oczekiwanej krwawej masakry w Kairze (cóż by to była za transmisja !) a na wyczerpaniu są nawet materiały opera- to jest reportaże pokazujące koty i psy okaleczone, skatowane lub zdechłe, z radością skorzystali z okazji, jaka przytrafiła się w czwartkowy wieczór.
Niegdyś, dawno, dawno temu, kiedy pani Senyszyn nazywała się inaczej a Donald Tusk jr uczył się wymawiać niektóre spółgłoski, czwartkowe wieczory spędzała ówczesna elita -to znaczy posiadacze telewizorów - na oglądaniu wraz z premierem Cyrankiewiczem i towarzyszem Gomułką (którzy też mieli telewizory), programów Teatru Sensacji i Fantastyki "Kobra" albo filmów o treści kryminalnej; czwartek był bowiem w raczkującej TVP jedynym Dniem Zbrodni, albo choć Przestępstwa i tylko wtedy obywatel mógł się zetknąć z bezprawiem - a popatrzeć na zbrodniarza czy przestępcę (z należytym, ma się rozumieć, wstrętem) lubi każdy, jeśli mu to osobiście niczym nie grozi.
Teraz to się zmieniło i czwartek - nie cały, ale ze dwie wieczorne godzinki - można by było ogłosić dla odmiany czasem prawa i sprawiedliwości, ale nie spodziewam się tego nawet po wyborczej klęsce Platformy Obywatelskiej, którą wieszczą optymiści, bo telewizja jest już zupełnie niezależna, a bez zbrodniarzy i przestępców, zboczeńców, zwyrodnialców i kalek wszelkiego rodzaju - fizycznych, psychicznych i moralnych - nie miałaby "oglądalności"; normalnych ludzi nikt oglądać nie chce, bo są tak nudni, jak zwyczajne życie za średnią pensję w wolnym kraju (mam na myśli Szwecję, ale może być Australia).
Coś jednak pozostało w świadomości, a może podświadomości, starszej generacji ludzi mediów, bo traktują czwartkowy wieczór nie bez jakowychś resentymentów, zakorzenionych w epoce "Kobry" - bo jak inaczej wytłumaczyć zaproszenie do wyjątkowo popularnego (mniejsza o to, czy wśród obywateli normalnych, czy innych) programu "Kropka nad i" posłanki euro i profesorki belwederskiej, pani Joanny Senyszyn, która właśnie pracuje nad numerem kabaretowym w świeckiej szopce (emisja niebawem)?
Nagły zgon jednego z kościelnych hierarchów, jakkolwiek by on był atrakcyjny - a przecież nie było to ani wydarzenie lotnicze, ani kraksa samochodu - wystarczył, by pozbawić zaproszoną zarówno możliwości zabrania głosu, jak szansy zademonstrowania efektownego uzębienia, nie mówiąc o znawstwie problematyki - w tym przypadku eklezjologicznej,
którą, jak pamiętają najodporniejsi telewidzowie, posłanka euro zajmuje się z pasją od lat.
Horror i makabra okazały się ważniejsze, zatem przez cały wieczór, nie bacząc na to, że państwo mamy świeckie oraz oddzielone od Kościoła, oglądaliśmy wypowiedzi autorytetów duchownych oraz niekonsekrowanych o Tym, który odszedł nagle ze świata widzialnego, więc ani bronić się już nie może, ani niczego wyjaśniać czy dementować, zwłaszcza że zarówno pani redaktor Monika jak pan redaktor Adam wiedzą o Nim wszystko.
Nie dowiedzieliśmy się jednak, niestety, jak postać ś.p. Arcybiskupa Metropolity ocenia pani Joanna Senyszyn - i mnie osobiście trochę tego brakuje, bo ciekawy jestem nie tego, co pani profesorka myśli, ale tego, co mówi.
Ktoś w końcu musi postawić kropkę nad i, stwierdzając wyraźnie, że w polskiej rzeczywistości nie ma miejsca dla rozpolitykowanych klechów w rodzaju Ojca Tadeusza Rydzyka,
naruszającego spokój ludu Bożego w okresie implementacji norm europejskich, budowania przyjaznych stosunków oraz odsłaniania trudnych prawd historycznych i aktualnych, na przykład o katastrofalnym stanie państwa po rządach PiS.
Skoro odchodzą mądrzy i odpowiedzialni duszpasterze ludu - może prostego, a może trochę pogiętego - trzeba dokonać kasacji zakonu redemptorystów i konfiskaty jego dóbr na rzecz skarbu państwa, za czym powiernictwo "Agory" czy Stowarzyszenia "Ordynacka" zagwarantuje poprawę finansów publicznych i właściwą realizację ważnych misji.
Mam nadzieję, że krocząca śmiało po władzę lewica zgłosi w tej sprawie stosowną inicjatywę.
Sprawa staje się pilna, bo kwiecień niedaleko, zaś w maju
Sługa Boży z dalekiego kraju ma być wyniesiony na ołtarze; potem może być za późno.
Cóż by o nas powiedziano w świecie, gdyby Polska stała się - jak była przez wieki - państwem wyznaniowym ?
No, ale na razie bal trwa, wszystkie pary tańczą i trzeba
tylko pamiętać, żeby nie przegapić Tłustego Czwartku, bo tradycja - wiadomo, rzecz święta.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 606 odsłon