Abstrakcyjny konkret

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

W słotny poniedziałkowy poranek red. Gałczyńska Magdalena dokonała w obecności trojga świadków ważnego odkrycia : stwierdziła, iż prezes największej partii opozycyjnej jest instytucją publiczną.
Rozmowa w TVP Info dotyczyła podawania ręki (czy raczej jej "niepodawania", jak się teraz idiotycznie pisze, zaś tok narracji zmierzał do oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego o godzenie w porządek prawny Rzeczypospolitej i wszczęcia przez właściwe organa procedury delegalizacyjnej "Prawa i Sprawiedliwości" jako groźnej organizacji przestępczej.
Trochę mnie niepokoi tendencja - wyraźnie posoborowa - do przypisywania zaniechaniu takiego samego znaczenia, jakie miały dawniej zła myśl, zła mowa i zły uczynek.
Złe myśli zostawiają ślady na twarzy, złe słowa słychać - a czasem i widać, podobnie jak złe czyny, ale nieobecność, milczenie albo powstrzymanie się od jakiegoś działania (np. podawania ręki), to dość abstrakcyjny konkret, że

sobie pozwolę na wałęsizm.
Nieobecność Jarosława Kaczyńskiego bywa wymowna, podobnie jak jego milczenie, ale teza, iż jego prawica, zawieszona w powietrzu lub umieszczona w kieszeni, wstrząsnąć może fundamentami totalitarnej dyktatury, instalowanej jakże sprawnie przez "ludzi Platformy", wydaje się mylna.
Zwłaszcza że nie jest to bynajmniej "prawica",lecz prawica Jarosława Kaczyńskiego.

Odmowa podania ręki jest może zniewagą, ale mniej dotkliwą niż, na ten przykład, oplucie, albo kopniak w dupę (takie rzeczy zdarzyć się mogą raczej na boisku piłkarskim niż podczas posiedzeń tej czy innej Rady, gdzie panują warunki mniej sprzyjające swobodnej ekspresji uczuć).
Kiedy sobie przypomnę erupcje ślinotoku i wymachy kończyn najwybitniejszych "ludzi Platformy", partii, w której więź "polityczną" tworzy nienawiść do Kaczyńskich i "P.i S.", zaś jedyne kryterium "politycznych" kwalifikacji działaczy to umiejętność bezczelnego obrażania przeciwników przy każdej nadarzającej się okazji - albo i bez okazji, myślę że nie należy im się rewanż.
Zapluci, spoceni z wysiłku, potrzebują raczej współczucia.

Odmówić podania ręki można jedynie wówczas, gdy istnieje jakaś inna ręka, wyciągnięta do uścisku.
Przepraszam, ale od wielu lat niczego podobnego do ręki PO wyciągniętej na zgodę nie udało mi się zauważyć, widziałem za to wielokrotnie palce : grożące, pukające w czoło czy strugające zyg-zyg marchewkę, że już nie wspomnę o innych gestach, importowanych.
Teraz, gdy sam pan prezydent raczył zapraszająco kiwnąć na Jarosława Kaczyńskiego swym wskazującym paluszkiem, wcale mnie nie dziwi, że zobaczył figę z makiem.
Gdyby chodziło o kogo innego, majestatyczny przyjaciel Janusza Palikota zobaczyłby z pewnością więcej.
Ja sam byłbym chyba gotów..

A wracając do odkrycia red. Gałczyńskiej Magdaleny (która jeszcze nieco różni się sztuką mimiczną od koleżanki, red. Lisowej primo voto Smoktunowiczowej, jest bowiem brunetką, ale niebawem osiągnie doskonałość), pozwalam sobie zwrócić uwagę, że instytucja Jarosław Kaczyński w swoim wywiadzie dla "Rzeczypospolitej" wymienia expressis verbis jeszcze inną dwunożną, że tak powiem, instytucję, mówiąc wprost:
"Macierewicz to instytucja.".
Stopień zagrożenia fundamentów totalitarnej dyktatury przez instytucję Macierewicz równy jest lub większy od tego, którym dysponuje instytucja Kaczyński.
(Dziennikarki przed menopauzą powinny chyba jeszcze pamiętać, kim je w dzieciństwie straszono - a jeśli nie pamiętają, niech spytają tych koleżanek po menopauzie, które wówczas straszyły.)

I jest, rozumiecie, taka sprawa, że nie mamy jasności w temacie czy Macierewicz jest instytucją Kaczyńskiego, czy odwrotnie, Kaczyński nie jest w ogóle żadną instytucją, a Macierewicz taak, jak najbardziej, ale nie Kaczyńskiego oczywiście, w żadnym wypadku; tylko że my tej instytucji nie możemy uznać za instytucję, bo sejm niestety musiał stanąć twardo na gruncie i wobec tego nie ma mowy, żeby Macierewicz mógł sobie zwoływać kolegów kiedy zechce, bez zezwolenia na piśmie od pana marszałka Schetyny i od pana wicemarszałka Niesiołowskiego i od pana wicemarszałka Wenderlicha, bo w takiej sprawie musi być konsensus, nie ?
A co to jest konsensus najlepiej wytłumaczy wam pan poseł Andrzej Czuma, albo pan poseł Ryszard Kalisz, albo pan poseł Sekuła (ale nie Ireneusz, Ireneusz nie żyje, tylko Mirosław), bo są, wiecie, różne warianty...

------
P.S.
W sprawie tragicznego wypadku polskiego autokaru na podberlińskiej autostradzie dochodzenie prowadzi prokuratura w Szczecinie.

Brak głosów

Komentarze

Jaśnie Pan Czereśniak herbu dwa psy na tarczy , jeden sra drugi warczy w czasie nauk przy farbowaniu na szlachciurę zadobył się wiedzy że w porządnym folwarku jak dziedzic obił chłopu mordę to tenże winien uklęknąć zdjąć nakrycie , o ile nie spadło przy mordobiciu i całując w rękę wymamrotać :dziękuję.

Niestety Kaczyński nie był na tym szkoleniu , co więcej swoją impertynencją insynuuje stan równy i wolny, a to jawna obraza majestatu. Nikt nie może czuć się równy z członkami PO.

Vote up!
0
Vote down!
0
#89007

:)

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#89146