Dobre wieści z ministerstwa kultury Polski Ludowej
Nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy w rządzie ciemniaków i stwierdził, że co jak co, ale spuściznę peerelu należy otoczyć szczególną ochroną. Moim zdaniem jednak projekt ministra Zdrojewskiego nie jest dostatecznie śmiały w tej dziedzinie, ponieważ należy nie tylko powstrzymać wszelkimi siłami proces destrukcji reliktów komunizmu, ale doprowadzić jak najszybciej do odbudowy tych pomników, których zniknięcie spowodowało gigantyczne spustoszenia w architekturze polskich miast oraz mentalności naszych rodaków. Nie okłamujmy się, skoro jesteśmy dziedzicami sowieckiej republiki, to trzeba dziedzictwo pozostawione przez nią przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza, jak to mawiali w pegeerach, a nie sarkać, pomstować, rzucać się z pianą na ustach i bezmyślnie niszczyć, jak wyrodni synowie ludowej ojczyzny. Zdrojewski więc to takiej barbarii zaliczać się nie zamierza, no i chwała mu za to, gdyż jak komuniści zechcą ponownie wrócić do władzy, to może nie tylko ponownie zostanie nominowany na ministra kultury ludu pracującego miast i wsi, ale może i jakieś porządne leninowskie odznaczenie dostanie z rąk któregoś z ludzi honoru, o ile tych ostatnich do tego czasu piekło nie pochłonie.
Ale pomału. Wszystko w swoim czasie, tedy i godzina Zdrojewskiego jeszcze całkiem nie wybiła, gdyż jak powiedziałem, pomysł, by objąć ochroną pomniki komunistyczne i rozmaite miejsca wzruszających wspomnień po sowieckiej okupacji i dyktaturze proletariatu nie jest dostatecznie śmiały. Pewne rzeczy z Kozłówki trzeba wygrzebać i ponownie postawić, a pewne po prostu odbudować wspólnymi siłami narodu. Czy na przykład młodzież licealna czy studiująca, owo słynne, pozbawione jakichkolwiek ideałów, pokolenie ’89, co sobie III RP chwali jak cholera, bo to normalny kraj, widziała kiedyś, dajmy na to brunatny pomnik Bieruta, co stał u wjazdu do Lublina? A pomnik Pstrowskiego?
Wspomniałem o siłach narodu, bo przecie w pomyśle Zdrojewskiego chodzi też o to, by „wesprzeć biedne gminy”, czyli, żebym ja i jeszcze wielu innych podatników, finansowali ochronę reliktów komunizmu. Jest to jakiś powrót do tradycji, bo już za reżimu czerwonych człowiek musiał się zrzucać, chcąc nie chcąc, na wszelkie fanaberie robotniczej awangardy, choć ja osobiście wolałbym, by AD 2009 to PO z własnej kieszeni finansowała tego rodzaju inicjatywy, jako partia, która jest wybitnie wyczulona na marnotrawienie pieniędzy budżetowych, a nie na przykład ludzie, którzy chcieliby, by w polskich miastach stanęły pomniki czy choćby wmurowano tablice upamiętniające Fieldorfa, Pileckiego, Mackiewicza, Bobkowskiego, Gana Ganowicza, Sosnkowskiego i wielu wielu innych ludzi wielkiego ducha oraz by szczególnie wyeksponowane były miejsca komunistycznej kaźni. Warto w tym kontekście przypomnieć, że w Niemczech jest np. muzeum STASI, w którym można pooglądać sobie nie tylko biura enerdowskiej Bezpieki, ale i cele, archiwa, sale przesłuchań itd.
Czy w Polsce powstało muzeum UB albo SB? Nie zauważyłem. Za to niedawno z wielką pompą otwarto prawdziwe muzeum dla idiotów, tj. muzeum Hansa Klossa, agenta komunistycznego. To swoisty znak czasu, który szerszego komentarza nie wymaga.
To wszystko, dodajmy, w 20 rocznicę uroczyste celebrowanie przez niektórych „obalenia komunizmu”. Myślę, że Zdrojewski powinien przy okazji napisać parę cierpkich słów do swego niemieckiego ministerialnego kolegi – najwyższy bowiem czas, by Niemcy, zanim się wezmą za świętowanie zjednoczenia, zajęli się odbudowaniem berlińskiego muru. Ja też nie wiem, jak można było rozpieprzyć taką porządną pamiątkę?
http://polskatimes.pl/fakty/91722,radni-nie-beda-juz-burzyc-pomnikow-z-prl-u,id,t.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 659 odsłon
Komentarze
FYMie
8 Marca, 2009 - 17:30
Skoro Kloss ma swoje muzeum to ja pytam-kiedy muzeum generałów z honorem? Kiszczaka i Jaruzelskiego?
Im sie należy muzeum na bank,jak psu mojemu miska.
pozdrawiam