Generał Mgła
W znakomitym filmie Pospieszalskiego i Stankiewicz pada kapitalne stwierdzenie jednego z poruszonych tragedią smoleńską Polaków: „Kiedyś był Generał Mróz, teraz Generał Mgła”. Wygląda na to, że mgła zaległa nie tylko nad lotniskiem smoleńskim, gdy zbliżał się prezydencki samolot, ale i zalega w wielu polskich instytucjach, od laboratoriów ABW (zajmujących się analizą filmu po katastrofie) po kancelarię premiera, który – jak dowiedzieliśmy się z konferencji prasowej – wie, że nic nie wie. Niewiedza była i jest stanem błogosławionym zwłaszcza w sytuacji, gdy wiedza o jakimś zdarzeniu może przysporzyć wiedzącemu poważnych kłopotów. Niewiedza zresztą była wyjątkowo ceniona przez długie lata peerelu w relacjach polsko-rosyjskich, kiedy to władze państwowe nie tylko nie wiedziały, że w Katyniu Rosjanie wymordowali polskich oficerów, ale i że wojska rosyjskie okupują nasz kraj po jego „wyzwoleniu”. No tak, ale przecież znawcy zapewniają nas solennie od 21 lat, że nie żyjemy w peerelu. Czemu w takim razie premier polski mówi tak, jakby nie wiedział ani nie widział, co się dzieje? A bo ja wiem?
Mgła spowija też wyznania płk. Rzepy, który odpowiadając na pytania B. Zalewskiego z RMF-u, nawiązującego do tekstu wrednego Ł. Warzechy, nie tylko nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy hipoteza zamachu wchodzi w grę, czy nie, ponieważ „musiałby spytać Rosjan” (nawiasem mówiąc wiele ciekawych rzeczy mówi Rzepa o kursowaniu poczty między Polską a Rosją), a przecież to tenże Rzepa (jak sam zresztą przyznaje) jako jedyny (!) przedstawiciel strony polskiej był przy odsłuchiwaniu zapisów czarnych skrzynek. Zaraz jednak dodaje: „nie mogę zdradzać szczegółów tego, co się tam wykonywało przy badaniu tych skrzynek”. Nie wie on też, kiedy Rosjanie udostępnią czarne skrzynki i co właściwie udostępnią. Dla mnie jest to zrozumiałe, bo przysłowie mówi, że co nagle to po diable, a jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Podobna zresztą filozofia przyświecała dzisiejszej konferencji prasowej polskiego premiera, który stwierdził ni mniej ni więcej tylko to, że z wyciąganiem konsekwencji za ewentualne zaniedbania w MON-ie należy poczekać do wyborów prezydenckich.
Gdyby tego było mało, to czerwona mgła straszliwa, symboliczna, piekielna spowiła redakcję komunistycznej „Polityki”, która dosłownie oszalała na punkcie teorii spiskowych, którym, co oczywiste, daje odpór w taki sam zdecydowany sposób, w jaki odpierała reaganowski antykomunizm za czasów Rakowskiego. Chodząc dziś po salonie prasowym zatrzymałem się w zadumie, wbiwszy błędny, oszołomski wzrok w okładkę tego zasłużonego dla komunizmu tygodnika (http://www.polityka.pl/spistresci) z wizerunkiem... sowieta z czapką uszanką na łbie, podłym spojrzeniem i krasną zwiezdą nad czołem. Gdyby nie to, że mamy rok 2010, to by można było rzec, że w redakcji komunistycznej „Polityki” stara miłość nie pordzewiała, bo przecież za peerelu jedną z teorii spiskowych było to, że Polską rządzi Moskwa, nie wiedzieć czemu – a tejże teorii zadawał kłam niezmordowany red. (a potem premier) Rakowski w swych bezcennych książkach, ale to przecież jest alegoria mająca chwytać intelektualnie i za pysk wszystkich internetowych cepów, co się doszukują pod Smoleńskiem jakiegoś moskiewskiego czy FSB-owskiego śladu. Zaczynam więc coraz bardziej się martwić o tego typu ludzi – co oni powiedzą, jak się jednak okaże, że mimo nadludzkich wysiłków woli obu prokuratur, jakiś jednak rosyjski ślad się znajdzie, jeśli chodzi o tragedię z 10 kwietnia. Jak oni to wszystko przeżyją? Może nijak, bo zwykle tego typu ludzie nie mają wyrzutów sumienia.
Tak więc jedyne czego dowiedzieliśmy się z tej bardzo ciekawej, wielowątkowej, pouczającej, pobudzającej myślowo konferencji, na której hasło „konwencja chicagowska” padło z ust Donalda Tuska chyba kilkanaście razy, to to, że sprzęt elektroniczny po katastrofie z prezydenckiego samolotu ocalał w całej tej mgle. Dobre i to. Pytanie tylko, czy zapisy z tego sprzętu też są w gestii „naszych partnerów z Rosji”? Bo jeśli nie, to koniecznie tam trzeba im przekazać – najlepiej jakimś wojskowym samolotem, a nie łączami internetowymi. Tam te wszystkie zapisy będą bezpieczniejsze niż u nas.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1108 odsłon