O nihilizmie
Nie wiem, czy to przypadek, czy zrządzenie losu, czy coś innego sprawiło, że miałem okazję dziś wysłuchać w RM homilii Jana Pawła II z 12 czerwca 1987 wygłoszonej na Westerplatte, gdzie papież ze stanowczością mówił o porządku prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Utrzymać i obronić. „Nie można zdezerterować”. Papież mówił o mocy ducha, mocy sumień, mocy serc, mocy łaski i mocy charakteru. Ale mówił też o samozniszczeniu człowieka, o degradacji człowieczeństwa poprzez alkoholizm, narkomanię, wynaturzenia seksualne i udział w sektach, poprzez relatywizm moralny, który rozmywa ów porządek „prawd i wartości” stojący na straży ludzkiego godziwego działania.
Potem odsłuchałem sobie parokrotnie wystąpienie abp J. Życińskiego na niedawnym spotkaniu opłatkowym służb mundurowych w Lublinie. Odsłuchałem i obejrzałem, bo jest to widok doprawdy nieziemski, gdy oficerowie stoją jak na tureckim kazaniu, wysłuchując przemówienia arcypasterza, który w kontekście nadchodzenia Bożego Narodzenia, w kontekście przyjścia na świat Dobrego Pasterza, głosi rzeczy, od których włos się jeży na głowie. Nie wiem, czy Życiński słuchał ostatnio homilii Jana Pawła II, a jeśli nie, to niezbędne są korepetycje z rekolekcjami włącznie. Wprawdzie toyah pisał już obszernie o całej tej szokującej sprawie obrony senatora Piesiewicza ze strony lubelskiego hierarchy, ale skoncentrował się wyłącznie na kontekście psychologicznym, ja zaś uważam, że należy na tę parodię „obrony Sokratesa”, sformułowaną przez Życińskiego, spojrzeć z nieco ogólniejszej perspektywy – perspektywy wiary i etyki. Nie przypadkowo zatem przywołałem homilię Jana Pawła II, bo to Jego nauczanie, dzięki Bogu, jest dla wielu Polaków drogowskazem, a nie „nauczanie” lubelskiego arcybiskupa, który jeszcze w połowie lat 90. mówił i pisał zupełnie co innego, niż mówi i pisze dziś. Uważam, że tego nie można tak zostawić, ponieważ - ujmując rzecz obrazowo - został przekroczony stan alarmowy i za chwilę wszystkich nas woda (lub krew) zaleje, parafrazując bowiem klasyka z grudnia 13-go roku pamiętnego, można powiedzieć, iż nawet faryzeizm ma pewne granice.
Życiński tak opisuje sytuację, że „mecenasowi reprezentującemu obiektywne argumenty” przeciwstawiono „język przestępców”, „cytaty z szantażystek” (w wypowiedzi dla KAI padło z kolei określenie „język nihilizmu”, którym przemówiły media) i jednocześnie przypomina, że „miejsce na wyznanie winy” chrześcijanin ma „w konfesjonale”. Ubolewa nad zjawiskiem „kreowania przestępców na poziom autorytetu moralnego” i pojawianiem się „samozwańczych kandydatów na prokuratorów”, którzy reprezentują „jednowymiarowy trybunał sprawiedliwości”. Następnie przypomina zebranym o „naszym poczuciu wspólnoty”, o „jedności ducha”, „jedności ponad kolorem munduru”, ponieważ „ten sam Chrystus przychodzi do nas wszystkich”.
Mundurowi, jak wspomniałem, zachowują się tak, jakby uczestniczyli w tureckim kazaniu, a przecież są to zwykle ludzie twardzi, ludzie, co wiele widzieli, ludzie egzekwujący prawo – i żaden z nich nie łapie się za głowę i nie krzyczy, jakie Życiński wygaduje przeraźliwe bzdury. Ludziom reprezentującym prawo przedstawia on obronę prawnika, który się stoczył. Obrona ta ubrana jest dodatku w słowa wielkiego oburzenia na tych, co ośmielili się całą kompromitującą owego prawnika, sprawę, upublicznić, korzystając z „dowodów szantażystek”. Tę zaś obronę formułuje ktoś, kogo (w myśl apostolskiej sukcesji) Jezus Chrystus wyznaczył na strażnika, na szafarza Prawa Bożego. Już pominę to, że owa osoba jest kanclerzem katolickiej uczelni.
Już kiedyś wspomniałem o tym, ale teraz przypomnę, bo wydaje mi się to ważne. Sokrates mylił się, twierdząc, iż wiedza o dobru implikuje cnotliwe, godziwe, dobre postępowanie i dążenie do doskonałości moralnej. Wcale nie. Wiedza o dobru, wiedza o tym, jak należy działać, by żyć godziwie, może się zupełnie rozmijać z tym, jak dany ekspert od etyki i prawa postępuje, a nawet stać się całkiem niezłą zasłoną do zgoła niemoralnego działania – przykład Piesiewicza jest tu niezwykle wyrazisty, przez to, że chodzi i o prawnika, i o kogoś, kto tworzył umoralniające scenariusze do słynnego cyklu Kieślowskiego. Oczywiście przed tym zagrożeniem (rozmijania się wiedzy i działania) stoi każdy z nas, bo mniej więcej mamy pojęcie, co jest dobre, a co złe, ale nie zawsze dobro wybieramy. Stawanie jednak do obrony niemoralnego zachowania to jednak coś zupełnie innego niż zwykłe ludzkie uleganie pokusom czy upadanie. Jeśli zaś takiej obrony podejmuje się osoba duchowna w odniesieniu do osoby reprezentującej wymiar sprawiedliwości i kierując swe słowa do osób mających egzekwować prawo – to to jest dopiero horrendalny nihilizm. Na pociechę duchownym, którzy nie wiedzą, co czynią i co mówią, można dodać jedynie to, że konfesjonał jest miejscem na wyznanie winy chrześcijanina. W przeciwnym razie muszą się oni wczytać w sens mocnych słów Chrystusa o „pobielanych grobach”.
http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/3740/arcybiskup,jozef,zycinski,o,senatorze,piesiewiczu,film/
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7358506,Zycinski_broni_Piesiewicza__Media_mowia_jezykiem_przestepcow.html?skad=rss
http://ekai.pl/wydarzenia/x24111/abp-zycinski-broni-krzysztofa-piesiewicza/
http://toyah.salon24.pl/144363,o-szantazu-o-zgorszeniu-i-o-swietym-spokoju
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1212 odsłon
Komentarze
co do abp. J.Zycińskiego
16 Grudnia, 2009 - 12:46
Jak zawsze przeFilozofował
:) M
Sokrates sądził po sobie.
16 Grudnia, 2009 - 13:26
Oddał za to przekonanie życie. Katon Uticeński czytał przed samobójczą śmiercią właśnie Platona o Sokratesie... Życiński tez sądzi po sobie, dając świadectwo...filozofii "panświnizmu". Będę to pisał a każdym razem - Kościół powinien zrobić z nim wreszcie porządek. Dla własnego dobra.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: Sokrates sądził po sobie.
16 Grudnia, 2009 - 13:37
Też tak sądzę. "Enough is enough!"
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński