Rybka lub akwarium

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Jedz ryby codziennie, ryba wpływa na wszystko, uczy nas reklama, którą zasponsorowała nam UE ze swoich funduszy, a na którą to reklamę można się natknąć w wielu mediach. Zrealizowano ją na zamówienie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, nie dopowiedziano jedynie, że chodzi o ryby, których nie łowią polscy rybacy. Ci bowiem, jak wiemy, protestowali niedawno przeciwko limitom nakładanym przez UE na połowy na naszej części Bałtyku. No ale czy Ministerstwo Rolnictwa ma się akurat rybołówstwem polskim zajmować?

Można by jeszcze do tej reklamy dodać zdanie, by nie były to ryby łowione przez naszych rybaków, ale i by w ogóle na Bałtyk wypływały statki produkowane w niepolskich stoczniach, wiemy wszak skądinąd, że i polskie stocznie Polsce nie za bardzo są UE potrzebne w przeciwieństwie np. do niemieckich albo w przeciwieństwie do bankrutujących instytucji finansowych, które zbankrutować nie mogą. Nic dziwnego zatem, że narastające protesty społeczne rozmaitych grup zawodowych rząd kwituje wzruszeniem ramion, ewentualnie zapowiedziami, że się nie ugnie. Jak słusznie zauważył w jednym ze swoich ostatnich felietonów M. Rybiński - za poprzednich dwóch rządów partia PO kochała się wprost w związkach zawodowych, troszczyła się o okupujących rozmaite budynki, donosiła kanapki, wspierała jak mogła i pohukiwała na okrutnych kaczystów, teraz zaś, gdy sama zasiadła na ministerialnych stołkach, związki zawodowe zupełnie przestała kochać. 

 

No ale cóż, miłość nie tylko niejedno ma imię, ale nie zawsze musi być wieczna. Problem wyłącznie w tym, że i PO może przestać być kochana, czego dowodzi wystąpienie przedstawicieli BCC, którzy stwierdzili wprost - aż się boję przywoływać - że rząd prawdopodobnie nie dokona żadnego cudu gospodarczego.

No, panowie, czy aby na pewno? Czy to już przesądzone? Czy gwiazdy nie mówią inaczej? Zawszeć można się pocieszać, iż padło słowo "prawdopodobnie", bo to daje jeszcze jakąś nadzieję "odwrócenia trendu", zwł. że przedsiębiorcy z BCC zaraz pospieszyli z wyjaśnieniem, iż rząd coś robi i realizuje obietnice wyborcze, choć akurat nie wskazali dokładnie, jakie. Sam jednak fakt, że rząd coś robi już powinien napawać optymizmem. Rok w końcu to jeszcze nie czas, żeby załamywać ręce, skoro, jak wiemy, polska gospodarka ma zdrowe fundamenty, a nawet coraz zdrowsze. Wprawdzie znowu na GPW czerwono, ale to pewnie dlatego, że na europejskich parkietach też minusy, a i na Wall Street otwarcie ze spadkami.

Gdyby tego było mało, to jeszcze polscy kolejarze zapowiadają strajk generalny. Czyżbyśmy się cofnęli do początku lat 80.? Skąd w tych ludziach tyle złości? Skąd te zastoje? Jeszcze chwila, a gospodarka planowych niedoborów się pojawi. Jedni rzucają petardami pod sejmem, inni palą opony, jeszcze inni blokują drogi, a jeszcze inni chcą strajkować. Nic dziwnego, że min. Boni się zdumiewa - ja też byłbym zdumiony. Nikt chyba przy zdrowych zmysłach nie brał przedwyborczych zapowiedzi PO poważnie, wobec tego ci wszyscy niezadowoleni powinni pójść po rozum do głowy i wziąć się do roboty. "Dość teatru politycznego!", jak mawiał rozzłoszczony premier Belka w sejmie przed paroma latami. Tylko że wydaje się, iż ludzie nie za bardzo już chcą rządzących słuchać. No, przesadzam, nie wszyscy. Dziś w popołudniowej Jedynce jeden z dziennikarzy zdumiewał się, że rząd "mając takie poparcie społeczne" nie chce wykorzystać tego społecznego potencjału. Ja sądzę, że po prostu rząd nie ma już za bardzo kogo wystawić przed szereg - kogoś, kto mógłby naganiać frajerów.

Aktorzy, co nas entuzjastycznie zapewniali przed blisko dwudziestu laty, że jesteśmy w swoim domu i że powinniśmy pomóc, dziś mogliby blado wypaść w takiej roli, z tego choćby powodu, że wielu obywatelom wydaje się, iż napomagali się już za wszystkie czasy przy remontowaniu "swojego domu". Ba, nawet ja powiedziałem ostatnio żonie: niech mi tylko teraz jakiś mędrzec zapowie, że mam znowu zaciskać pasa, jak za Balcerowicza, to ja sam dołączę do tych, co wychodzą na ulice. Cóż wychodziło się kiedyś, wyjdzie się znowu - mimo że człowiekowi roiło się przed laty, że Polska zmierzać będzie w nieco innym kierunku. 

I oto łaskawy los jednak przychodzi gabinetowi Tuska w sukurs. Nie, nie idzie tu o światową dekoniunkturę, która na naszej zdrowej gospodarce nie miała się odbić, a się bezczelnie odbija. Chodzi o opublikowany właśnie raport Rady Monitoringu Społecznego, że Polacy kradną na potęgę - prąd, sygnał telewizyjny, towary w sklepach, jeżdżą na gapę, bezprawnie pobierają zasiłki, no i - jakżeby inaczej - nie płacą podatków (link do artykułu poniżej). To od razu inaczej stawia sprawy. Teraz też BCC, protestujące grupy zawodowe oraz ludzie generalnie zdezorientowani w kwestii tego, że cudów gospodarczych ni ma, mogą pojąć, dlaczego. Po prostu samo społeczeństwo sabotuje uzdrowieńcze reformy, czyli tygrysowi skoczyć ekonomicznie nie pozwala.

Przydałby się jeszcze tylko równie drobiazgowy raport dotyczący złodziejstwa polityków, urzędników, bezpieczniaków i czerwonej nomenklatury. I wtedy bylibyśmy już naprawdę w domu. W szklanym domu z grubymi rybami.


http://wiadomosci.mediarun.pl/spoty/szczegoly/id106,Jedz_ryby_codziennie (warto zwrócić uwagę, w jaki sposób aktor je tę rybę, nawiasem mówiąc)
http://szczecin.naszemiasto.pl/wydarzenia/917199.html
http://www.tvn24.pl/-1,1571786,0,1,stocznie-jednak-zatona,wiadomosc.html
http://www.tvn24.pl/0,1571759,0,1,zwiazkowcy-w-stolicy-dym--petardy--dwie-osoby-ranne,wiadomosc.html
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=1fe0915e-12fa-4405-963e-638399d9ad9f&open=sec
http://www.rp.pl/artykul/2,215052_Kolejarze_groza_strajkiem_generalnym.html
http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/kradniemy;miliardy;zlotych;rocznie,18,0,381714.html

Brak głosów